Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Karygodna tradycja

Anna Kolęda
W Polsce ściąganie uważane jest za nieodłączny element na wszelkiego rodzaju egzaminach. Starsze pokolenie z nostalgią wspomina ściągi maturalne kaligrafowane tygodniami i chowane w różnych częściach garderoby.

Współcześni maturzyści, studenci, a nawet gimnazjaliści sięgają po najnowsze cuda techniki - komórki z dostępem do sieci czy minizestawy "szpiegowskie".

Od zawsze wiadomo było, że ściąganie jest naganne, ale chyba nigdy dotąd nie było z tym problemu na taką skalę jak obecnie. Nowe technologie - nowe możliwości oszukiwania. W porównaniu do młodzieży z innych krajów europejskich, restrykcje, jakie dotykają polskiego studenta, nie wydają się zbyt dotkliwe, najczęściej jest to wyproszenie z egzaminu z oceną niedostateczną. Nienauczony student przy samodzielnie pisanej pracy zapewne i tak nie uzyskałby więcej, więc najczęściej podejmuje ryzyko. W innych krajach do problemu niesamodzielnie pisanych prac podchodzi się dużo bardziej restrykcyjne. W Niemczech, w Wielkiej Brytanii i USA za ściąganie grozi usunięcie z uczelni.

W Holandii jest dodatkowo powodem do wstydu, społecznie nieakceptowanym zachowaniem. W Meksyku ściągając na jednym egzaminie, przyłapany student pakuje się w powtarzanie całego roku, wszystkich egzaminów z obu semestrów. Przypadek skazania w Chinach zarówno ściągających uczniów, jak i rodziców i nauczycieli, którzy im pomagali, na wysokie kary, łącznie z kilkuletnim więzieniem, przypomina, że w niektórych częściach świata ściąganie jest traktowane jako przestępstwo przeciw państwu.

Ściąganie to również plagiatowanie, kupowanie prac zaliczeniowych czy wykradanie testów i pytań. Proceder się szerzy, profesorowie załamują ręce. Rzecznicy dyscyplinarni uczelni wyższych straszą podniesieniem kar za ściąganie. Miałyby one wiązać się z koniecznością repety całego przedmiotu, utratą przywilejów takich jak zwolnienia z kolokwiów czy zerówki. Często ćwiczeniowcy i wykładowcy ustanawiają własne zasady i konsekwencje niesamodzielnej pracy na zajęciach.

Najbardziej niekonwencjonalnym pomysłem wykazał się profesor z Akademii Górniczo-Hutniczej w Krakowie. Treść oświadczenia wymyślonego przez prof. Jacka Rońda szybko obiegła studenckie fora. Karą za ściąganie miała być praca społeczna na rzecz wydziału. Mniej oryginalne są pomysły "prewencyjne", takie jak rozsadzanie studentów, przeprowadzanie egzaminów w takiej formie, by nie było czasu na ściąganie, odkreślanie pytań, by nie można było dopisywać odpowiedzi, czy zakaz skreślania na testach. Metodą na nowe technologie jest zakaz wnoszenia na egzamin komórek i innych sprzętów.

Na studiach rzadko zdarza się, by z powodu ściągania lub wcześniejszej znajomości pytań unieważniono egzamin dla całego roku. Na testach gimnazjalnych i maturze, gdy zajdą poważne naruszenia, egzamin musi powtarzać cała szkoła, a nawet całe województwo.

Studenci ze ściągania nie są może zbyt dumni, ale wciąż jeszcze nie uważają go za wybitnie niemoralny czy niegodny studenta występek. Poprawa wizerunku uczciwości polskich studentów jest konieczna po to, by uczelnie z innych krajów traktowały nasze szkoły wyższe jako równoprawnego partnera, a studentów jako uczciwych i ceniących sobie wiedzę samą w sobie ludzi.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki