Jak porówna pan swój pobyt w Gdyni z Chojnicami? Które miasto przypadło panu bardziej do gustu?
To oczywiste, że życie w Gdyni jest inne niż w Chojnicach. W tym pierwszym mieście w każdej wolnej chwili wraz z rodziną staraliśmy się wychodzić z domu i iść na plażę. Całe piłkarskie życie powtarzałem sobie, że grając w piłkę najlepiej mieszkałoby się nad morzem. To co kiedyś było dla mnie wakacjami, teraz mogło być na co dzień poza treningami. Życie w Chojnicach i okolicach jest inne, ale tutaj też można znaleźć ciekawe miejsca, jak Jezioro Charzykowskie.
Na początku grał pan na boisku jako napastnik. Chciałby pan dalej nim być czy przyzwyczaił się pan do nowej roli?
Uważam, że jest mi dobrze tu, gdzie jestem, czyli na skrzydle. Jako napastnik grałem w młodości w juniorach, gdzie nie liczyły się aż tak bardzo warunki fizyczne. Dziś, kiedy ten element jest bardzo ważny, sądzę, że lepiej sprawuję się na skrzydle, gdzie mogę lepiej wykorzystać swoje inne atuty.