18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kara grzywny dla funkcjonariusza ze Słupska, który spowodował śmiertelny wypadek

Hubert Bierndgarski
3 tysiące złotych grzywny i 2 tys. złotych kosztów sądowych. Taki wyrok usłyszał we wtorek w Sądzie Rejonowym w Słupsku Mirosław K., policjant ze Słupska, który w październiku 2010 r., kierując radiowozem na sygnale doprowadził w centrum Słupska do zderzenia z taksówką.

Zginęły wówczas dwie osoby. Sędzia uznał policjanta winnym nieumyślnego spowodowania wypadku. Oznacza to, że Mirosław K. nadal będzie mógł pracować w zawodzie. Wyrok jest jednak nieprawomocny. Oskarżyciel z Chojnic nie chciała nam jednak powiedzieć, czy prokuratura złoży w tej sprawie odwołanie.

Do wypadku doszło 9 października 2010 roku. Wieczorem, około godziny 21 na skrzyżowaniu ulic Szczecińskiej, Małcużyńskiego i Braci Gierymskich doszło do zderzenia radiowozu oraz taksówki. Siła uderzenia była tak duża, że taksówka dosłownie rozpadła się na części. Na miejscu zginał 62-letni mężczyzna, kierowca taksówki. Kilka godzin później w szpitalu zmarła pasażerka 56-letnia mieszkanka Warszawy. Dwaj policjanci z obrażeniami ciała trafili do słupskiego szpitala. Policyjny fiat Ducato po uderzeniu obrócił się o 180 stopni i zapalił.

Biegli sądowi, którzy analizowali wypadek jednoznacznie wskazali, że sygnalizacja świetlna na skrzyżowaniu działała prawidłowo, a radiowóz wjechał na skrzyżowanie z prędkością 100 km/h. Taksówka jechała w tym czasie z prędkością 35 km/h.

Radiowóz, jak ustalono w śledztwie, miał włączone sygnały świetlne i dźwiękowe, a częściowo do wypadku przyczynił się kierowca taksówki. Biegli uznali, że gdyby obserwował on przestrzeń po prawej stronie prowadzonego przez siebie pojazdu, zauważyłby radiowóz i uniknąłby zderzenia.

W czasie procesu nie ustalono jednak na jakim świetle policjant wjechał na skrzyżowanie. Biegły z Instytutu Ekspertyz Sądowych w Krakowie wskazał trzy warianty wypadku. W każdej z nich oskarżony policjant ponosił odpowiedzialność za wypadek, jednak w zależności od wersji odpowiedzialność była zróżnicowana.

Najmniej korzystna dla oskarżonego była wersja pierwsza, w której radiowóz wjeżdża na skrzyżowanie z dużą prędkością na czerwonym świetle i uderza w skręcającą na zielonym świetle taksówkę. W wersji drugiej, zakładającej, że oba pojazdy wjechały na skrzyżowanie przy czerwonym świetle, odpowiedzialność policjanta za wypadek określono jako znaczną. Do zderzenia samochodów w tym wariancie przyczynił się również taksówkarz. W wersji trzeciej - policjant jedynie przyczynił się do wypadku, bo choć wjeżdża na skrzyżowanie na zielonym świetle, czyni to chwilę po jego zaświeceniu się. Znaczną winę za zderzenie ponosi taksówkarz.

Właśnie trzecią wersję wziął pod uwagę sędzia, który prowadził rozprawę.
- Biorąc pod uwagę, że biegli nie mogli dokładnie określić na jakim świetle policyjny radiowóz wjechał skrzyżowanie, oraz z braku jednoznacznych zeznań świadków, zgodnie z prawem przyczyniam się do obrony oskarżonego i zakładam, że pojazd wjechał na zielonym świetle - mówił w uzasadnieniu wyroku Krzysztof Obst, sędzia Sądu Rejonowego w Słupsku, który prowadził sprawę. - Pewne jest, że oskarżony nie zachował odpowiedniej ostrożności przy wjeździe na skrzyżowanie. Faktem jest jednak, że prowadził samochód uprzywilejowany, który miał włączone sygnały świetlne i dźwiękowe. Poza tym działał na rozkaz przełożonych, którzy nakazali mu natychmiastowe udanie się do miejsca zagrożonego. Pod uwagę brany jest również aspekt psychologiczny sprawy. Funkcjonariusz nie spowodował wypadku w sposób typowy dla wypadków samochodowych. Stało się to, kiedy policjant był na służbie. Na pewno do końca życia będzie miał świadomość, że z powodu tego wypadku zginęły dwie osoby.

W trakcie rozprawy mocno poruszany był również aspekt wagi policyjnego pojazdu. Zdaniem obrońcy waga pojazdu została zaniżona o około 400 kilogramów, co mogło negatywnie wpłynąć na analizy biegłych sądowych. Sędzia nie zgodził się jednak na dodatkowe badania pojazdu, tym bardziej, że został on już skasowany.

Obrońca Mirosława K. Monika Kowalczyk-Solak powiedziała nam po zakończeniu rozprawy, że jej klient jest zadowolony z wyroku.

- Na pewno będziemy występowali o pisemne uzasadnienie wyroku. Będziemy ten wyrok konsultować. Zgadzam się z sędzią w aspekcie tego, że oskarżony wjechał na skrzyżowanie na zielonym świetle. Nie zgadzam się jednak z prędkością podaną przez biegłego. Moim zdaniem była ona o wiele niższa.

Treści, za które warto zapłacić!
REPORTAŻE, WYWIADY, CIEKAWOSTKI


Zobacz nasze Magazyny: REJSY, HISTORIA, NA WEEKEND

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki