Mecze Atomu Trefla Sopot z Tauronem MKS Dąbrowa Górnicza dostarczają niebywałych emocji. Tak było w niedzielę, ale także już w poprzednim sezonie. Przypomnijmy, że wówczas drużyny spotkały się w półfinale mistrzostw Polski. Atomówki (w zupełnie innym składzie) przegrywały w Ergo Arenie w tie-breaku 0:8, a mimo to zdołały... schodzić z parkietu z uśmiechami na twarzach.
Po sześciu kolejnych porażkach w tym sezonie sopocianki w końcu przełamały fatalną serię z Tauronem MKS i wierzą, że uda im się pójść za ciosem. Nie co dzień bowiem udaje się wygrać spotkanie, w którego tie-breaku przegrywa się już 11:14.
- Nic takiego jeszcze mi się nie przytrafiło - relacjonowała nam na gorąco Justyna Łukasik, młoda środkowa bloku Atomu Trefla. - Słyszałam oczywiście o meczach, w których udaje się zdobyć 7 punktów z rzędu w decydującym secie i w konsekwencji wygrywa się całe spotkanie. To tylko potwierdza, że wszystko jest możliwe dopóki piłka w grze.
Atomówki zafundowały swoim kibicom (w niedzielę było ich w hali 3600) prawdziwą huśtawkę nastrojów.
- Bez nerwów nie ma gry - śmieje się Łukasik. - Mam nadzieję, że teraz gra będzie się nam układać, że wygramy także w poniedziałek i pojedziemy na mecz nr 5 do Dąbrowy Górniczej. Obiecujemy walkę do ostatniej piłki. Cały czas wierzymy, że możemy te finały wygrać.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?