Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kalendarium muzyki rozrywkowej: Metallica nagrała pierwszy album "Kill 'Em All" (WIDEO)

Marcin Mindykowski
Dokładnie 27 maja 1983 roku początkująca wówczas grupa Metallica skończyła nagrywać swój pierwszy album "Kill 'Em All". Przeczytajcie, jaki wpływ na muzyczny świat miało wydanie debiutu prekursorów thrash metalu.

Rozpoczęta zaledwie 17 dni wcześniej sesja nagraniowa w Rochester w stanie Nowy Jork przebiegła nadzwyczaj sprawnie. Zapewne dlatego, że zespół zarejestrował podczas niej swój od dawna ćwiczony i ograny na klubowych koncertach repertuar.

- Wchodzisz do studia i nagrywasz kawałki, które znasz na pamięć i od których chciałbyś się w pewnym sensie uwolnić, żeby nie wykonywać ich do końca życia - tłumaczył po latach wokalista i gitarzysta grupy James Hetfield. O ironio, wielu fanów ciężkiego grania do dziś nie może uwolnić się od zagranych na tej płycie utworów. A i zespołowi nie do końca się to udało...

Nasz cykl: Kalendarium muzyki rozrywkowej

Wśród metalowych pudli

Dla młodych muzyków z Los Angeles droga do nagrania debiutanckiej płyty nie była jednak prosta. Początek lat 80. to w ogóle kiepski czas dla szczerej i brutalnej muzyki, która tak bardzo ich interesowała. Na listach przebojów królował glam metal, pogardliwie nazywany pudel metalem - a to z powodu specyficznego wizerunku: tapirowanych włosów wokalistów, obcisłych, kolorowych ubrań, makijażu. Na Zachodnim Wybrzeżu prym wiodły chętnie korzystające z syntezatorów zespoły - Journey, Styx czy Van Halen. A zdecydowanie nie o to chodziło naszym bohaterom.

Na szczęście dużo bogatsza była oferta europejska. W Anglii dopiero co przetoczyła się punkowa rewolucja, a teraz Wyspy zachwycały się zespołami takimi jak Iron Maiden, Saxon, Motörhead czy Diamond Head - tworzącymi muzykę mocną i bardziej złożoną, przez dziennikarzy ochrzczoną nową falą brytyjskiego heavy metalu.

Dużą determinację w odkrywaniu tych muzycznych nowości miał zwłaszcza jeden mieszkaniec Los Angeles, Lars Ulrich - energiczny i krnąbrny, początkujący perkusista nikczemnej postury, który lubował się we wszczynaniu w klubach burd i bójek z fanami tak znienawidzonego przez niego pudel metalu. Pochodził z rodziny o duńskich korzeniach, która pod koniec lat 70. przeprowadziła się do Kalifornii. Na życie Larsa duży wpływ miał jego ojciec, który zaplanował dla syna karierę tenisisty (przyszły muzyk odnosił na tym polu zresztą niemałe sukcesy). Ulrich senior nieopatrznie zabrał jednak juniora w 1973 roku na koncert Deep Purple. Jednorazowe spotkanie z grupą Ritchiego Blackmore'a wywróciło hierarchię życiową nastolatka do góry nogami: odtąd, zamiast rakiety tenisowej, zaczął interesować go zestaw perkusyjny.
Jako Europejczykowi Larsowi łatwiej było śledzić muzyczne trendy na Starym Kontynencie. Ale Ulrich nie tylko sprowadzał za ciężkie pieniądze płyty zza wielkiej wody. W1981 roku odbył nietypową wycieczkę do Wielkiej Brytanii. Postanowił spotkać się z zespołami, które najbardziej go fascynowały: Diamond Head i Motörhead. Nie tylko mu się to udało, ale też na jakiś czas "przykleił się" do muzyków: spędzał z nimi czas i podpatrywał, jak pracują nad nowymi kompozycjami. Ulrich wrócił do Stanów z jeszcze silniejszym przekonaniem, że chce zostać muzykiem. W maju 1981 roku dał więc w piśmie "The Recycler" ogłoszenie: "Perkusista szuka innych metalowych muzyków, którzy chcą jamować w stylu Tygers of Pan Tang" [inny zespół brytyjskiej metalowej nowej fali - red.].

Wybierz "Metal Manię"!

Na ogłoszenie odpowiedział wprawiony już grą w lokalnych formacjach gitarzysta James Hetfield. Jego motywacja do gry w metalowym zespole miała jednak nieco inny wymiar: chciał uciec od dusznej atmosfery panującej w domu. Jego rodzice byli scjentystami - wyznawcami kościoła, który zabrania jakiejkolwiek ingerencji w ludzki organizm, a wszystkie choroby uznaje za boskie wyroki. To właśnie z tego powodu przedwcześnie zmarła na raka matka Hetfielda, odmawiając nawet przyjęcia środków przeciwbólowych, a wcześniej wizyty lekarza. Młody gitarzysta miał więc do wykrzyczenia dużo więcej buntu i niezgody na rzeczywistość. - Byliśmy pijanymi, gniewnymi gówniarzami, którym zależało, by cały świat dowiedział się, ile w nich złości. Metallica narodziła się jako forma ucieczki. Wierzyliśmy, że granie, które sprawiało nam frajdę, pomoże nam uwolnić się od harówki w fabryce - wspominał.

Umiejętności Ulricha, który nie miał za sobą stażu w żadnej grupie, nie zrobiły na Hetfieldzie wrażenia - w przeciwieństwie do snutych przez niego opowieści o tym, czego słucha się za wielką wodą. A ponieważ ich fascynacje w dużej mierze się pokrywały, postanowili założyć zespół. Należało tylko znaleźć pozostałych muzyków i nazwę.

W tym ostatnim pomógł Ron Quintana, kolega Ulricha, który właśnie planował uruchomić metalowy magazyn i postanowił skonsultować z Larsem swoje pomysły na nazwę. Kiedy padło hasło "Metallica", perkusista musiał wykonać spory wysiłek, żeby nie dać po sobie poznać, jak bardzo podoba mu się ta propozycja. Zachowując jednak zimną krew, zasugerował koledze, żeby wybrał inny wariant - "Metal Mania". Quintana musiał poczuć się nieswojo, kiedy wkrótce okazało się, że pod nazwą Metallica funkcjonuje zespół Ulricha...

Zabić ich wszystkich

W końcu przyszedł czas wyrażenia się muzyką. Swój debiutancki album zatytułowali "Kill 'Em All" (ang. "Zabić ich wszystkich"), choć nie był to pierwszy wariant tytułu. - Chcieliśmy użyć sloganu "Metal Up Your Ass", który towarzyszył nam od pierwszego dnia działalności. Założyliśmy Metallikę, aby wbijać we wszystkich metal siłą. A wbijać go przez tyłek to najbardziej brutalny sposób - opowiadał ze śmiechem Hetfield.
Zaskoczeniem była też okładka albumu, nieprzystająca do dotychczasowej konwencji. Do tej pory metalowe płyty najczęściej zdobiły motywy fantasy: smoki, rycerze, rusałki. Obwolutę debiutu Metalliki stanowiła zaś realistyczna i drastyczna ilustracja przedstawiająca młotek i plamę krwi. Projekt znów był jednak drugim wyborem: oryginalnym pomysłem muzyków był obrazek muszli klozetowej z wysuniętą z niej ręką trzymającą sztylet...

Równie brutalna była zawartość muzyczna albumu. Kompozycje łączyły agresję, energię i garażowy brud znane z muzyki punkowej, a z drugiej strony dobre opanowanie warsztatu charakterystyczne dla nowej fali brytyjskiego heavy metalu: muzycy zmieniali tempa, precyzyjnie podawali skomplikowane riffy, wycinali niewiarygodnie szybkie solówki. Nie zatracali przy tym pewnej młodzieńczej nieporadności (głównie wokalnej), która przydawała im autentyzmu. Jak napisał jeden z krytyków - grali "ze ściśle kontrolowaną furią". Inni dodali do tego nazwę nowego gatunku - thrash (ang. "chłostać") metal.

Wszystko to uzupełniał image ostrych, wulgarnych chłopaków, niewylewających za kołnierz. To dlatego do Metalliki wkrótce przylgnął alternatywny wariant ich nazwy - Alcoholica - a fani opracowali wariację na temat okładki, w której młotek i krew zastąpiła butelka wódki i wylewająca się z niej zawartość. Okładki, która zresztą bardzo spodobała się samemu zespołowi.

Skończyli się na "Kill 'Em All"

Dziś ci smakujący się w wódce młodzieńcy założyli rodziny i są poważnymi biznesmenami, którzy na całym świecie sprzedali ponad 100 milionów płyt, a ich największy przebój - ballada "Nothing Else Matters" - nie opuszcza komercyjnych rozgłośni. I choć za klasyczne płyty thrash metalu uważa się raczej ich kolejne dwie produkcje, a największy sukces komercyjny stał się ich udziałem w latach 90., już albumem "Kill 'Em All" zwrócili na siebie uwagę. I obwieścili światu swoją furię.

Nie sposób nie wspomnieć jeszcze o jednej tradycji. Ponieważ na swojej kolejnej płycie zespół nagrał klasyczną balladę, najbardziej ortodoksyjni fani wpadli w oburzenie, oskarżając muzyków o zdradę gatunku. Tak utarło się prowokujące swoją prostotą powiedzenie, że Metallica skończyła się na "Kill 'Em All". Weszło do powszechnego obiegu w takim stopniu, że dziś można powiedzieć, że na "Kill 'Em All" skończyli się wszyscy artyści - od Behemotha i Kazika po Justina Biebera. I często właśnie to absurdalne hasło zamyka muzyczne dysputy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki