Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Karolina Szwed: Czekam na "złoty" rok

JW
Grzegorz Mehring
Z Karoliną Szwed, szczypiornistką Vistalu Łączpolu Gdynia, rozmawia Janusz Woźniak

Kończy się 2010 rok. Czy to był ważny rok w Twojej sportowej karierze?
Na pewno ważny. Z Vistalem Łączpolem zdobyłam pierwszy w klubowej historii medal mistrzostw Polski. Wprawdzie - mógłby ktoś powiedzieć - tylko brązowy, ale przecież od czegoś trzeba zacząć. Mamy też, jako drużyna, powody do zadowolenia z debiutu w europejskich pucharach. Doszłyśmy do półfinału Challenge Cup. Myślę, że do obu tych sukcesów dołożyłam swoją cegiełkę, co daje mi także indywidualną satysfakcję.

Mówiłaś o pierwszym półroczu tego roku. Apetyt rośnie w miarę jedzenia. W nowym sezonie, który trwa, w Gdyni głośno mówi się o ligowym złocie, czyli mistrzostwie Polski.
I dobrze, że mówi się głośno. Ambicje klubu i nas - zawodniczek - sięgają tego złota. Drużyna została wzmocniona. Na pewno potrzebujemy jeszcze trochę czasu na zgranie, ale wszystko idzie we właściwym kierunku. W tabeli wyprzedza nas tylko Zagłębie Lubin, które na rewanżowy mecz rundy zasadniczej przyjeżdża do Gdyni. Jednak wszystko co najważniejsze w tym sezonie i tak rozstrzygnie się w play offach. Warto jednak do tej decydującej części sezonu wystartować z jak najwyższego miejsca w tabeli, czyli pierwszego lub drugiego.


Obserwując wasze mecze zastanawiam się, dlaczego nie potraficie utrzymać tempa gry, jej dobrego poziomu, przez całe 60 minut. Nagle, tak jak chociażby w ostatnim ligowym meczu ze słabym przecież KPR Jelenia Góra, wysoko prowadząc tracicie sześć bramek z rzędu.

Nie słyszał pan powiedzenia, że kobieta zmienną jest. Żartuję, to nie jest żadne wytłumaczenie. Powiem wprost. To jest nasz problem, aby stabilnie zagrać od pierwszego do ostatniego gwizdka sędziów. Walczy z tym trener Jerzy Ciepliński, walczymy my same. Mam nadzieję, że w miarę trwania sezonu, zgrywania się, będzie lepiej.

Masz za sobą 15 spotkań rozegranych w reprezentacji Polski. Ostatnio próżno cię jednak szukać w składzie kadry.
Tak, to ta ciemniejsza sportowa strona tego mijającego roku. Nowy duński selekcjoner naszej kadry ma swoją koncepcję gry reprezentacji i - przynajmniej jak na razie - nie ma w niej dla mnie miejsca. Nie będę udawała, że mnie to nie dotyka. Przecież ambicją każdego sportowca - a ja nie jestem w tym przypadku wyjątkiem - jest reprezentowanie barw narodowych. Droga powrotu do kadry prowadzi jednak poprzez coraz lepszą grę w lidze i wówczas pozostaje nadzieja, że szkoleniowcy reprezentacji to dostrzegą i docenią. Na razie mogę mówić o sportowej złości, która działa mobilizująco zarówno na treningach, jak i meczach.

Czy trudno jest połączyć uprawianie szczypiorniaka na profesjonalnym poziomie z naturalną dla atrakcyjnej 21-letniej dziewczyny chęcią do życia towarzyskiego, bywania na dyskotekach, u fryzjerki czy kosmetyczki…
Pogodzić jest trudno, ale… nie jest to zupełnie niemożliwe. O bujnym życiu towarzyskim trzeba oczywiście zapomnieć. Trudno mi też sobie wyobrazić, abym przed treningiem wymalowała sobie czy przedłużyła paznokcie, bo zbierałaby to wszystko na parkiecie (śmiech). Muszę jednak w tym rytmie treningów, meczów, wyjazdów znaleźć czas także na ograniczone w naturalny sposób towarzyskie kontakty. Samym sportem żyć się przecież nie da.

Do jakich pozasportowych zainteresowań może przyznać się Karolina Szwed?
Sugeruje pan, że niektóre mam ukryć? Nie ma takiej potrzeby. Lubię poczytać dobrą książkę, posłuchać muzyki i lubię dobrą kuchnię, bo… mogę naprawdę dużo zjeść. Przyjemność sprawia mi jazda samochodem, ale już znacznie mniejszą płacenie mandatów, co się ostatnio zdarzało.

Jak spędziłaś święta, gdzie wybierasz się na sylwestrową zabawę?
Święta, od zawsze, jak pamiętam, były tradycyjnie w rodzinnym gronie. To grono jest spore, bo przez mój rodzinny dom przewinęło się - w trzy świąteczne dni - chyba ze dwadzieścia osób. Było gwarno i wesoło. A sylwestra? Zanim przyjdzie mi do głowy zabawa trener Ciepliński zabiera nas na zgrupowanie do Cetniewa. Proszę napisać, że w swoim i koleżanek imieniu apeluję, aby treningi nie były tak ciężkie, bo stracimy ochotę na sylwestrowe szaleństwa. Możliwe, że przywitam Nowy Rok w gronie klubowych koleżanek. Przywitam z nadzieją, że wszystkie wejdziemy w dobrych humorach i nastrojach w "złoty" dla Vistalu Łączpolu rok 2011.

Łyżwy zamieniła na piłkę ręczną

Karolina Szwed urodziła się 23 kwietnia 1989 roku w Gdańsku. Przygodę ze sportem zaczynała jako sześciolatka, w sekcji łyżwiarstwa figurowego Stoczniowca Gdańsk. Jako przyszła mistrzyni piruetów trafiła w szkole podstawowej do klasy sportowej, w której były też dziewczyny uprawiające piłkę ręczną. Trener Mirosław Rutkowski, kiedy miała 11 lat, zdołał ją przekonać, że lepsze warunki ma do uprawiania szczypiorniaka. I słusznie, bo teraz może się pochwalić "workiem" medali z rozgrywek młodzieżowych i juniorskich.
- Mieliśmy wówczas megaekipę - wspomina Karolina po latach. Jako 17-latka po raz pierwszy wyszła w podstawowym składzie ekstraklasowej Naty AZS AWFiS Gdańsk w meczu przeciwko Zagłębiu Lubin. Jak na razie piłka ręczna pozostaje jej sposobem na życie, a wiedzę o niej pogłębia na Wyższej Szkole Trenerów Sportu w Warszawie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki