Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kamienica jak drugi Grunwald

Robert Kiewlicz
Taki transparent zawisł na domu w gdańskiej Oliwie. Władze miasta chcą usunięcia go, mieszkańcy się nie zgadzają
Taki transparent zawisł na domu w gdańskiej Oliwie. Władze miasta chcą usunięcia go, mieszkańcy się nie zgadzają Piotr Wittman/KFP
Sprawa kamienicy przy ulicy Polanki 58 w Oliwie, o której zwrot ubiegają się niemieccy spadkobiercy, znów staje się głośna. Teraz za sprawą banera, który wisi na fasadzie budynku. "To jest kolejny dom z mieszkańcami, który zabiorą Niemcy" - głosi 15-metrowej długości napis.

Władze miasta twierdzą, że jest to forma reklamy i nakazują jego natychmiastowe zdjęcie. Mieszkańcy natomiast twierdzą, że jedynie nie chcą, aby ktokolwiek zapomniał o ich dramacie a o żadnej reklamie nie ma mowy.

Pomoc pięciu rodzinom zaofiarowała już senator Dorota Arciszewska-Mielewczyk, prezes Powiernictwa Polskiego. Zapowiedziała ona, że zażąda wyjaśnień od prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza.
- Nie róbmy z tego drugiego Grunwaldu - odpowiada prezydent Gdańska. - W Gdyni pani Arciszewska może robić, co chce, ja w Gdańsku na to nie pozwolę.

Władze miejskie twierdzą, że kamienica powinna być zwrócona właścicielom, a jeśli tak się stanie, mieszkańcy budynku otrzymają mieszkania zastępcze. Mieszkańcy domu przy ulicy Polanki 58 w Oliwie twierdzą jednak, że władze całkowicie nie interesują się ich sprawą. Boją się, że pozostaną bez pomocy, a niemieccy spadkobiercy odbiorą im mieszkania i skażą na bezdomność. O tym jednak zadecyduje Sąd Apelacyjny w Gdańsku. Rozprawa odbędzie się już w najbliższy czwartek.

O dramacie mieszkańców domu przy ulicy Polanki "Polska Dziennik Bałtycki" poinformowała już na początku kwietnia. Sprawa ma początek w 1946 roku , kiedy Sąd Grodzki w Gdańsku postanowił przywrócić Augustowi Lindhoffowi posiadanie nieruchomości przy ul. Polanki 58, odebranej mu zaraz po wojnie. August Lindhoff zmarł w Gdańsku Oliwie 30 grudnia 1963 roku. Nieruchomość po nim odziedziczyli spadkobiercy mieszkający w Niemczech. W roku 1977 okazało się jednak, że administrator (szwagier A. Lindhoffa) nie jest w stanie utrzymać budynku.

Decyzją prezydenta Gdańska nieruchomość została przejęta w zarząd państwowy z uwagi na fakt porzucenia przez administratora prywatnego i brak innych osób sprawujących zarząd. Wszystko ucichło do chwili, kiedy mieszkańcy kamienicy dostali tajemnicze pismo z żądaniem uregulowania czynszu. Pod pismem podpisany był pełnomocnik rodziny Lindhoff, byłego właściciela posesji. Nastąpiło to dopiero w 2002 roku.

Wyrokiem z 13 czerwca 2007 roku Sąd Okręgowy w Gdańsku nakazał wydanie nieruchomości spadkobiercom. Pod koniec kwietnia br. Sąd Apelacyjny postanowił odroczyć sprawę przekazania kamienicy. Jej mieszkańcy mają nadzieję, że uda im się wygrać spór o swój dom.
Sprawa domu Lindhoffa nie jest jedyną taką w Polsce. Tylko tzw. przesiedleńców do Niemiec w latach 1950-1990 jest około miliona. Już teraz polskie sądy i urzędy są zalewane pozwami w sprawach przedwojennych oraz powojennych.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki