Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kafarski: Wciąż robimy postępy

Paweł Stankiewicz
Tomasz Kafarski, trener Lechii Gdańsk
Tomasz Kafarski, trener Lechii Gdańsk T. Bołt
O poziomie polskiej ekstraklasy, różnicy występów w poszczególnych rundach sezonu, zawodach i zmianach w składzie z Tomaszem Kafarskim, trenerem gdańskiej Lechii, rozmawia Paweł Stankiewicz

Czy zakończony niedawno sezon to porażka Lechii?
W żadnym wypadku. Miniony sezon był kolejnym krokiem do przodu. Pokazał, że Lechia może skutecznie walczyć o podium. I walczyła do ostatniej kolejki ligowej. Wyniki spotkań tak ułożyły tabelę, że do ostatniej chwili wszystko się mogło wydarzyć. Dwie porażki na koniec zepchnęły nas z czołowych miejsc. Jest mi smutno do teraz, że nie zrealizowaliśmy celu i zamiast marzeń o medalu zostało ósme miejsce.

Co zatem powie Pan kibicom, którzy są rozczarowani tym miejscem w tabeli?
Każdy kibic chce, żeby jego drużyna wygrywała i grała o mistrzostwo Polski. Lechia grała o tytuł do pewnego momentu. Na pewno dziękuję kibicom za ten sezon, że pożegnaliśmy godnie Traugutta. Przynajmniej pod względem dopingu. Marzy mi się, żeby po każdym meczu kibice opuszczali stadion dopiero po godzinie.

Drużyna nie zrealizowała celu, nie było też awansu do pucharów, a szansa była wyjątkowa. Tak wyrównana sytuacja w tabeli ligowej w pewnym sensie świadczy jednak o słabości ligi...
Taka jest ogólna opinia w Polsce, a dla mnie to absurd. Na jakiej podstawie stawiana jest taka teza? Bo było 10 zespołów wyrównanych? Jagiellonia, Lechia i Śląsk skutecznie rywalizowały z tuzami polskiej piłki. I to od razu oznacza słabość ligi? Zespoły, które wymieniłem, zrobiły duży postęp.

Dziennikarze i kibice to główni winowajcy tego, że Lechia powtórzyła ósme miejsce z poprzedniego sezonu?
To kolejny absurd. Dziennikarze w pewnym momencie doprowadzili swoim zachowaniem do takiej sytuacji, że musiałem inaczej spojrzeć na pewne sprawy. Wszyscy powinni zrozumieć, że piłkarze w Polsce nie pracują tylko 1,5 godziny, ale mają szereg działań i zadań, przed i po treningu. Musiałem zareagować, żeby piłkarze mieli spokój po meczu z Legią i to pomogło. A na kibiców narzekałem i narzekać będę. Zawsze będę mówił to, co myślę, jeśli nie będą szanowali swoich wychowanków, ludzi, którzy wkładają dużo pracy i zdrowia. Dlatego była riposta. Bardzo szanuję kibiców Lechii. To, co pokazali podczas ostatniego meczu to powiew dużych możliwości. Zawsze będę powtarzał, że my wszyscy, piłkarze, trenerzy, dziennikarze i kibice musimy się uczyć piłki na najwyższym poziomie. Mam nadzieję, że my będziemy lepiej grali, a wszyscy prawidłowo wypełnią swoje role.

Z czego wynika fakt, że po bardzo dobrej jesieni znowu przychodzi dużo słabsza wiosna?
O czym my rozmawiamy? Jesienią zdobyliśmy 23 punkty, wiosną 20. A wiosną Lechia rozegrała cztery spotkania więcej niż połowa ligi, ze względu na Puchar Polski. Może tutaj tkwi problem, że w pewnym momencie, grając o bardzo wysokie cele w jednych i drugich rozgrywkach, zabrakło nam punktów w lidze. Nie chcę się tłumaczyć, że się nie da pogodzić tych rozgrywek, bo się da. To Lechia pokazała. Pamiętajmy, że kiedy na boisko wychodzą dwie drużyny, to zwycięzca może być tylko jeden. Odbiły się też kontuzje. Wiśniewski, Dawidowski, Kożans, Bajić, Sazankow - ci piłkarze znacznie podnieśliby rywalizację, byłaby wymienność w poszczególnych meczach. Jest wielkie prawdopodobieństwo, że z nimi mielibyśmy więcej punktów na koncie. To jednak musi być wkalkulowane. Tabela końcowa pokazuje sumę wszystkich zdarzeń, a Lechia jest ósma.

Nie można powiedzieć, że drużynie brakowało sił, ale chyba było coś nie tak z dynamiką. Czy dlatego brakowało gry polegającej na krótkich podaniach?
Analiza gry krótkimi podaniami z jesieni i wiosny może być tylko identyczna. Jeśli nawet brakowało dynamiki, to może ze względu na dużo meczów i brak piłkarzy kontuzjowanych. Jeśli zawodnik nie dołuje się psychicznie, to jest szybki, potrafi wygrać końcówkę meczu i dlatego uważam, że nie brakowało nam dynamiki.

Lechia Tomasza Kafarskiego wypracowała sobie styl rozpoznawalny w całej Polsce. Będzie Pan szedł tą drogą?
Oczywiście. Kiedy objąłem zespół, choć w trzy czy cztery dni trudno coś zmienić, to namawiałem piłkarzy przed meczem z Bełchatowem, żeby długo utrzymywali się przy piłce. Jestem dumny z tego, że udało mi się wspólnie z piłkarzami wypracować coś, co daje dużo radości, jest oceniane bardzo dobrze. Nikt nam tego nie odbierze.

Wymienił Pan Buzałę na Poźniaka, ale Kamil nie wniósł do drużyny tyle, co Paweł.
Paweł wniósł dużo, jednak już odszedł. Kiedy był zawodnikiem Lechii, grał jak grał. Były pretensje, że jest chaotyczny i nie strzela goli. A teraz wszyscy za nim tęsknią. Szkoda, że podjął taką decyzję. Zrobiłem wiele, żeby go zatrzymać. Kamil przyszedł do nas i miał mocne wejście, bo bardzo dobrze grał w sparingach. Inaugurację miał w "11", ale potem przyszły korekty w składzie. Nie mogę być zadowolony z tej rundy w wykonaniu Kamila. To jednak piłkarz o wielkim potencjale i to był dobry ruch ze strony klubu. Dysponuje naprawdę kapitalnym wyszkoleniem technicznym i pasuje do mojej filozofii. Aklimatyzacja to nie jest prosta sprawa i Kamil potrzebuje więcej czasu.

Kto najbardziej Pana zawiódł?
Może nie zawodem, ale rozczarowaniem jest Bedi Buval. Miał mocne wejście. Stawiałem na niego. Miał też wsparcie drużyny. Prezentował bardzo wysoką formę w okresie przygotowawczym, strzelał bramki. Wydawało się, że mamy gościa na trudne chwile. Było inaczej. Nie mam pretensji do Bediego, bo robił, co mógł, ale dla niego runda nie była udana.

Pożegnania będą?
Wszystko jest możliwe. W tym okienku nie będzie rewolucji, bo ci piłkarze się sprawdzili. Mam nadzieję, że kilka trafionych transferów doprowadzi do tego, że rywalizacja i poziom sportowy się podniosą. Na pewno chcemy zatrzymać Traore, bo to idol kibiców i nasz kluczowy zawodnik. Jeśli jednak przyjdzie konkretna i dobra propozycja, a piłkarz będzie chciał iść inną drogą, to na siłę go nie zostawię, bo to będzie złe i dla niego, i dla drużyny.

Ilu zawodników i na jakie pozycje chciałby Pan pozyskać?
Pozycje, na które szukam piłkarzy, nie są do ogólnej wiadomości. Chciałbym pozyskać 2-4 piłkarzy. Wpisujących się w nasze plany, czyli młodych i perspektywicznych. W minionym sezonie Lechia dysponowała najmłodszą kadrą w ekstraklasie. Młodzież będzie się rozwijać i grać coraz lepiej w piłkę. Nie jest tajemnicą, że mieliśmy problem ze strzelaniem bramek i szukamy typowego snajpera, który mógłby nam zagwarantować gole. Plusem jest, że Piotr Wiśniewski i Tomasz Dawidowski rozpoczną z nami przygotowania do sezonu.

Włodarze klubu mówili o potrzebie zatrudnienia znanego piłkarza, dla którego przyszłoby 5 tysięcy kibiców więcej i sprzedałoby się 3 tysiące koszulek z jego nazwiskiem. Taki piłkarz trafi do Lechii niebawem?
Nie ma jednoznacznej odpowiedzi na to pytanie. Poszukujemy piłkarzy, którzy podniosą jakość sportową zespołu. Zobaczymy, czy będzie nas stać na znanego piłkarza i jaka będzie potrzeba chwili. Może jestem jednym w Trójmieście, który uważa, że nie jest łatwo sprowadzić zawodnika lepszego od tych, których mam, a mam bardzo dobrych piłkarzy w zespole.

W przyszłym sezonie konkretnym celem będą europejskie puchary?
Dlaczego mówimy, że graliśmy o szóste miejsce? Lechia grała o zwycięstwa i chciała gonić Wisłę, a później walczyć o wicemistrzostwo Polski. To nie opinia publiczna ani media będą stawiać Lechii cele. To będzie pokłosie nakładów finansowych, budowania drużyny. Zrobię wszystko, żeby Lechia do końca grała o najwyższe laury. Będzie nowy stadion i nowe wyzwania. Czeka nas trudny sezon i obyśmy przystąpili do niego mocniejsi kadrowo.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki