Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kandydaci na posłów z Pomorza wypisują przedwyborczą receptę na wyleczenie systemu ochrony zdrowia

Dorota Abramowicz
Dorota Abramowicz
Fot. Mariusz Kapała
Wiele wskazuje, że zdrowie będzie tematem numer jeden obecnej kampanii wyborczej. Jakie pomysły na naprawę systemu mają kandydaci na pomorskich posłów? I czy uważają, że w tej ważnej dla Polaków kwestii można porozumieć się ponad podziałami? Kilkunastogodzinne oczekiwanie na pomoc na SOR-ze. Brak lekarzy, ratowników, pielęgniarek. Szpitale powiatowe w długach. Choć udało się zmniejszyć kolejki do zabiegów usuwania zaćmy i wszczepiania endoprotez, to w innych dziedzinach (np. ortopedii), oczekiwanie się wydłużyło. Czy jest na to recepta? Pojawił się też pomysł, by w kwestii spraw zdrowotnych doszło do zgody wszystkich sił politycznych ponad podziałami.

Polacy pytani w w badaniu IBRiS o najważniejszy temat kampanii wyborczej na pierwszym miejscu wskazali sytuację w służbie zdrowia. I nic dziwnego - prawie każdy spotyka się z kolejkami do lekarzy, na badania i zabiegi, część miała problem z zakupem leków, wielu słyszało o dramatycznej sytuacji na SOR-ach, zadłużających się szpitalach powiatowych i dramacie psychiatrii, zwłaszcza dziecięcej.

Przygotowaliśmy kilka „zdrowotnych” pytań do pomorskich kandydatów na posłów. Jedynie Marcin Horała i Kacper Płażyński odmówili nam, tłumacząc, że propozycje programowe PiS zostaną przedstawione 7 września i wówczas gotowi są wypowiedzieć się w tej sprawie. Od rozmowy nie uciekli inni kandydaci PiS - Małgorzata Zwiercan i prof. Grzegorz Raczak. Koalicję Obywatelską reprezentują Sławomir Neumann i Jarosław Wałęsa, PSL - Marek Biernacki, a Lewicę - prof. Joanna Senyszyn.

Większy kawałek tortu

W jednym wszyscy byli zgodni - główną przyczyną kłopotów na SOR-ach, kolejek do specjalistów, bankructw szpitali jest fakt, iż przeznaczamy za mało pieniędzy na ochronę zdrowia. Nakłady, według różnych systemów obliczeń, wynoszą obecnie od 4,52 do 4,92 proc. PKB.

W bogatszych Niemczech, jak zauważył prof. Raczak, to już 11 proc. Znowelizowana ustawa z 2017 r., przewiduje stopniowy wzrost wydatków publicznych na zdrowie do co najmniej 6 proc. PKB w 2024 r. O wzroście do 6,8 proc. mówi Małgorzata Zwiercan, a prof. Joanna Senyszyn podwyższa stawkę z 6,8 proc. PKB w 2022 roku do 7,2 proc w 2024 r.

- Byłyby to inwestycje w infrastrukturę, usprawnienie zarządzania i cyfryzację - wyjaśnia.

Sławomir Neumann wskazuje, skąd wziąć pieniądze.

- Do zadań nowego rządu należy wynegocjowanie dodatkowych 100 mld zł z UE. To zawalił ten rząd w negocjacjach i to trzeba będzie nadrobić. Do tego konieczne jest zwiększenia nakładów z budżetu na zdrowie. Pieniądze powinny pójść z akcyzy. W ten sposób powinniśmy dojść do zakładanych przez nas parametrów: oczekiwania na specjalistę 21 dni, dofinansowania SOR, NOCh i szpitali w takim stopniu, by lekarz mógł w ciągu godziny zająć się chorym. To kluczowa sprawa, gdyż szybkie zdiagnozowanie choroby sprawia, że leczenie jest prostsze i tańsze.Wszystko musi być wprowadzane całościowo, co pozwoli oddłużyć szpitale i dać lepsze pieniądze pracownikom. Inaczej prędzej czy później wybuchnie kolejny płacowy strajk.

Bezkosztowo?
Politycy ostrożnie podchodzą do ewentualnego zwiększenia składki na opiekę zdrowotną. Na „nie” zdecydowanie jest prof. Senyszyn („nie chcemy obciążać obywateli dodatkowymi kosztami) oraz Małgorzata Zwiercan.

Jarosław Wałęsa :- Stoimy przed wielkim wyzwaniem. Społeczeństwo się starzeje i dostęp do opieki zdrowotnej będzie trudniejszy. Czy w związku z tym należy podnieść składkę? Nie zawsze poprawa wiąże się z większymi pieniędzmi, czasem jest to kwestia lepszego wykorzystania środków.

Także pomysł symbolicznych (np. 10 zł) dopłat do wizyt lekarskich nie budzi entuzjazmu.

- W krajach, gdzie wprowadzono dopłaty, dało efekt krótkotrwały. Raczej trzeba poszukać rozwiązań, gdzie ludzie w przypadku prostego schorzenia dostaną poradę lekarską online lub telefonicznie- twierdzi Neumann.

Prof. Raczak także uważa, że nie wszystko wiąże się z pieniędzmi.
-Skupiam się na prewencji chorób układu krążenia. Polak żyje średnio o pięć lat krócej niż przeciętny Europejczyk. W skali ogólnopolskiej stawką jest dodatkowych 250 milionów lat życia dla Polaków. Najszybciej trzeba robić rzeczy niezwiązane z nakładami. Przykład - z 18 mln Polaków z podwyższonym cholesterolem, 10 mln o tym nie wie, bo się nie bada. Po wprowadzeniu obowiązkowych badań poziomu cholesterolu (koszt kilkadziesiąt mln zł rocznie) można osiągnąć wielkie efekty i zaoszczędzić jeszcze większe pieniądze, wydane na leczenie. Moglibyśmy też dużo zaoszczędzić rezygnując z biurokracji.

Dla Marka Biernackiego istotne jest lepsze wykorzystanie środków.
-Oprócz większych nakładów konieczna jest informatyzacja służby zdrowia. To pokaże prawdziwe dane, jak w ochronie zdrowia są wykorzystywane środki finansowe i na leki i kontrakty.

Kto nas wyleczy?

Na długość kolejek wpływają także niedobory personelu medycznego. Średni wiek pomorskiej pielęgniarki zbliża się do 50., lekarza specjalisty do 55 lat.
- Problem znany jest od dawna - mówi Małgorzata Zwiercan. - Nie rozwiążą go tylko pieniądze, ale także potrzeba kształcenia dodatkowych lekarzy i pielęgniarek i zapewnienie im odpowiednich warunków do pracy w kraju.

- Rządząc, powołaliśmy kilka nowych wydziałów lekarskich - przypomina Sławomir Neumann. - Niestety, znów wraca stary system, gdzie szkolenie jest dłuższe o dwa lata. Tymczasem to jest proces.

Prof. Senyszyn przypomina program Lewicy, przewidujący zwiększenie liczby lekarzy o ponad 50 tys. w ciągu najbliższych sześciu lat.
- Chcemy ułatwić młodym lekarzom kształcenie się w deficytowych specjalnościach - tłumaczy. - Proponujemy też ułatwienia w podejmowaniu pracy lekarzom z zagranicy, w tym prostszą nostryfikację, zniesienie stażu podyplomowego, wsparcie w nauce języka. Pozwoli to w 4 lata zmniejszyć kolejki do specjalistów.Proponujemy też podwyżki dla innych zawodów medycznych.

Na istotny problem zwraca uwagę Marek Biernacki.

- Brakuje filozofii i strategii, wskazującej, że pewne zjawiska cywilizacyjne powodują wzrost liczby określonych chorób. Na Pomorzu zmagamy się m.in. z chorobami tarczycy. Tymczasem brakuje u nas specjalistów w tej dziedzinie. To nie tylko kwestia nakładów, ale także konieczność kształcenia dodatkowych endokrynologów na GUMed.

Centralnie czy lokalnie? W polityce zdrowotnej ścierają się dwie opcje

Według jednej pieniądze i decyzje powinny być w gestii władz centralnych, według drugiej - to środowiska lokalne lepiej wiedzą, jak wydawać fundusze zdrowotne.

- Jestem wielkim fanem samorządów - mówi Jarosław Wałęsa. - Uważam, że pieniądze są lepiej wydawane samorządy. Jeśli miałyby one zarządzać środkami, zapewne byłoby lepiej.

- Problemy lepiej załatwia się na dole, niż w Warszawie - uważa Sławomir Neumann. - Jeśli tam próbuje się rozwiązać kłopoty Gdańska, Starogardu, Tczewa, Słupska, robi się to gorzej niż na miejscu. Prócz NFZ powinny działać inne konkurencyjne ubezpieczalnie. Fundusz niech zostanie bazą bezpieczeństwa dla funkcjonowania systemu, dającą gwarancję nowoczesnego leczenia w dobrych terminach. Jeśli ktoś będzie chciał to sobie poprawić, może korzystać z usług innych płatników.

- Jeśli decentralizacja miałaby być przekazywaniem dodatkowych obowiązków i kompetencji samorządom bez dodatkowych środków, to jestem przeciw - mówi Biernacki. - W służbie zdrowia powinien być ogólnopolski mechanizm. Mogą np. pojawić się nowe, bardzo niebezpieczne choroby, i wówczas państwo powinno mieć możliwości reagowania. Na wybrzeżu musi np. istnieć szpital zakaźny oraz IMMiT. Nawet jeśli nic się nie zdarzy, lekarze są w stałej w gotowości.

Kandydaci PiS i Lewicy są zwolennikami opcji centralnej

- Polityka zdrowotna powinna być planowana centralnie, z tworzeniem ośrodków referencyjności - mówi prof. Raczak.- Przy skomplikowanych zabiegach liczy się doświadczenie, a ma je ośrodek, który robi nie kilka, a kilkaset lub więcej operacji rocznie. Trzeba jasno określić, co powinien wykonywać każdy, dobrze finansowany szczebel.

Profesor jednak dodaje, że NFZ powinien realizować, a nie kreować politykę zdrowotną.

Pakt dla zdrowia

Politycy, proszeni o wymienienie największej bolączki pomorskiej ochrony zdrowia, zwracali uwagę na problem psychiatrii. Większość deklarowała wsparcie działań, których celem byłoby unormowanie sytuacji. Mówiono też o starzeniu się społeczeństwa.
- Służba zdrowia powinna się do tego przygotować - twierdzi Marek Biernacki.- Należy wspierać oddziały geriatryczne i wewnętrzne, trzeba też edukacyjnie podejść do problemu. Do tego potrzebny jest pakt dla ochrony zdrowia i wprowadzenie kontroli społecznej.

O pakcie mówi też prof. Raczak.
- W kwestii spraw zdrowotnych powinno dojść do zgody wszystkich sił politycznych ponad podziałami. Powinno się się stworzyć plan dla zdrowia na następnych 20 lat. I nieważne, kto dojdzie do władzy, powinien ten program realizować. To jedyna recepta by stworzyć system pomagający ludziom.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Te produkty powodują cukrzycę u Polaków

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki