18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jubileusz i tomik Teresy Ferenc

Tadeusz Skutnik
Teresa Ferenc i  jej mąż, a także  duch opiekuńczy Zbigniew Jankowski
Teresa Ferenc i jej mąż, a także duch opiekuńczy Zbigniew Jankowski
Gdańsk uhonorował w środę jedną z największych dam polskiej literatury: Teresę Ferenc. Pretekstem było półwiecze jej debiutu poetyckiego.

Uhonorowanie można byłoby nazwać zbyt skromnym, jak na - zaiste - takiego formatu ikonę dwudziestowiecznej poezji polskiej, gdyby skromność tak dobrze nie przylegała do jej charakteru. Rzecz w czym innym: w uroku tej uroczystości, jaka odbyła się wczoraj w gmachu Biblioteki Wojewódzkiej w Gdańsku.

Poprowadziła spotkanie Anna Janko - również doskonała poetka i pisarka, a prywatnie - córka Teresy Ferenc; właśnie od wiersza "Poród" z 1958 roku matka Anny zaistniała w poezji. Laudację wygłosiła inna poetka - Krystyna Lars, a po mężu - Chwin. Napięcia i żarliwości wierszy Pani Teresy oddała aktorka Elżbieta Goetel. Najpiękniejsze w tym wszystkim (nie ujmując nic urodzie pań) było jednak wydanie wyboru wierszy Teresy Ferenc z całego pięćdziesięciolecia, zatytułowane "Ogniopis". Otrzymaliśmy najlepsze jej wiersze "pod jednym dachem". Poprzedzone zdumiewającym "gankiem" - rozmową przeprowadzoną przez Henrykę Dobosz przed piętnastoma laty. Zdumiewającą przez otwartość, szczerość i aktualność.

W uroczystości wziął udział od pięćdziesięciu trzech lat mąż Teresy Ferenc - poeta Zbigniew Jankowski. Dlaczego o tym mówię, skoro on swoje jubileusze świętował wcześniej? Bo to więcej niż mąż: ojciec jej córek (młodsza, Milena, także poezjuje!), ukochany, przyjaciel, z całą pewnością też akuszer Teresy jako poetki, a potem jej duch opiekuńczy. Ale najważniejsze, że w tych dniach on również zabłysnął nowym tomikiem wierszy, zatytułowanym "Przypływ. Jednanie". Sam autor określa go jako dopełnienie poprzedniego:, zatytułowanego "Odpływ. Sztuka ubywania" z roku 2005; oba według niego tworzą "swoisty dyptyk lub nawet duet poetycki".
Teresa i Zbigniew tworzą swoisty duet poetycki, od 1975 roku osiadły w Sopocie. Gdziekolwiek się pojawili, on, dysponujący niejako nadmiarem energii, natychmiast przystępował do organizowania jakichś form życia literackiego. W Gdańsku i Sopocie było jego inicjatyw kilka, w tym najważniejsze chyba to Duszpasterstwo Środowisk Twórczych przy bazylice św. Mikołaja oo. dominikanów, z którego wyrosło parę innych form, spełniających ważną rolę w czasach stanu wojennego i powojennego.

Duet ten składa się z zupełnie niezależnych głosów poetyckich. Dla istnienia nie muszą śpiewać ani tańczyć razem. Są absolutnie samodzielne. Krytyczne wobec siebie. Wręcz przeciwstawne. Jeśli np. jego od lat fascynuje żywioł morza, ją - żywioły ziemi i ognia. Rzadko ten żywioł u Teresy Ferenc jest przyjazny człowiekowi; najczęściej niszczy, wypala dosłownie i w przenośni. Psychologowie dopatrzą się w tym traumy dzieciństwa, kiedy jako dziewięcioletnie dziecko Teresa Ferenc była świadkiem zamordowania przez hitlerowców jej rodziców i spalenia rodzinnej wsi Sochy. Trauma ta odblokowała się poetycko dopiero we wstrząsającym tomie "Wypalona dolina" (1979). O "Ogniopisie" powiedzieć jednak można, że są to wiersze pełne życia.

Tomik "Przypływ. Jednanie" Zbigniewa Jankowskiego natomiast to oswajanie się ze śmiercią, faktem oczywistym w każdym pojedynczym życiu, a jednak jakoś niepojmowalnym. Jankowski postanowił inaczej: postanowił przygotować swoje odejście. Nie testament poetycki, formę bardzo spospolitowaną, lecz właśnie przejście do wieczności. - Nie boję się śmierci - mówi. - Czy dość spokojnie zamykam za sobą drzwi? Nadzwyczaj - trzeba powiedzieć. - A jednak zostawiasz wąską szczelinę, Stary Poeto.

Bo tom ten pisany jest właśnie z perspektywy Starego Poety - Mędrca i Starca, który już poukładał się ze światem i Bogiem, czeka w spokoju na Tego, który zostawił mu "krzesło, zeszyt/i trochę czasu". Wcześniejsza twórczość Zbigniewa Jankowskiego pełna była nerwów, szamotaniny, mocowania się z Bogiem. Z ostatnich jego wierszy emanuje Wielki Spokój. Dominuje nastrój kontemplacji. Otwierają się one na "Wielkie tło".

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki