Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Joanna Senyszyn: Nie będziemy robić ani kroku wstecz [ROZMOWA]

rozm. Ryszarda Wojciechowska
Anna Kaczmarz/ Archiwum Polskapresse
W tej chwili scena polityczna zwariowała, w cenie jest antysystemowość i rozróba - mówi Joanna Senyszyn, wiceprzewodnicząca SLD, w rozmowie z Ryszardą Wojciechowską.

Słyszałam pod adresem SLD złośliwie sformułowanie, że to ostatnie podrygi lewicowej łodygi. Według sondaży partia jest pod wyborczym progiem.
Wrogowie mówią jeszcze gorzej: że to ostatnie podrygi zdychającej ostrygi (śmiech), ale pamiętajmy, że latem 2005 r. nasze notowania też były poniżej progu, a w jesiennych wyborach mieliśmy ponad 11 proc. i 55 posłów, zaś konkurencyjna lista Marka Borowskiego padła. Na zaproszenie OPZZ rozpoczęły się rozmowy ponad 30 lewicowych partii i organizacji. Szefem zespołu programowego została Barbara Nowacka. Jestem pewna, że przygotujemy mocny program, który porwie lewicowy elektorat. A w Polsce szacuje się go na co najmniej 30 proc. Niestety, większość osób z tej grupy nie uświadamia sobie, że ma lewicowe poglądy.

Co z tego, że to 30 proc., skoro ten elektorat dał się "zjeść" Prawu i Sprawiedliwości. Przy tych wszystkich socjalnych obietnicach PiS, po co komu SLD?
Lewica jest potrzebna, żeby parlament nie był tylko prawicowy czy centroprawicowy, a państwo policyjne. Może i PiS przechwyciło część lewicowych wyborców, ale poza populistycznymi obietnicami niczego nie robi. Ponadto pozostaje cała sfera spraw światopoglądowych, których poza nami nikt nawet nie podnosi. Coraz więcej Polaków chce rozdziału państwa od Kościoła, ustawy o związkach partnerskich, a to może zapewnić tylko lewica. Widzimy też, że ostatnie lata rządów centroprawicowych doprowadziły do tego, że nie mamy nawet ustawy o in vitro ani ustawy bioetycznej. I za chwilę będziemy płacić za tę zwłokę ogromne kary, które wyznaczy Komisja Europejska.

Pani mówi o populizmie PiS, a Leszek Miller w Radiu ZET zapowiedział właśnie 500 złotych dla każdego Polaka, czyli wypłacanie tzw. dywidendy obywatelskiej. Co to jest, jeśli nie populizm?
Państwo musi pomagać osobom, które mają małe emerytury albo niewiele zarabiają. To obowiązek państwa, bo to z jego winy te osoby znajdują się w takiej sytuacji. Więc każdy pomysł jest dobry.

Rozumiem, że to dywidenda dla słabszych, ale dla każdego?
Wolę mówić o projektach, które Sojusz Lewicy Demokratycznej złożył już do laski marszałkowskiej. Mamy na przykład bardzo dobry projekt, który zapowiada, że po śmierci jednego ze współmałżonków emerytów drugi będzie dostawać jedną czwartą jego emerytury. Bo kiedy emeryt zostaje tylko ze swoją emeryturą, to poziom jego życia drastycznie się obniża. Złożyliśmy ponad sto różnych projektów korzystnych dla Polaków, poprawiających ich sytuację życiową. I żaden projekt opozycji w ostatniej kadencji nie został uchwalony.

Czy Pani uważa, że to porozumienie pod skrzydłami OPZZ partii i organizacji lewicowych może się udać?
W kwestiach programowych nie powinno być większych problemów. Chociaż są różnice. Unia Pracy skłania się do JOW-ów, my uważamy, że JOW-y są absolutnie nie do przyjęcia. Pewnie będą też dyskusje na temat wysokości kwoty wolnej od podatku. Naszym zdaniem wolne od podatku powinno być minimum socjalne. Bo jeśli ludzie płacą podatek od minimum socjalnego, to znaczy, że państwo spycha ich na granicę biologicznego przetrwania. I tym samym rząd produkuje biedę.

To co będzie największym problemem w osiągnięciu porozumienia?
Kwestia szyldu, pod jakim lewica ma iść do wyborów. Jako specjalistka od marketingu politycznego i wyborczego stoję na stanowisku, że trzy miesiące na wypromowanie nowej nazwy nie wystarczą.

W kraju, w którym da się w ciągu czterech miesięcy wypromować kandydata na prezydenta?
Jeśli myśli pani o Pawle Kukizie, to on był już wcześniej znany, co prawda jako wokalista, ale jednak. Zrobił też pierwsze polityczne kroki w Sejmiku, no i zebrał przede wszystkim tych gniewnych, którzy chcieli pokazać figę z makiem Komorowskiemu i Dudzie, czyli PO i PiS. W wyborach do Sejmu jest jednak inaczej. Partie idą pod swoimi szyldami.

Paweł Piskorski twierdzi, że Sojusz specjalnie wciąga lewicowe ugrupowania w rozmowy, żeby ta pozostała część partii lewicowych nie zdążyła się przygotować do samodzielnego startu.
To insynuacje. Na przykład Janusz Palikot, szef Twojego Ruchu, twierdzi, że jego partia pójdzie osobno, pod własnym szyldem do wyborów, a mimo to oddelegował nową współprzewodniczącą Barbarę Nowacką do tworzenia wspólnego programu.

Barbara Nowacka może być nową twarzą lewicy?
Nie prowadzi się rozmów na temat tworzenia nowego, wspólnego ugrupowania. Rozmowy dotyczą tylko wspólnego programu i ewentualnie listy. A i tak trudno powiedzieć, jak się zakończą. Partia Razem nie chce rozmawiać, Napieralski z Rozenkiem dopiero tworzą nowe ugrupowanie. Nie można więc wykluczyć, że gdyby nawet doszło do porozumienia, to i tak mogłyby powstać dwie czy trzy listy po lewej stronie.

Mam wrażenie, że PiS was trochę zawstydziło, pokazując nowe twarze.
Bez przesady z nowymi twarzami. To typowe roszady. Chwilowo pionki zastąpiły króla, a skoczki zeszły w cień. Po wyborach wrócą i będą odbijać sobie miesiące przymusowego uśpienia.

A co z Leszkiem Millerem?

Celem Leszka Millera jest doprowadzenie Sojuszu Lewicy Demokratycznej do dobrego wyniku w październikowych wyborach parlamentarnych. W kampanii będzie dużo nowych twarzy, ale nie zamiast, jak w PiS, a obok.

Nawet Jarosław Kaczyński nieco się w tym wyborczym szeregu posunął dla Beaty Szydło.
Ale w dalszym ciągu jest prezesem partii i prezesem zostanie. To, że desygnował Beatę Szydło na premiera, jest dla PiS doskonałym posunięciem, ale tylko marketingowym. Podobną sytuację przeżyliśmy już w 2005 roku z Kazimierzem Marcinkiewiczem. Wygląda na to, że Polaków czeka powtórka z rozrywki.

A co, jeśli SLD nie dostanie się do Sejmu?
Do Sejmu wejdziemy. Martwi mnie tylko, czy nasza reprezentacja będzie na tyle mocna, żeby mieć istotny wpływ na kształt stanowionego w Polsce prawa. Ci, którzy nie wierzą w sukces, nie wygrywają.

Już ten refren słyszałam.
Bo to znana i prawdziwa zasada. Jeśli partia nie wierzy w sukces, to jak może innych przekonać? Dlatego nie będziemy robić ani kroku wstecz. W tej chwili scena polityczna zwariowała. Wysokie notowania mają ci, którzy jeszcze się nie zorganizowali, nie mają ani programu, ani wizji przyszłości. W cenie jest antysystemowość i rozróba, ale ostatecznie wygra rozsądek.

Treści, za które warto zapłacić!
REPORTAŻE, WYWIADY, CIEKAWOSTKI


Zobacz nasze Magazyny: REJSY, HISTORIA, NA WEEKEND

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki