Katarzyna Koniuszaniec: W Danii powalczymy o sportową satysfakcję

- Reprezentacja Polski przegrała pierwszy mecz barażowy o prawo gry w mistrzostwach świata kobiet w piłce ręcznej. Porażka w Elblągu, z Dunkami 16:23, praktycznie pozbawia was szans na awans.

- Jeżeli o awansie decyduje wynik dwumeczu, a my rewanż gramy w niedzielę w Danii, to proszę nie odbierać nam nadziei. Na mecz w Elblągu wyszłyśmy z przekonaniem, że reprezentacja Danii jest do pokonania. Do przerwy był remis, a tuż po przerwie straciłyśmy 8 bramek, zdobywając tylko jedną. Tych kilka minut słabości zaważyło na końcowym rezultacie.

- Porażka z Danią to żaden wstyd. One są po prostu lepsze, znacznie wyżej notowane w światowych czy europejskich rankingach.

- Jednak w sporcie wszystko jest możliwe. Oczywiście wiemy, że nasze rywalki to górna półka europejskiego szczypiorniaka. W niedzielę jednak powalczymy. Nawet jak nie o wynik dający nam awans, to o taki, który da nam sportową satysfakcję.

- Dwie bramki rzucone duńskiej bramkarce to powód do satysfakcji?

- Rzuciłam dwie z trzech sytuacji rzutowych, które miałam. Statystycznie nie jest źle, ale w grze zespołowej liczy się zwycięstwo drużyny, a nie indywidualne zdobycze czy popisy.

- Z czwórki będącej w kadrze gdyńskich szczypiornistek tylko Ty pojawiłaś się na boisku.

- Tak zdecydował trener. Na ławce rezerwowych siedziała bramkarka Patrycja Mikszto, a Karolina Sulżycka i Patrycja Kulwińska nie zmieściły się w kadrze meczowej. Natomiast już po meczu w Elblągu dodatkowe powołanie otrzymała kolejna gdyńska zawodniczka Karolina Szwed, także teraz, na zgrupowaniu we Władysławowie, jest nas więcej.

- Wiesz już, kto będzie nowym trenerem klubowym w Vistalu Łączpolu?

- Na ten temat nie mam żadnej informacji. Nawet nie wiem, podobnie jak koleżanki, kiedy wznowimy klubowe przygotowania do nowego sezonu. Mam jednak nadzieję, że wzorem innych ligowych zespołów nie szybciej niż w połowie lipca, bo za nami męczący sezon.