Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Karolina Korwin-Piotrowska: Polskie kościoły pustoszeją. Kościół jest teraz na Instagramie i Facebooku. Tam są teraz „kapłani” [rozmowa]

Ryszarda Wojciechowska
Ryszarda Wojciechowska
Karolina Korwin-Piotrowska: Myślę, że wielu wiernych nie wie, kto jest w Polsce prymasem, ale wiedzą, kim jest Owsiak...
Karolina Korwin-Piotrowska: Myślę, że wielu wiernych nie wie, kto jest w Polsce prymasem, ale wiedzą, kim jest Owsiak... Archiwum
Ksiądz Grzegorz powiedział, że duża część hierarchów nie wierzy w Boga. Czyli nie wierzą w to, co głoszą. Naprawdę było to odważne stwierdzenie - mówi Karolina Korwin-Piotrowska, współautorka książki „Wrzenie. Lewaczka, ksiądz i polski kocioł”.

Po lekturze tej książki wiem jedno, że... warto rozmawiać. Nawet jeśli do rozmowy siadają ludzie o tak różnych poglądach i osobowościach jak lewaczka i jezuita. Kto wpadł na ten pomysł ?​
Wydawnictwo. Jestem abstrakcyjna, surrealistyczna i absurdalna, ale nie aż tak, żeby mi taki pomysł przyszedł do głowy. Kiedy przysłano mi pytanie, czy nie zrobiłabym wywiadu z księdzem Grzegorzem Kramerem, od razu odpisałam: OK. Ale natychmiast pomyślałam: Boże, coś ty zrobiła? Czy dasz radę unieść to intelektualnie? Potem usłyszałam, że pierwsze zdanie Grzegorza brzmiało tak samo: - Ok, ale nie wiem, czy uniosę to intelektualnie. Wydawca stwierdził, że to jest znak. Katolickie porządne wydawnictwo i wierzą w znaki? Hello... (śmiech).​

Na pierwszy ogień poszedł polski kościół. Pani przekonuje jezuitę, że polskie kościoły pustoszeją. Że dla wielu kościół jest teraz w... internecie.​
Rozmawiamy z Grzegorzem o tym, dlaczego polski kościół oddaje pole, odcina się od potężnej grupy wiernych. Tłumaczę mu, że moim zdaniem kościół jest teraz na Instagramie, Facebooku, świątyni wymyślonej przez Marka Zuckerberga. Tam są teraz „kapłani”, którzy mówią jak żyć, co robić, w co wierzyć, jak się zachowywać. „Kapłani”, którzy ci mówią: upadłeś to wstań, będziesz zwycięzcą. Skąd my to znamy? Z tym, że to „kapłani” często bezrefleksyjni, opłaceni przez duże firmy marketingowe, którzy za ciężkie pieniądze pracują nad pomnażaniem kapitału, a nie dla dobra innych. ​

Grzegorz Kramer często w tym waszym sporze o kościół powtarza: jestem bezradny wobec tej sprawy. ​
Albo słyszy ode mnie: widzisz Kramer, zatkało cię. Bo on nie wie, co ma mi powiedzieć. Wiem, że jest „pracownikiem” korporacji o nazwie kościół i też nie może powiedzieć wszystkiego, bo pracę straci. Ale jednak próbujemy się zrozumieć. ​

​I ścieracie się elegancko na takie tematy, jak in vitro czy antysemityzm...​
Obcy, Owsiak, pedofilia...​

Pani rozmawia o tych sprawach bez znieczulenia. ​
A jak inaczej rozmawiać? Widziałam różne wywiady z księżmi. Pamiętam, na przykład, wywiad z prymasem w TVN 24. Katarzyna Kolenda--Zaleska w butach od Gucciego siedziała naprzeciwko prymasa i nic nie wynikło z tej rozmowy. Nie mówię, żeby się na prymasa rzucać, jak ja chwilami na Kramera... To prawda, że mnie było łatwiej, bo z Grzegorzem przegadaliśmy wiele godzin i poziom naszej relacji był taki trochę kumpelski. Więc mogłam go o wiele spraw zapytać, na przykład o to, czy wie o co chodzi między mężczyzną i kobietą? Bo pomyślałam, że skoro kościół wkłada nam ręce pod kołdrę, mówi jak mamy żyć, ma jakąś obsesję na temat seksu, więc pomyślałam, to warto o to zapytać inteligentnego i otwartego księdza.​

​I wie o co chodzi między kobietą i mężczyzną?​
Wie, że... miłość ma zapach fiołków. On nie zawsze był księdzem. W młodości był chłopakiem dość buńczucznym. Nie pytam go wprost, co to było w jego życiu. Stawiam granicę. Ale ja wiem, że on wie... Że rozmawiam z praktykiem, który rozumie, czym są feromony w mózgu. Rozmawiamy też o tym, że miłość nie zna granic, że nie powinna wykluczać... I jeżeli podstawą Ewangelii jest miłość, to ja się pytam, dlaczego kościół wyklucza tych czy tamtych? Rozmawiamy, ponieważ hierarchowie kościelni mieszają nam w naszym codziennym życiu, ponieważ za sprawą rządzących mają wpływ na prawodawstwo w naszym kraju. ​

Chwilami te wasze dyskusje przypominają spowiedź.​
Uznałam, że jeśli siadam naprzeciwko Kramera, to muszę mówić mu otwarcie: - masz przed sobą grzesznicę, która całe życie jest w związkach heteroseksualnych partnerskich, nie ma dzieci. Jestem więc dla was wszystkim tym, czego nienawidzicie. Jestem dla was bezdzietną lambadziarą, wegetarianką i lewaczką, która ostatni raz w kościele była 13 lat temu. I nie spieszy się do niego. Ale próbowaliśmy się na tych swoich ścieżkach spotkać. Każde z nas powiedziało o sobie tej drugiej osobie to, czego innym wcześniej nie mówiło. ​

Czytaj także:

Ale to pani bardziej się odsłaniała. Wspomnienie antysemityzmu, które pani poczuła jako dziecko na własnej skórze robi wrażenie. ​
Wiele osób wie, że zmieniłam swoje nazwisko na bardziej szlachecko brzmiące. Ale w tej rozmowie po raz pierwszy publicznie opowiadam, jak to się stało, że w wieku lat dziewięciu, w szkole, najpierw zostałam wyzwana od brudnych Żydówek, a potem pobita prawie na śmierć przez kolegę. Wówczas w telewizji puszczano serial „Polskie drogi”, w którym jeden z bohaterów, Żyd, nazywał się Sommer. ​

Tak jak pani w dzieciństwie. ​
Bo to nazwisko mojego taty, który jest Szwajcarem. Ale tego głupa, który mnie wtedy kopał w klatkę piersiową tak, jakby chciał zabić, i krzyczał, że jestem brudną Żydówką, to w ogóle nie interesowało. Od tej pory, jak mi ktoś najpierw mówi, że Polska to taki tolerancyjny kraj, a potem pyta o to, kim jestem, to ja, bez sondowania tej osoby odpowiadam: - Żydówka. A jak mnie pytają o orientację seksualną, odpowiadam: - lesbijka. To taki rodzaj testu, sprawdzającego, na ile jesteśmy gotowi to przyjąć. Kiedy mówię Żydówka, to zazwyczaj słyszę: - nie wyglądasz. A wiesz jak wygląda Żydówka? - pytam. I odpowiadam: - Bo ja nie wiem. ​

Jest też cały rozdział o obcym...​
Bo obcy to taka niesamowita figura XX i XXI wieku. Zainteresowałam się tym, być może także ze względu na moje wspomnienia z dzieciństwa. Rozmawiałam z mądrzejszymi od siebie i słyszałam, że obcy jest niezbędny w każdym narodzie. On musi być. On nas napędza, wkur...a, czasami motywuje, ale też nakręca do robienia złych rzeczy. Figurą obcego był Żyd w Holokauście. I wiemy, czym się to skończyło. Teraz figurą obcego są Kurdowie. Ale w Polsce obcy, czyli Żyd, trzyma się mocno. Ta figura, w kraju, w którym prawie nie ma Żydów, wraca z większym lub mniejszym natężeniem. Teraz z większym. Ja zresztą jeszcze na długo zanim prawica doszła do władzy byłam nazywana brudną Żydówką, dla której trzeba otworzyć piece w Auschwitz. Nauczyłam się tej frazy na pamięć. ​

Jest też rozdział o Jerzym Owsiaku...​
To obcy dla polskiego kościoła, z którym nie potrafią sobie poradzić. Owsiak wykonuje robotę za nich, ale nikogo nie wyklucza. Ma pozytywną kampanię. On nie pyta, skąd jesteś, kim jesteś, czy kim był twój dziadek, czy jesz tylko warzywa, czy wciągasz kaszankę. Jego to nie interesuje. Ma to w du..e. Ten rozdział o Owsiaku był jednym z ostatnich. Słuchałam, jak Grzegorz powtarza mi: Ewangelia, Jezus... I powiedziałam: - Wiem, o co chodzi z tym Owsiakiem. On was wku..a maksymalnie, bo wykonuje waszą robotę. Pokazuje to, co wam się nie udaje pokazać. Że ludzie są dobrzy... On ma swój kościół. Jest lepszy od prymasa. Myślę, że wielu wiernych nie wie, kto jest w Polsce prymasem, ale wiedzą, kim jest Owsiak. Kościół dzieli, a Owsiak łączy. I dlatego jest problemem dla kościoła. To zwykła, ludzka, cholerna zazdrość z ich strony. Ale widać łatwiej wołać, że LGBT jest wstrętne, niż popatrzeć na takiego Owsiaka i pomyśleć - koleś robi fajną robotę, zaprośmy go do siebie. Zróbmy coś razem. Spytałam Grześka, o co im chodzi z Owsiakiem. Trochę kręcił. Ale przyznał, że na początku miał problem z Jurkiem, chociaż potem mu przeszło. ​

O hejcie długo rozmawiacie.​
I tu Grzesiek dał radę. Bardzo dobrze o tym mówi. On też hejtem dostaje po głowie. Jemu się ludzie z hejtu także spowiadają. ​

I jak on to zjawisko tłumaczy?​
Jak psychoterapeuta, czyli, że jesteśmy cywilizacją niekochanych ludzi. Pamiętam, jak kiedyś rozmawiałam z bardzo znanym polskim psychoterapeutą. To było tuż po tym, jak aktorka Joanna Koroniewska, będąc w ciąży, dostawała wiadomości w stylu, żeby jej dziecko... zdechło. Zapytałam psychoterapeutę: - panie Robercie, co trzeba mieć w głowie, żeby kobiecie w ciąży coś takiego napisać? Ja nigdy nikomu nie napisałam żadnego hejterskiego komentarza - mówiłam. A on na to: - może panią rodzice kochali. No właśnie, może mnie rodzice kochali... Bo jesteśmy rzeczywiście cywilizacją niekochanych ludzi, którzy siadają przy komputerze i tym kanałem ściekowym, jakim jest dla nich internet, wylewają żółć na innych. To Zygmunt Miłoszewski w „Ziarnie prawdy” napisał, że jest takie polskie słowo żółć. I tylko Polak je dobrze rozumie i tylko Polak je dobrze wymówi.​

​I jak z tym żyć?​
Pamiętam konferencję, podczas której policja wypowiadała się na temat profilu hejtera. Tak naprawdę nie ma jednego profilu. Przez pewien czas sądzono, że to głównie bezrobotny wylewa swoją żółć na świat. Ale jeden z policjantów powiedział mi, że dzisiaj dużo tzw. białych kołnierzyków, kadra menedżerska, w to się „bawi”. Siedzą w biurze i jak już wszystkich w swoim najbliższym otoczeniu obrażą, to dalej jadą z tym koksem. Dzieciaki z kolei mają tzw. challenge w stylu: no to kogo dzisiaj dojeżdżamy, czyli robimy nalot na jego profil... To się dzieje naprawdę. Jest jak szarańcza. Rozlewa się także po politycznych profilach, twitterach. Te armie botów, które są wysyłane za pomocą jednego algorytmu na niektóre konta polityków... z prawa i lewa. Tu nie ma świętej dziewicy. ​

Ale dzieci już tym prawdziwie nasiąkają. Ich przyszłość jawi się strasznie. ​
Wśród dzieciaków to kompletna patologia ten hejt. Mam przyjaciółkę, która jest psychoterapeutką młodych ludzi. Ma pacjentów w wieku 12-13 lat w tak głębokiej depresji, że myślą o samobójstwie. Powiedziała mi: - Karolina, coś się dzieje bardzo złego. To są dzieci, które mają psychikę zniszczonego życiem starca, któremu się już nie chce żyć i marzy tylko o tym, żeby umrzeć. One już nienawidzą całego świata. Mają w sobie ładunek człowieka, który przeżył wszystko. ​

Jak to zahamować?​
Myślę, że tego nikt nie opanuje. Nie zrobią tego politycy, bo to nie leży w ich interesie, niestety. Im się wydaje, że bez hejtu nie wygraliby żadnej kampanii. ​

Czy podczas tych rozmów ksiądz Grzegorz Kramer czymś panią zaskoczył?​
Odwagą w wielu tematach. Powiedział na przykład, że duża część hierarchów nie wierzy w Boga. Czyli nie wierzą w to, co głoszą. Naprawdę było to odważne stwierdzenie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki