Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Karolina Jaszczyszyn: Mamy niezwykłą drużynę. Traktujemy się jak rodzina. Za trenerem Januszem Urbanowiczem pójdziemy w ogień

Maciej Mikołajczyk
Karolina Jaszczyszyn, liderka Biało-zielonych Ladies Gdańsk oraz reprezentacji Polski w rugby
Karolina Jaszczyszyn, liderka Biało-zielonych Ladies Gdańsk oraz reprezentacji Polski w rugby archiwum Karoliny Jaszczyszyn
Karolina Jaszczyszyn jest kapitanką kobiecej reprezentacji Polski w siedmioosobowym rugby. Nasza rozmówczyni na każdym kroku udowadnia, że uprawiany przez nią sport nie jest dedykowany wyłącznie mężczyznom. Jest niezwykle ambitna, więc dominacja na krajowym podwórku nigdy się jej nie znudzi.

Co powie pani osobom, które uważają, że rugby to sport przeznaczony wyłącznie dla mężczyzn?
Należy wyjść już ze starych przekonań, w których tkwimy od wielu lat. Cały świat zrobił krok w przód, my też powinniśmy. Proszę przyjść na nasz mecz i zobaczyć jak grają kobiety. Warto przeczytać o naszych sukcesach i poznać naszą drużynę. To doskonały dowód na to, że to sport dla kobiet.

Pochodzi pani z Krzyża. Jest pani już rozpoznawalna w swojej gminie Czersk? Wiedzą tam, że mają tak zdolną sportsmenkę?
Muszę przyznać, że tak. W każdej szkole, w której się uczyłam, są gazetki na mój temat. Ostatnio nawet w szkole, w której pracowała moja mama, widziałam siebie w wyróżnionych pracach „Mój wzór”. Niestety bardzo rzadko bywam w domu, ale jest mi zawsze bardzo miło, gdy ktoś na ulicy zatrzymuje mnie i gratuluje sukcesów.

Przez pięć lat łączyła pani grę w reprezentacji z pracą w Wielkiej Brytanii. Jak udawało się pani to ze sobą pogodzić?
Nie było to proste zadanie, ale tak bardzo kocham rugby, że byłam bardzo zdeterminowana, by przyjechać na każdy turniej ligowy oraz każdy wyjazd reprezentacyjny. Kiedy zaczęłam pracować jako kierownik na uniwersytecie w Cambridge, mój pracodawca wymagał ode mnie dostępności przede wszystkim w weekendy, które ja poświęcałam na rugby. Brałam swój urlop na każdy wyjazd, miesiącami specjalnie zamieniałam się z kolegami i koleżankami na gorsze zmiany, by móc pojechać na turniej do Polski.

Jest pani jedenasty raz z rzędu mistrzynią kraju w rugby siedmioosobowym. To robi wrażenie. Pamięta pani, w którym roku było najtrudniej? Takie tytuły chyba nie nudzą?
Zgadza się. 11 tytułów z rzędu robi nawet na mnie wrażenie. Z perspektywy lat każdy rok był specyficzny i na pewno każda zawodniczka odczuwa na swój sposób trudność związaną z rozgrywkami. Jest kilka sezonów, w których finały były wyrównane i emocjonujące. Ja pamiętam sezon 2014/2015 oraz 2017/2018. Przegrywałyśmy pojedyncze turnieje i finały były bardziej wyrównane. Naszą drużynę porażki popychały do cięższego treningu i polepszania siebie i swojej gry. Dominujemy od tylu lat, bo mamy niezwykłą drużynę, którą od początku zbudował najlepszy trener w Polsce, czyli Janusz Urbanowicz. To, co razem tworzymy, jest niezwykłe. Traktujemy siebie jak rodzinę, potrafimy się świetnie bawić, spędzać czas w swoim gronie, bardzo siebie lubimy i te relacje doskonale się sprawdzają na boisku. Ciężko trenujemy, bo każda ma w tym cel. Jesteśmy świetnie dobraną grupą zawodniczek o wielkim charakterze oraz chęciami do bardzo ciężkiej pracy. Jesteśmy gotowe do wielu wyrzeczeń dla spełnienia swoich marzeń sportowych. Mnie osobiście te tytuły nie nudzą, wręcz przeciwnie dają mi energię do zdobywania kolejnych. Nie patrzę się za siebie, tylko przed. Ciągle myślę o kolejnych meczach i mistrzostwach.

Traktujemy siebie jak rodzinę, potrafimy się świetnie bawić, spędzać czas w swoim gronie, bardzo siebie lubimy i te relacje doskonale się sprawdzają na boisku. Ciężko trenujemy, bo każda ma w tym cel. Jesteśmy świetnie dobraną grupą zawodniczek o wielkim charakterze oraz chęciami do bardzo ciężkiej pracy.

W zeszłym roku zdobyła pani wraz z koleżankami wicemistrzostwo Europy. To było dla pani najważniejsze osiągnięcie w karierze? Co zmieniło się u pani po tym sukcesie?
Wicemistrzostwo Europy to mój oraz drużyny największy sukces sportowy. Marzenie, które kiedyś wydawało się nierealne. Otworzyło nam wiele furtek do gry na jeszcze wyższym poziomie. Zostaliśmy zauważeni na świecie i zaowocowało to zaproszeniem do World Series. Teraz chcemy więcej. Po raz kolejny zrobiłyśmy krok w przód. Zmieniłyśmy bardzo nasze nastawienie mentalne w stosunku do gry z najlepszymi na świecie. To są zwykli ludzie jak my, musimy wierzyć w siebie, ciągle iść do przodu i nie patrzeć na żadne przeciwności.

Miesiąc temu została pani wybrana najbardziej wartościową zawodniczką prestiżowego turnieju HSBC World Series w Sewilli. Spodziewała się pani takiego wyróżnienia?
Nadal wspominam ten turniej w bardzo emocjonalny sposób. Zostać najbardziej wartościową zawodniczką to podsumowanie wielu lat ciężkiej pracy na treningach zarówno mojej jak i drużyny. Zapamiętam to na pewno na wiele lat i mam nadzieję zobaczyć jeszcze wiele razy Polki na tym turnieju. Prowadziłam w statystykach od pierwszego do trzeciego dnia. Znalazłam się w elitarnym gronie najlepszych na świecie, a wszystkie moje poprzedniczki to absolutne liderki swoich drużyn, zdobywczynie złotych medali na igrzyskach olimpijskich i mistrzostwach świata. Znaleźć się wśród nich to zaszczyt.

Pani trenerem jest Janusz Urbanowicz. Czego nauczyła się Pani od swojego szkoleniowca?
Od samego początku miałam ten przywilej trenowania z Januszem Urbanowiczem. 12 lat to mnóstwo czasu, by nauczyć się jego filozofii gry. Wymienię rzeczy, które są ważne dla mnie. Organizacja drużyny, porządek od samego początku, na treningach i na wyjazdach, każdy ma swoje obowiązki. Trener tego skrupulatnie pilnuje. Trzyma całą drużynę w ryzach, nie ma miejsca na dyskusję. On tu jest liderem. Wszystkie słuchamy się jego zasad i pójdziemy za nim w ogień. Od samego początku miał swoją wizję, absolutnie niepowtarzalną i zawsze robił to, co uważa za słuszne. Wiele osób już dawno by odpuściło, ale nie nasz trener. To najmocniejszy charakter, jaki poznałam w życiu.

Marzy pani o olimpijskim starcie w Paryżu? Co musi się stać, żeby polska kadra rugbistek wzięła udział w tym turnieju?
Oczywiście, że marzę i to bardzo! Paryż 2024 to pewnie moja ostatnia szansa na występ jako zawodniczka w najważniejszym wydarzeniu sportowym na świecie. Polska kadra musi przede wszystkim systematycznie piąć się w górę, jeżeli chodzi o umiejętności. Poprawiać swoje błędy i ciężko trenować. Marzę o tym, by rugby kobiet w Polsce było w pełni profesjonalne. Nasz kolejny postęp byłby kwestią czasu, a wtedy igrzyska byłyby w zasięgu naszych rąk. Kwalifikacje są skomplikowane i na pewno musimy każdego roku zajmować wysokie miejsca w mistrzostwach Europy.

Tworzy pani razem z koleżankami klub same. Jedna jest sekretarzem, druga prezesem. Jaka jest pani rola?
Zajmuje się prowadzeniem naszych kont na profilach społecznościowych, realizacją zawartych umów pomiędzy klubem, a sponsorami. Staram się wykonywać różne prośby trenera. Pod jego nieobecność prowadzę treningi dla zespołu.

Jakie są pani cele na ten rok, zarówno sportowe jak i życiowe?
Na pewno wielkim celem na ten rok jest praca nad swoim zdrowiem i utrzymaniem wysokiego poziomu sportowego. Najważniejszą rzeczą w tym roku będzie dobry występ w mistrzostwach Europy. Od tego wyniku zależy dalsza kwalifikacja do World Series oraz do Pucharu Świata. Poza tym zdobycie 12-ego mistrzostwa Polski. Chcę systematycznie grać lepiej. Poprawiać swoje umiejętności sportowe, ale też i mentalne. Nastawienie jest bardzo ważne, by osiągać sukces. Pewność, dominacja, ciężkie treningi pozwalają nam myśleć o coraz większych marzeniach.

od 12 lat
Wideo

Wspaniałe show Harlem Globetrotters w Tauron Arenie Kraków

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki