Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Katarzyna Janiszewska - z Ryjewa do Gdyni, czyli przyszłość jest nad morzem

Paweł Stankiewicz
Tomasz Bolt/Polskapresse
Katarzyna Janiszewska to 18-letnia piłkarka ręczna Vistalu Gdynia. Jeszcze nie zadebiutowała w reprezentacji Polski seniorek, a już ma szansę pojechać z kadrą na grudniowe mistrzostwa świata. Kim Rasmussen, duński trener biało-czerwonych, wytypował już 12 zawodniczek, ale zostały jeszcze cztery wolne miejsca. Po zgrupowaniu, na które powołanie otrzymała także młoda skrzydłowa Vistalu, zapadną ostateczne decyzje o kadrze na mundial.

- Daję sobie 50 procent szans. Staram się być nastawiona pozytywnie i optymistycznie. Docierają do mnie informacje, że trener Rasmussen wierzy we mnie - mówi Kasia w rozmowie z "Dziennikiem Bałtyckim".

Cieszy się, że tak rozwija się jej kariera i otworzyła się szansa na mistrzostwa świata.

- To dla mnie nowe doświadczenie - przyznaje. - W PGNiG Superlidze gram dopiero drugi sezon. To znaczy więcej siedzę na ławce, ale czasami dostaję szansę od trenera. Jakbym pojechała na mistrzostwa świata, to mogłabym się nauczyć od starszych zawodniczek. Jest to dla mnie wyróżnienie, bo do kadry dostają się te piłkarki, które na to zasługują.

Powołanie jest tym bardziej zaskakujące, że Janiszewska nie jest podstawową zawodniczką Vistalu, a w reprezentacji seniorek jeszcze nie grała.

- Jak wyszłam na boisko, to starałam się jak najlepiej pomóc drużynie. Trener Rasmussen często oglądał nasze mecze i trzeba jego zapytać, co we mnie zobaczył. Byłam już na zgrupowaniach kadry, ale w meczu reprezentacji seniorek jeszcze nie zagrałam - przyznaje.

Kasia pochodzi z Pomorza, a gry w piłkę ręczną uczyła się w Ryjewie, wiosce leżącej na Powiślu.

- Tam chodziłam do szkoły podstawowej i gimnazjum, do klasy sportowej. Do piłki ręcznej zachęciła mnie starsza o dwa lata siostra, która grała w AZS AWFiS Gdańsk, ale potem zrezygnowała. W Ryjewie miałam wspaniałą trenerkę, Renatę Sobolewską-Hero- mińską, która mi bardzo pomogła. Długo się zastanawiała, czy powinnam wybrać Gdynię czy Kwidzyn. Padło na Vistal i dobrze, bo tutaj jest Superliga i większe możliwości - nie ukrywa młoda skrzydłowa.

Szybko musiała wyprowadzić się od rodziców i jako nastolatka zamieszkała sama w Gdyni. Musiała też radzić sobie z tym, aby pogodzić zgrupowania, treningi i mecze z nauką.

- Na początku było ciężko - nie ukrywa Kasia. - Pierwszy rok był najgorszy. Uczę się w VII LO w Gdyni i nauki było bardzo dużo. W II klasie podobnie, a teraz jestem już w maturalnej. Grałam w kadrze młodzieżowej, w lidze, a to przekładało się na szkołę. Miałam dużo zaległości, a nauczyciele wcale nie byli z tego zadowoleni. Wychowawca był wrogo nastawiony do piłki ręcznej i powtarzał, że dużo wyjeżdżam. Myślę jednak, że gdyby były problemy ze zdaniem u innych nauczycieli, to by jednak pomógł. Po przeprowadzce do Gdyni mieszkam w internacie. Najpierw byłam z dwiema koleżankami z Ryjewa. Miałyśmy siebie i nie znałyśmy nikogo innego. W kolejnym roku doszły następne dziewczyny. Teraz nam się nie nudzi i jest wesoło.

A jak lubi spędzać wolny czas?

- Nie ma go zbyt wiele - nie ukrywa. - Albo z dziewczynami siedzimy, rozmawiamy, plotkujemy, a jak jest ładna pogoda, to idziemy na miasto. W wolne weekendy jeżdżę do domu.

Na razie nie nauczyła się gotować. W internacie ma posiłki i nie musi ich sama sobie robić.

- Jak się wyprowadzę, to będę musiała zacząć gotować. Muszę przyznać, że nie umiem, ale spokojnie się nauczę - mówi z uśmiechem.

Jak każda kobieta bardzo lubi chodzić po sklepach i robić zakupy.

- Ostatnio zdarza mi się to coraz częściej. Staram się jednak ograniczać i nie wydawać dużo pieniędzy. Ale jak to z kobietami - zawsze przytrafi się jakaś fajna okazja. Kupuję też kosmetyki, ale głównie kręcą mnie ciuchy. Jak coś trafi w mój gust, to musi znaleźć się w mojej szafie.

Nie jest typem dziewczyny, która biega od dyskoteki do dyskoteki. Czasami gdzieś wyjdzie, ale lubi domowe zacisze.

- Rzadko się zdarza, żebym chodziła na imprezy. Czasami, jak jest okazja. Jak jestem w domu, to wychodzę z siostrą i ze znajomymi. W Gdyni raczej nie. Jest blisko Sopot, ale nie bywam tam często. Raczej przez brak towarzystwa, bo koleżanki nie lubią specjalnie imprezować, a sama nie pójdę. Zdarza się, że jak gramy w weekend mecz w Gdyni, to zajrzę do Sopotu. Wszystko zależy od nastroju. Lubię posiedzieć w domu, ale lubię też czasami gdzieś się wyrwać - przyznaje Kasia.

- Zdarza się, że idziemy całą drużyną. Ale raczej do kogoś do domu, nie do klubu. Tam posiedzimy, pogadamy, coś wypijemy i zjemy - mówi.

Nie jest zwolenniczką wyjść do kina czy teatru.

- Do teatru w ogóle nie chodzę. Do kina raczej sporadycznie. Wolę włączyć film w telewizji, w internecie, posiedzieć w łóżku z herbatą niż w kinie - przyznaje młoda piłkarka ręczna.

A ważna informacja dla chłopaków jest taka, że Kasia wciąż jest wolna i do wzięcia.

- Nie mam chłopaka. Czekam na tego jedynego - mówi z uśmiechem.

A jaki on powinien być?

- Nie musi być ideałem, bo ideałów po prostu nie ma. Dobrze, żeby miał poczucie humoru, był wyrozumiały, bo mam przecież treningi i wyjazdy, no i cierpliwy. Nie da się dokładnie określić wymarzonego chłopaka. Wygląd też trochę ma znaczenie, ale nie do końca. Blondyn, brunet - dla mnie to bez różnicy. Musi po prostu mieć to "coś". Po liceum wybieram się na studia i może tam kogoś poznam - zastanawia się Kasia.

18-latka przyznaje, że raczej jest osobą spokojną, ale czasami też trudniej z nią wytrzymać.

- Trudno mi określić samą siebie. Zdecydowanie jestem spokojna i rozważna. To na pewno. Nikomu nie wadzę, ale wytrzymywanie ze mną nie jest takie oczywiste. Współlokatorka często na mnie narzeka. Nie lubię sprzątać i to jest główny problem. Czy to będzie zadanie partnera? Tego nie wiem. Nie zniechęcajmy chłopaków tak do końca - śmieje się Kasia.
Nie jest zwolenniczką sztywnych podziałów oczywistych w związkach z dawnych lat. Patrzy raczej na to w sposób nowoczesny.

- Związek powinien być partnerski. Nie ma tak, że mężczyzna pracuje, a kobieta sprząta i stoi przy garnkach. Wszystko jest kwestią dogadania się i podziału obowiązków - uważa.

Po skończeniu szkoły planuje iść na studia. Jakie? Decyzja już zapadła.

- Zdecydowanie Akademia Wychowania Fizycznego i Sportu - zdradza. - To już postanowione. Nie wiem jeszcze, jaki kierunek wybiorę, czy to będzie wychowanie fizyczne czy fizjoterapia. Raczej nauczycielowi wuefu ciężko o pracę, a fizjoterapeutom jest łatwiej. Raczej więc to drugie, ale jeszcze ostatecznego wyboru nie dokonałam.

Kasia cieszy się, że zamieszkała w Gdyni.

- Bardzo mi się tutaj podoba. Początkowo tęskniłam za domem. I nie wychodziłam z internatu. Teraz mam więcej znajomych. Miasto jest fajne, jest gdzie pójść. Do tego blisko morze, plaża. To dla mnie frajda mieszkać nad morzem. Wolę morze od gór. Latem można się poopalać, poleżeć na piasku, a ja to lubię. W Gdyni można naprawdę fajnie spędzić czas - kończy zawodniczka.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki