Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

KALENDARZ "POMORZE - REGION WOLNOŚCI". Luty: Budynek, który „zbiera” historie

Justyna Degórska
To z tego miejsca przez dziesiątki lat, w tym przed II wojną światową, w poszukiwaniu lepszego życia wyruszały za ocean tysiące rodaków.

Choć budynek przy ul. Polskiej 1 nie pełni już dawnej funkcji, to pozostaje jednym z najcenniejszych, najciekawszych zabytków w Gdyni i Trójmieście. I jest żywym symbolem tych czasów.

To właśnie z Dworca Morskiego, tuż przed wybuchem II wojny światowej, na pokładzie statku MS „Chrobry” w dziewiczy rejs do argentyńskiego portu Buenos Aires wypłynął w charakterze dziennikarza Witold Gombrowicz, jeden z najwybitniejszych polskich dramaturgów i powieściopisarzy, który już na obczyźnie stworzył takie dzieła, jak m.in. „Trans-Atlantyk”, „Pornografia”, „Kosmos” czy „Ślub”.

Rok 1936. Dworzec Morski i Magazyn Tranzytowy w Gdyni. Widok od strony nabrzeża Francuskiego na obszarze gdyńskiego portu morskiego. W głębi widoczny dziób transatlantyku Piłsudski. Do roku 1939 dworzec pełnił rolę bazy pasażerskiej floty transatlantyckiej obsługującej linie nowojorską i południowoamerykańską. Obecnie mieści się w nim Muzeum Emigracji.

Nowoczesna architektura

Dworzec Morski przy ul. Polskiej zbudowano na początku lat 30. Otwarcie nastąpiło dokładnie 8 grudnia 1933 roku, a bardzo nowoczesny, jak na ówczesne czasy budynek, poświęcił Stanisław Okoniewski, biskup chełmiński. W jego otwarciu uczestniczył m.in. Józef Beck, bliski współpracownik Józefa Piłsudskiego i późniejszy minister, który odrzucił żądania III Rzeszy dotyczące przyłączenia Wolnego Miasta Gdańska do Niemiec, co stało się dla Adolfa Hitlera pretekstem do rozpętania II wojny światowej.

Ludzie i miejsca

Budynek przy ul. Polskiej 1 stanowił centrum obsługi ruchu pasażerskiego, przez które przewijały się tysiące emigrantów. W holu dworca kapelan portowy odprawiał co niedzielę mszę świętą dla pracowników portu i ich rodzin. Wielu gdynian pamięta uroczyste powitania i pożegnania polskiego transatlantyku MS „Batory”, często z udziałem orkiestry dętej. A na wspomnienie powtarzanego trzy razy ryku syreny okrętowej, gdy po odcumowaniu wyruszał w kolejny rejs, łza w oku się kręciła. Niestety, ostatni z nich odbył w 1987 roku.

To także w tym miejscu toczyła się przez lata swoista „wojna” między celnikami i przemytnikami. W PRL słynącej z pustych półek, gdy niemal wszystko reglamentowano na kartki, ci drudzy mieli wielkie pole do popisu. Towary kupowane za granicą za bezcen, u nas mogli sprzedać z kilkudziesięciokrotnym przebiciem. Inwencja przemytników nie znała granic.

- Pamiętam, jak pewnego razu weszliśmy na m/s „Mazowsze” wracający z Rygi - wspominał na naszych łamach Jacek Jezierski, emerytowany inspektor celny. - Szef kuchni podczas kontroli zachowywał się nerwowo, mieszając gorączkowo kartofle w kotle. Okazało się, że w garze prócz ziemniaków znajdują się dziesiątki kapronów... Na pokładzie m/s „Elbląg” z kolei znaleźliśmy zamrożone w półtuszach kamienie szlachetne.

Uważny obserwator na przedstawianej przez nas fotografii zauważy zapewne dziób transatlantyku MS „Piłsudski”, zwodowanego w 1934 roku w stoczni we włoskim Monfalcone, jednostki bliźniaczej do znacznie słynniejszego, wspomnianego już statku MS „Batory”. Pierwszy z nich jednak, najprawdopodobniej w 1939 roku, zatonął na minie, rozpoczynając swój pierwszy wojenny rejs do Australii. MS „Batory” wojnę przetrwał, a historia jego rejsów jest naprawdę bogata. W drugiej połowie lat 30. ubiegłego wieku, a także po II wojnie światowej, wyruszał on m.in. do Stanów Zjednoczonych i to właśnie na jego pokładzie tysiące Polaków opuszczało ojczyznę na zawsze. Pod koniec lat 60. pełnił rolę hulku hotelowego. Każda jego wizyta w mieście była czymś wyjątkowym.

- „Batory” to była magiczna nazwa. Takie polskie miasteczko na światowych morzach. Jak przypływał do Gdyni to - znamienne - w mieście nie było ani jednej taksówki. Wszystkie stały pod Dworcem Morskim - wspominał na naszych łamach Janusz Ćwikliński, syn Jana Ćwiklińskiego, dowódcy jednostki w latach 1946-1953.

Muzeum emigracji

Uzupełniony po kilkudziesięciu latach
Jak widać na starych fotografiach, po II wojnie światowej, na skutek wybuchu bomby, budynek Dworca Morskiego był z jednej strony uszkodzony. Lukę uzupełniono dopiero podczas tworzenia Muzeum Emigracji. Dziś dworzec można podziwiać w dawnym kształcie.

KALENDARZ

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki