Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Karol Urbanowicz, siatkarz Trefla Gdańsk: Po mistrzostwach świata nie spocznę na laurach. A włoska kuchnia bardzo przypadła mi do gustu

Rafał Rusiecki
Rafał Rusiecki
Karol Urbanowicz przebija się do składu Trefla Gdańsk. Sukces z reprezentacją Polski na mistrzostwach świata do lat 21 może mu tylko pomóc
Karol Urbanowicz przebija się do składu Trefla Gdańsk. Sukces z reprezentacją Polski na mistrzostwach świata do lat 21 może mu tylko pomóc Szymon Starnawski
Rozmowa z Karolem Urbanowiczem, 19-letnim środkowym bloku Trefla Gdańsk, świeżo upieczonym brązowym medalistą mistrzostw świata do lat 21 w siatkówce, który został wybrany do najlepszej drużyny międzynarodowego turnieju.

Co na temat sportowej przyszłości kłębi się w głowie 19-latka, który w swojej dyscyplinie stanął na podium mistrzostw świata?
Na pewno bardzo się cieszę z takiego sukcesu. Od początku tej mojej przygody ze sportem wpaja mi się, że sukcesy są fajne, ale to działa przez kilka godzin, kilka dni. A potem trzeba wracać do pracy, aby ciągle stawać się lepszym. Na pewno nie można spocząć na laurach. To będzie fajna pamiątka za kilka lat, ale cały czas mam świadomość pracy i rozwoju.

Zanotowałeś na turnieju 24 punktowe bloki i jako jedyny Polak znalazłeś się w drużynie marzeń tych mistrzostw. Zrobiło się miło z tego powodu?
Podziękowania i gratulacje należą się całej drużynie. Może to oklepane, ale uważam, że gdyby nie oni, to nie dostałbym takiego wyróżnienia. Ich zagrywka pozwoliła mi na łatwiejsze czytanie rywala i przez to mogłem dołożyć coś od siebie. To także ich sukces.

Lukas Kampa, rozgrywający Trefla Gdańsk: Wiele razy powiedziałem, że w Polsce czuję się jak w domu. Podoba mi się Gdańsk i bliskość morza

Na tym bułgarsko-włoskim turnieju nie udało się tylko w drugiej części z Rosjanami i w zaciętym półfinale z Włochami. Coś byś zmienił, gdybyś miał jeszcze taką szansę?
Na pewno wynik bym zmienił, gdybym miał taką szansę! Trudno jednak o takie wykonanie. W meczu z Rosjanami byliśmy wycieńczeni, bo dzień wcześniej mieliśmy tie-breaka w spotkaniu z Bułgarią o wejście do czwórki. Udało się to zrobić, ale w efekcie ciężko było pozbierać myśli i zasnąć. Mogę mówić o sobie, że mało było tego snu i czasu na regenerację. Z Rosjanami nie odpuściliśmy, ale ciężko się grało. Cały czas byliśmy jeszcze w euforii i myślę, że przegraliśmy trochę w głowach. Ten mecz zupełnie inaczej by wyglądał, gdybyśmy byli wypoczęci. A mecz z Włochami? Na pewno szkoda, bo dwa pierwsze sety wygraliśmy dość spokojnie, niespodziewanie dla niektórych obserwatorów. Tym razem nie udało się nawiązać walki. Na pewno żałujemy, ale chwała nam, że po tej bolącej porażce następnego dnia podnieśliśmy się i wygraliśmy mecz z Argentyną o brąz.

W tych juniorskich rozgrywkach granie na przyjęciu przynosi dużo większą frajdę. Teraz trochę jest to inaczej. Mam już do dyspozycji na rozegraniu kolegów, którzy potrafią wyczarować, posłać fajną piłkę na środek.

Środkowy bloku to nie jest Twoja pierwsza pozycja w siatkówce. Zaczynałeś na przyjęciu. Skąd ta zmiana?
Szczerze mówiąc, to zaczynałem na środku, następnie przeniosłem się na przyjęcie, a teraz znowu gram na środku. Dość późno zacząłem grać w siatkówkę i wydaje mi się, że tych gorzej wyszkolonych technicznie wrzuca się na pozycję środkowego. Zawsze chciałem grać na przyjęciu, bo ta pozycja mnie bardziej cieszyła, dawała możliwość większego wpływu na grę. W tych juniorskich rozgrywkach granie na przyjęciu przynosi dużo większą frajdę. Teraz trochę jest to inaczej. Mam już do dyspozycji na rozegraniu kolegów, którzy potrafią wyczarować, posłać fajną piłkę na środek. Wydaje mi się, że zawsze byłem w miarę dobry motorycznie, dlatego chciałem spróbować swoich szans na przyjęciu. Nie wyszło, wróciłem na środek i też bardzo się z tego cieszę.

Cała Twoja rodzina związana jest z siatkówką. Siostra Katarzyna gra w Jokerze Świecie. To pomaga w rozwoju czy odwrotnie, czujesz że momentami jest za dużo w domu na ten temat?
Tak naprawdę, kiedy jestem w domu, to nie rozmawiamy wyłącznie o siatkówce. Wiadomo, że jest to jeden z głównych tematów. Od kiedy pamiętam oglądałem z tatą różne sporty. Czy to pomaga czy przeszkadza? Na pewno nie przeszkadza. Moi rodzice uprawiali sport, moje starsze rodzeństwo też, więc są oswojeni z tym, że często wyjeżdżam, że potrzebuję trochę więcej regeneracji, że dużo jem przed treningami. Domownicy to rozumieją. Im łatwiej to przyswoić, a mnie łatwiej wytłumaczyć.

A co to znaczy dużo jem? W sensie bardzo dużo?
(śmiech) W klubie chyba też jestem z tego znany, że dość sporo potrafię zjeść. Moje zapotrzebowanie kaloryczne jest wysokie. W reprezentacji na zgrupowaniach też czekam zawsze, aby będzie więcej jedzenia. Tak już mam, że według niektórych, potrafię spore ilości jedzenia spałaszować.

Na przestrzeni ostatnich lat świadomość sportowców dotycząca jedzenia jest coraz większa. Co preferujesz na talerzu?
Czytam o tym, bo to mnie bardzo interesuje. Może jeszcze nie mam jakiejś wielkiej wiedzy, ale staram się wiedzieć, jak to zbilansować. Teraz na mistrzostwach byliśmy na początku w Bułgarii, a potem we Włoszech i muszę powiedzieć, że dużo bardziej preferuję kuchnię włoską. Te wszystkie makarony z oliwami, pizze, czasem po meczach, to coś co lubię i z czym się utożsamiam. Potrafię tego naprawdę dużo zjeść. A jeśli chodzi o świadomość, to staram się jeść w miarę zdrowo. Nie unikam jednak czekolad i słodyczy, z czego śmieją się koledzy w drużynie.

Na mistrzostwach świata rozegrałeś osiem meczów z rówieśnikami. W PlusLidze masz na razie 22 mecze. Czuć duże różnice w tych rozgrywkach?
Czuć różnicę na korzyść PlusLigi, która ma wyższy poziom, bo to w końcu liga mistrzów świata. Muszę jednak powiedzieć, że 20-latkowie na świecie też potrafią grać i ten poziom był bardzo wysoki. To jednak byli najlepsi sportowcy z danego kraju. Było wielu zawodników, których kojarzyłem już z parkietów siatkarskich. W reprezentacji Brazylii zalicza się do nich atakujący Darlan Ferreira Souza, którego brat gra w pierwszej reprezentacji. Zrobił na mnie ogromne wrażenie. Ale nie tylko chłopacy z ligi brazylijskiej się pokazali. Włoch Alessandro Michieletto się podczas tego turnieju wybił (został MVP mistrzostw – przyp.). Na pewno ten poziom był troszkę słabszy, ale nie odstawał mocno od PlusLigi.

Już w ubiegłym sezonie dostawałeś dużo szans od trenera Michała Winiarskiego. Trefl stawia na młodzież. Liczysz, że będziesz czerpał dużo z tej sytuacji?
Celem i marzeniem każdego zawodnika jest, aby wskoczyć do pierwszej szóstki. Do tego potrzebna jest praca i cierpliwość. A wtedy trener jakieś szanse da.

A może, tak pół żartem pół serio, trzeba podejść od trenera i powiedzieć: „Trenerze, ja już też zaczynam odnosić sukcesy z reprezentacją, tak jak kiedyś pan”?
Może, może… Trzeba będzie spróbować. Zobaczymy.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Trener Wojciech Łobodziński mówi o sytuacji kadrowej Arki Gdynia

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki