- To kawior z troci, która przypływa właśnie jesienią do wód Zatoki Puckiej - mówi Piotr Lisakowski. - Jeszcze nie słyszałem, aby ktoś próbował go podawać, a to wspaniała rzecz.
Produkt, który jeszcze niedawno był wyrzucany za burtę i uznawany za zbędny odpad, dziś nabiera zupełnie nowego znaczenia. - To złoto, po prostu złoto, na którym lokalnie możemy zbić kapitał, i to całkiem niezły - przekonuje półwyspowy restaurator.
Prawdziwą magią tego dania jest jego świeżość. Bo te słone kuleczki podawane są praktycznie tuż po złowieniu. Kawior, czyli rybia ikra, jest zdatny do jedzenia przez ok. 12 godzin. Czym danie z Jastarni, pretendujące do potrawy regionalnej, różni się od ekskluzywnego kawioru zza wschodniej granicy? - Żeby zachować świeżość kawioru, należy go posolić i później zakonserwować, a to zabija prawdziwy smak - wyjaśnia Lisakowski. - Tutaj mamy absolutnie czystą postać.
Cała tajemnica kryje się właśnie w smaku. - Niesłychane jest to, że ma się poczucie czegoś absolutnie delikatnego - opisuje Marek Tretyn ze Slowfood Polska. - Nie ma tej typowej solnej goryczki. Jest unikalna chrupkość i wspaniały aromat morza.
Kawior z bałtyckich troci będzie jedną z wizytówek pomorskiego stoiska na Międzynarodowych Targach Polagra Food w Poznaniu. - Jedziemy pokazać nasze skarby Bałtyku. To nie tylko kawior, ale też nasze śledzie, szproty... - wylicza Piotr Lisakowski. - Wrzesień na półwyspie jest pełen surowców, które trzeba pokazywać.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?