Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jolanta Świetlikowska, wydawca, o tym, że kryminały to ambitna literatura [ROZMOWA]

Tomasz Kubik
Przemek Świderski
Kryminały są bardzo ambitną literaturą. Napisać dobrą książkę, która się rozejdzie w kilkuset tysiącach egzemplarzy, to bardzo ambitne zadanie - mówi Jolanta Świetlikowska, właścicielka gdańskiego wydawnictwa Oficynka, specjalizującego się w kryminałach, założycielka portalu Zbrodnia w Bibliotece i organizatorka Gdańskiej Afery Kryminalnej w rozmowie z Tomaszem Kubikiem

Dlaczego ludzie tak bardzo lubią czytać o zbrodniach?
To nieporozumienie… My nie lubimy czytać o zbrodni. Zbrodnia sama w sobie nie jest sprawą interesującą, i oby jej jak najmniej było w realnym życiu. My lubimy czytać o walce ze zbrodnią. Rozwiązywać zagadki logiczne, jak Sherlock Holmes, być znawcami zachowań i emocji ludzkich, jak panna Marple, czy jak współcześni profilerzy zgłębiać tajemnice zabójczych umysłów. Jesteśmy ciekawi, jak działają organa ścigania, biura detektywistyczne, sądy. Walka z czasem i pojedynek ze sprawcą pobudzają nasze detektywistyczne szare komórki i podnoszą poziom czytelniczej adrenaliny. To właśnie lubimy.

Zobacz także: "Dziewczyna z tatuażem" bardziej mroczna niż samo "Millennium"

Popularność kryminału stale rośnie, w Polsce przeżywamy jego prawdziwy rozkwit.
Kryminał należy do najbardziej interesujących zjawisk, jakie wydała kultura popularna. Znany i tworzony od lat, dziś święci zasłużone triumfy na całym świecie, również w Polsce. Od 1999 roku, kiedy to pojawiła się pierwsza część cyklu powieściowego mistrza kryminału Marka Krajewskie-go, z roku na rok ta popularność w naszym kraju rośnie, owocując nie tylko wspaniałymi przekładami najwybitniejszych dzieł tego typu, ale też zwiększeniem liczby i jakości powieści naszych rodzimych twórców.

Czytaj także: Kryminał od kuchni, czyli jak nie zabić nudą
Dlaczego ten gatunek jest tak fascynujący?
Dzieje się tak nie bez powodu. Kryminał służy oczywiście przede wszystkim dobrej rozrywce. I w tej roli spełnia się znakomicie. Podsuwa czytelnikowi zagadkę do rozwiązania, pobudza szare komórki, dając możliwość przeżycia fascynującej gry intelektualnej, w której z jednej strony dominuje chęć prześcignięcia bohatera detektywa w jego śledztwie, a z drugiej - ogromna otwartość na to, by jednak dać się zaskoczyć. My, czytelnicy, po prostu to kochamy! Ale też kryminał daje możliwość zajrzenia w głąb psychiki mordercy czy pomniejszego przestępcy, jest więc po trosze powieścią psychologiczną. Dzięki niemu mamy możliwość zaobserwowania zwyczajów i relacji panujących w danej kulturze, poznać jej społeczno-antropologiczne oblicze. Kryminał to też sposobność do historycznych peregrynacji, śledztw odsłaniających nam tajemnice dawno pokryte patyną czasu. Kryminał jest też swoistym kompasem moralnym, zawsze bowiem w walce dobra ze złem staje po stronie dobra. Wszystko to sprawia, że jest on atrakcyjną lekturą dla coraz większej rzeszy czytelników.
Którzy są coraz bardziej zorganizowani, mają swoje portale, grupy, spotkania...
Rzeczywiście, dzieje się pod tym względem w Polsce niemało: powstają kluby kryminału, jest Międzynarodowy Festiwal Kryminału, organizuje się liczne spotkania autorskie, na które zjeżdżają twórcy z Polski i zagranicy. My przy naszym kryminalnym serwisie stworzyliśmy ogólnopolski Syndykat Zbrodni w Bibliotece, który zrzesza już kilkadziesiąt blogów regularnie publikujących recenzje literatury sensacyjnej, relacje z wydarzeń, wywiady z autorami i tym podobne. Mamy ambicję dania blogerom narzędzi krytyczno-literackich do rąk, pokazujemy, jak się recenzuje książki i pracuje z nimi w sposób bardziej profesjonalny. Powstają też pierwsze pełnokrwiste książki naukowe poświęcone kryminałowi, by wymienić tylko te najważniejsze: "Etnolog w Mieście Grzechu" Mariusza Czubaja czy "Śledztwo i płeć" Bernadety Darskiej. Ale tak naprawdę to jeszcze wciąż za mało… Jak sobie pomyślę, że akurat trwający Festiwal Kryminalny w Monachium to kilka dobrych miesięcy wydarzeń literackich, w czasie których do Bawarii zjedzie przeszło 80 autorów, krytyków, ekspertów, w tym takie gwiazdy jak Jeffery Deaver, Anthony Horowitz, Liza Marklund czy Val McDermid, oraz niezliczone rzesze fanów, to serce mi z zazdrości trochę szybciej uderza. Na szczęście my również mamy wiele możliwości działań w podobnym kierunku i na pewno będziemy je nasilać.

Czytaj także: ''Szepty'' Marka Adamkowicza, czyli kryminał i wspomnienia
Gdańsk to nie Monachium, ale właśnie organizujesz Gdańską Aferę Kryminalną.
No właśnie! Współorganizujemy ją wraz z fantastycznymi ludźmi z WiMBP w Gdańsku, z okazji obchodów Światowego Dnia Książki. Gdańsk jest nie tylko miastem, w którym świetnie się rozwija powieść kryminalna, ale samo jest też intrygującym bohaterem tych powieści. Wraz z autorami kryminałów będziemy się tą literaturą delektować przez trzy dni. Największą gwiazdą imprezy będzie wybitny szwedzki autor kryminałów Mons Kallentoft. A za parę lat na pewno prześcigniemy Monachium!

Jacy są autorzy kryminałów, czy to na pewno normalni ludzie?
Skądże, sami psychopaci. Byliśmy ostatnio na spotkaniu autorskim Pawła Pollaka, autora powieści "Gdzie mól i rdza", na którym jedna z czytelniczek już na koniec wyznała: "Wie pan, tak się pana fajnie słucha, ale zupełnie inaczej sobie wyobrażałam autora kryminałów". Zaczęliśmy się zastanawiać, jak winien takowy wyglądać: mieć zakrwawioną koszulę, obłęd w oczach, jakieś podręczne narzędzia zbrodni ukryte w neseserze? A autorzy kryminałów to tacy ludzie jak wszyscy, tylko z większą wyobraźnią i lepszym piórem. Chociaż, kto ich tam wie… może jednak skrywają jakieś mroczne tajemnice…

Wydajesz właściwie tylko kryminały. Czy przy tak wąskiej specjalizacji to się opłaca?
A kto mówi, że to wąska specjalizacja! Nasz gatunek ma tyle typów i podtypów, i podpodtypów… Jest pisany i czytany przez cały świat. Trudniejsza jest odpowiedź na pytanie, jak i kiedy to wszystko wydać. Ciężkie, ale satysfakcjonujące zadanie przed nami…
Opublikowałaś książki, w których ważnym bohaterem jest Gdańsk. Czy obraz miasta to ważny element kryminału?
Bardzo ważny! Pisarzy fascynuje nasze miasto, czemu zupełnie nie można się dziwić. I jest ono pełnoprawnym bohaterem pisanych przez nich książek. Zarówno "Fatum" Piotra Rowickiego, jak i "Gdański depozyt" Piotra Schmandta poza zagadkami kryminalnymi opisują historyczną architekturę i atmosferę Gdańska, w pierwszym wypadku z barokowego, w drugim międzywojennego okresu, starają się odtworzyć detale dawnego życia, bohaterowie są jakby żywcem przeniesieni z epok, w których została osadzona akcja. Ten Gdańsk żyje, jest barwny, gwarny, ciekawy… Można z książką w ręku przejść się ulicami naszego miasta i poszukać śladów dawnych zbrodni. Fascynujące.

Czytaj także: Wejherowo doczekało się kryminału retro

Są pisarze, którzy wzbogacają swoje książki kryminalne, nie tylko opisując miasta, ale też zajmują się sprawami społecznymi, ideologicznymi, obyczajowymi, krytykują instytucje państwowe. Czy te zmiany oznaczają, że kryminały stają się coraz bardziej ambitną literaturą?
Zawsze mówię, że kryminały są bardzo ambitną literaturą. Napisać dobrą książkę, która się rozejdzie w kilkuset tysiącach egzemplarzy, to bardzo ambitne zadanie. A w takich nakładach niektóre kryminały na świecie się sprzedają. Sprawy społeczne, obyczajowe czy ideologiczne zawsze jakoś tam były w tych kryminałach, w mniejszym lub większym natężeniu. Bohater kryminału, jak każdy człowiek, to istota skomplikowana, uwarunkowana różnymi czynnikami, nie jest tylko umysłem, ale posiada emocje, żyje w określonym środowisku, postępuje zgodnie z określoną ideologią, poglądami, jest w relacji z innymi ludźmi. Słowem, jego działaniami może kierować najróżniejsza motywacja. Trudno od tych tematów uciekać w powieści sensacyjnej, bazującej na ludzkich namiętnościach, żądzach, dążeniu do władzy i tym podobnych zagadnieniach. Kryminał byłby niewiarygodny, gdyby autorzy nie starali się urealnić swoich bohaterów. To dobra tendencja, a już od czytelnika zależy, na czym się skupi w trakcie lektury i co mu się najbardziej spodoba. Choć oczywiście, dla kryminałożercy najważniejsza jest zagadka.

Czytaj także: Kryminalna historia z Danzig z sierpnia 1939 roku

Czy chciałabyś pracować w dochodzeniówce?
Nie bardzo. Znam dwóch autorów policjantów - Kazika Kyrcza i Piotra Pochurę - i opowiadają oni, że to ciężki kawałek chleba. Ale mogłabym być prywatnym detektywem, najlepiej takim w rodzaju Poirota. Właściwie, każdy czytelnik kryminału takim detektywem po trosze jest: szuka wskazówek zostawionych mu przez autora, bada sprawę, wysuwając najróżniejsze hipotezy, by na koniec czuć satysfakcję z tego, że złapał drania. Czytelnik detektyw - tak, to jest to!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki