Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Katarzyna Hall: Nie straszmy dzieci szkołą! Była minister edukacji opowiada o nowej szkole w Gdańsku

Barbara Szczepuła
G. Mehring/ Archiwum PP
Za parę lat szkoła z klasami będzie już przeżytkiem. Chcemy wyprzedzić czas - mówi Katarzyna Hall, była minister szkolnictwa, która zamierza, także w Gdańsku, otworzyć nowe szkoły.

Szkoła bez klas to chyba jakieś dziwactwo?
Za parę lat szkoła z klasami będzie już przeżytkiem. Chcemy wyprzedzić czas.

W szkole, którą Pani planuje otworzyć, nie będzie też planu lekcji. Jakoś nie umiem sobie tego wyobrazić. Dzieci będą plątać się po budynku bez ładu i składu?
Nasza szkoła ma nie tylko uczyć, ale i wychowywać, uczyć samodzielności. Nie będzie planu zajęć w tradycyjnym pojęciu. Będą konsultacje z nauczycielami pełniącymi rolę przewodników, czy raczej mentorów, którzy pomogą uczniom poznać siebie, odkryć swoje zainteresowania. Program, według którego będą się uczyć, zostanie uszyty na ich miarę. Na miarę potrzeb i predyspozycji konkretnego ucznia.

W Warszawie powstanie szkoła podstawowa, w Gdańsku - gimnazjum i liceum.

Gdańska placówka otrzyma imię Macieja Płażyńskiego, z którym wspólnie zakładaliśmy w 1989 roku Gdańską Fundację Oświatową. W jej ramach powstało Gdańskie Liceum Autonomiczne, wtedy także wyprzedzające czas.

Komu potrzebna jest teraz ta nowa szkoła?
System edukacji jest z natury mało sterowny, jak transatlantyk. Zmienia się ewolucyjne i powoli. My zaś, Stowarzyszenie Dobra Edukacja, z transatlantyku przesiadamy się do szybkiej motorówki. Z grupą przyjaciół chcemy patrzeć na szkołę w perspektywie przyszłościowej.

No, to motorówka rusza: "Uczniowie w różnym wieku uczą się razem". Gimnazjalista z licealistą?
Czemu nie - jeśli na przykład w podobnym stopniu znają angielski? Albo jeśli chcą razem realizować jakiś projekt przyrodniczy. Zamierzamy też w większym stopniu wyprowadzić młodzież ze szkoły, do laboratoriów uniwersyteckich, obserwować przyrodę w parku, do muzeów, ale także na sesje rady miejskiej, na przykład.

Na wiec partyjny?
Także, jeśli będzie interesować dorosłych uczniów. Ale przede wszystkim zamierzamy korzystać z bogactwa internetu.
Każdy uczeń ma tablet.
I zamiast oglądać dżunglę na planszach wiszących na ścianie, przechadza się w rzeczywistości wirtualnej po puszczy nad Amazonką.
To, że mają kontaktować się z nauczycielami także za pomocą tabletu ma i tę dobrą stronę, że nikt nie wsadzi nauczycielowi kosza do śmieci na głowę. Żartuję, oczywiście.
Każdy nauczyciel będzie miał kilka godzin dyżuru. To będzie czas na bezpośrednie konsultacje, na coś w rodzaju korepetycji. Szkoła będzie otwarta przez dziesięć godzin dziennie i każdemu uczniowi nauczyciel poświęci tyle czasu, ile uczeń będzie potrzebował. W szkole też cały czas coś się będzie działo.

Nie każdy gimnazjalista garnie się do nauki. Kto go zmobilizuje, jeśli nie będzie mu się chciało uczyć?
Będzie przecież w grupie, która ma określone cele. W naszym projekcie obecne jest pojęcie "edukacja domowa". To furtka umożliwiająca rozwiązania odmienne niż w tradycyjnej szkole.

To znaczy, że dziecko ze swoim tabletem siedzi w domu?

Może tak być w przypadku dzieci, które muszą uczyć się na odległość, na przykład przebywają dłużej za granicą, uprawiają sport wyczynowo, są chore itd. Kontrola oczywiście będzie, bo każdy uczeń ma opanować jakąś partię materiału z różnych przedmiotów. Novum polega na tym, że przedmiotów, które go interesują, uczy się w większym zakresie niż pozostałych. Nie czekamy aż do końca roku szkolnego, by sprawdzić, czy on się czegoś nauczył. Uczeń osobiście lub przez internet w każdym tygodniu kontaktuje się ze swoimi nauczycielami, otrzymuje różne zadania. Może przygotować i przysłać pracę. Dostaje informację zwrotną, co dalej. Rok szkolny będzie podzielony na trymestry. Po każdym trymestrze uczniowie i rodzice dostaną precyzyjną informację o postępach z każdego przedmiotu. Uwzględniając wyniki i zainteresowania ucznia zaplanujemy mu pracę na następny trymestr.

A jak jest z nauką matematyki? Są wykłady?
Może je zastąpić internet, można korzystać na przykład z materiałów znakomitej Akademii Khana. Po obejrzeniu filmiku powiedzmy z trygonometrii czy z dodawania ułamków, uczeń wie często więcej niż po wykładzie nauczyciela. Choć może też korzystać z konsultacji w szkole, które będą wyglądać trochę podobnie jak korepetycje. Nauczyciel matematyki dobierze poziom trudności zadań do faktycznego poziomu ucznia, aby każdy robił postęp zamiast nic nie rozumieć lub się nudzić, jak to ma często miejsce na tradycyjnej lekcji.

"Uczniowie są odpowiedzialni za postępy w nauce" - tak brzmi jedno z waszych haseł. Ale przecież we wszystkich szkołach są uczniowie odpowiedzialni za swoje postępy! Zastanawiam się jednak, czy trzynastoletni gimnazjalista jest człowiekiem odpowiedzialnym?
Chodzi właśnie o to, by rodzice i nauczyciele tej odpowiedzialności i samodzielności go uczyli, poszerzając mu granice wolności. Mentorzy będą młodemu człowiekowi podpowiadać, radzić, pomagać mu odkryć własne talenty. Około dziesiątego roku życia już wiadomo, jakie kto ma predyspozycje. Czy nadaje się bardziej na filozofa, czy na hydraulika.

W jaki sposób mentorzy mogą pomagać uczniom, skoro będą ich rzadko widywać?
Myślę, że to będzie szkoła, do której uczniowie będą chcieli przychodzić. Znajdą w niej wiele różnych interesujących możliwości przeżycia przygody intelektualnej czy na przykład sportowej.

Czy będzie to szkoła dla wszystkich dzieci, czy tylko dla zdolnych i pilnych?
Dla takich, które mają konkretne zainteresowania i wymagają szczególnej uwagi. Ale też dla takiej młodzieży, która źle czuje się w masowym systemie oświatowym.

Masowy system kształcenia nie jest dobry? To pytanie do byłej minister edukacji.
Sądzę, że system szkolny z wolna będzie zmierzał właśnie w kierunku, który przedstawiłam.

W Polsce szkoła ciągle traktowana jest jako instytucja opresyjna. Świadczy o tym choćby fakt, że wielu rodziców nie chce posyłać do niej swoich sześcioletnich dzieci, a to był właśnie Pani pomysł. W środę złożyli wniosek o referendum w tej sprawie. Premier zapowiedział już, że go nie poprze.
Rodzice powinni być w większym stopniu partnerami szkoły. Zamiast mobilizować rodziców przeciw szkole, trzeba ich na rzecz tej szkoły mobilizować. Bo to oni mają najlepszą możliwość sygnalizować problemy. Rodzic codziennie sprawdza jakość edukacji. Każda szkoła powinna być przyjazna i powinna dobrze opiekować się dziećmi. Czy rozwiązaniem będzie stwierdzenie: "Wstrzymujemy wszelkie reformy, niech w szkole dalej będzie źle, nieprzyjaźnie i paskudnie"? Zamiast straszyć dzieci szkołą, róbmy raczej wszystko, aby każda szkoła była taka, jak trzeba. Każdy sygnał rodzica traktujmy poważnie.
Obecnie uruchomiane działania MEN mają usprawnić ten proces szybkiego reagowania na ewentualne nieprawidłowości.

I na koniec zapytam o gimnazja. Trzeba je zlikwidować?
Nasi gimnazjaliści osiągają bardzo dobre rezultaty w nauce! Ministrowie edukacji innych państw patrzą na nas z zazdrością, jako na kraj udanych reform i edukacyjnego sukcesu. Pytają się: jak to robicie, że wasi piętnastolatkowie osiągają takie wyniki?

Ale jak się zachowują!

Wiek dorastania to wiek buntu, odkrywania siebie. Zawsze tak było, niezależnie od tego, jak nazwiemy szkołę, do której chodzą. A jak zachowywali się uczniowie klas siódmych i ósmych? Zapomnieliśmy już, że jednym z celów stworzenia gimnazjów było właśnie odseparowanie ich od małych dzieci. Ktoś kiedyś napisał: zlikwidujmy wiek dorastania! (śmiech) To może rzeczywiście byłoby najlepsze rozwiązanie.

Rozmawiała Barbara Szczepuła [email protected]

Treści, za które warto zapłacić!
REPORTAŻE, WYWIADY, CIEKAWOSTKI


Zobacz nasze Magazyny: REJSY, HISTORIA, NA WEEKEND

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki