Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Karolina Jaszczyszyn, liderka kobiecej reprezentacji rugby: Chcę wrócić na boisko, aby spełnić swoje marzenie o występie na igrzyskach

Rafał Rusiecki
Rafał Rusiecki
Karolina Jaszczyszyn w walce o piłkę w ligowym meczu Biało-Zielonych Ladies Gdańsk
Karolina Jaszczyszyn w walce o piłkę w ligowym meczu Biało-Zielonych Ladies Gdańsk Przemysław Świderski
Liderka reprezentacji rugby kobiet oraz kapitan Biało-Zielonych Ladies Gdańsk przechodzi właśnie żmudną rehabilitację po zabiegu kontuzjowanego kolana. Doświadczenie Karoliny Jaszczyszyn będzie bardzo potrzebne naszej drużynie, która chce wywalczyć kwalifikację do igrzysk olimpijskich w Paryżu w 2024 roku. A szanse są duże, bo zespół rugbistek radzi sobie coraz śmielej w światowej stawce.

Co takiego zaczęło dziać się z kobiecym rugby, że o was zaczyna być głośniej, niż o występach mężczyzn?
Myślę, że zmieniło się wiele rzeczy. Może zacznę od tego, że w związku również doceniają nas włodarze. Widzą, że przez wiele lat pracowałyśmy na ten sukces bezinteresownie. Zmieniło się też nasze podejście, bo faktycznie z roku na rok osiągamy coraz większe sukcesy. Jesteśmy drużyną, która ciągle pragnie więcej. Zbudowałyśmy w samym środku solidną mentalność zwycięzcy. Każdy zadaje nam pytanie, czy to wygrywanie się nudzi. Nie. Każda wygrana i każdy sukces jest przeżywany na nowo. To dla nas zawsze coś bardzo ważnego. Miasto Gdańsk bardzo mocno inwestuje w rozwój naszej dyscypliny. Wiele lat temu dostrzegło w nas potencjał. Do tego dochodzi jeszcze ciężka praca indywidualna nas samych. Widzimy, że jesteśmy w stanie zajść wszędzie, jeśli tylko możemy wytrwać w tych swoich postanowieniach.

Za nami 2022 rok. Co zostanie w pani pamięci po tym okresie?
To był dla mnie ciężki rok. Jestem po operacji kolana. Pod względem sportowym był to jednak historyczny rok, ze świetnymi miejscami w World Series (ósme i dziesiąte miejsce na 12 ekip w debiucie - przyp.), mistrzostwo Europy, dziesiąte miejsce na mistrzostwach świata. Ten rok jest absolutnie najlepszy chyba dla całego polskiego rugby. Na długo zostanie w pamięci. Był to też rok przełomowy, bo kolejny raz dostrzeżono w nas wielki potencjał. Mamy kop mocy, aby awansować na igrzyska olimpijskie. Polski Związek Rugby również wierzy w nas, a to budujące, jeśli chodzi o samopoczucie.

Jak ta droga do igrzysk w Paryżu może wyglądać? Jak sobie ją zaplanowałyście?
W Krakowie podczas Igrzysk Europejskich zostanie rozegrany turniej kwalifikacyjny rugby. Zagramy od 25 do 27 czerwca, czyli od niedzieli do wtorku, na stadionie przy Reymonta. To będzie pierwsza możliwość awansu na igrzyska olimpijskie. Będzie na pewno ciężko, bo w gronie faworytek są Irlandia oraz Wielka Brytania. Jesteśmy jednak w ścisłym gronie najlepszych drużyn. Jeżeli nam się nie uda tam, to myślę, że na igrzyska awansujemy na pewno po eliminacjach światowych, które zaplanowane są miesiąc przed Paryżem. Więc, jeżeli nie Kraków, to turniej kwalifikacyjny będzie na plus, a wtedy polskie rugby pojawi się na igrzyskach.

ZOBACZ TEŻ: Biało-Zielone Ladies Gdańsk mają za sobą kolejny świetny rok. Zobaczcie zdjęcia fantastycznie grających dziewczyn

Teraz kadra miała zgrupowanie w Gdańsku. Jak to wyglądało?
Tak, to było trzydniowe zgrupowanie. To było bardzo ważne dla nas, bo pojawiły się na nim Czeszki. A to nasze rywalki w kwalifikacjach World Series, które odbędą się w kwietniu w Stellenbosch. Wystąpią także w Krakowie, gdzie również powalczą o igrzyska. Dobrze więc trenować z drużyną, która będzie gdzieś naszym bezpośrednim przeciwnikiem. Zawsze można zdobywać psychologiczną przewagę nad rywalkami, które są niżej w tabeli. To siódma ekipa mistrzostw Europy, ale pełna potencjału. To był bardzo ważny camp dla dziewczyn.

Miała pani kontuzję i niezbędna była operacja. Jak to wygląda w tej chwili?
We wrześniu miałam operację więzadła krzyżowego tylnego oraz membrany kości udowej. Mijają prawie cztery miesiące, więc myślę, że co najmniej drugie tyle przede mną do końca rekonwalescencji. Na razie przebiega to wszystko dość żmudnie i wolno, ale bardzo ciężko pracuję na to, aby wrócić na boisko. Bardzo chcę spełnić swoje marzenie, jakim jest Paryż 2024.

Kontuzje oczywiście są bardzo złym okresem dla sportowców, ale myślę, że wtedy łapią pewien oddech i z większą werwą wykonują swoją pracę. Czy podobnie jest u pani, że już rozsadza panią energia?
Na pewno kontuzja jest dla sportowca najtrudniejszym momentem. Przejście przez te dni pełne bólu, rekonwalescencji, pięć-sześć godzin pracy ukierunkowanej na tę właśnie nogę, powoduje, że człowiekiem rzuca. Jestem pełna energii i nie mogę doczekać się powrotu na boisko. Mam nadzieję, że tak będzie już w czerwcu. A jeśli będzie to nawet trochę później, to i tak najważniejszy jest powrót do pełnej sprawności.

Na razie trening jest indywidualny. Kiedy zamierza pani dołączyć do ćwiczeń z drużyną?
Lekarz prowadzący określa to na około 20 kwietnia. Jeśli się uda, to może będzie to nawet troszeczkę wcześniej. Zobaczymy. Najpierw muszę się nauczyć biegać, bo to mój największy problem. Ciężko się truchta, odczuwam duży ból w kolanie. Taka jest część tej rehabilitacji i muszę być bardzo cierpliwa.

Jak już wróci pani na boisko z taką skumulowaną energią, to nie chciałbym być po przeciwnej stronie z piłką.
Ja też (śmiech).

tekst alternatywny

KAROLINA JASZCZYSZYN na Instagramie

od 12 lat
Wideo

Wspaniałe show Harlem Globetrotters w Tauron Arenie Kraków

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki