Gdynianka zapowiada, że ma zamiar nadal to robić, bo jej celem jest zdobycie tytułu mistrzyni świata.
- W Polsce nie ma kobiet, z którymi mogłabym rywalizować - przyznaje szczerze Joanna Miller. - Dlatego ścigam się z mężczyznami i często udaje mi się z nimi wygrywać. Gdybym była na ich miejscu, chyba bym się załamała, widząc, że nie są w stanie wyprzedzić dziewczyny. Z drugiej jednak strony, niektórzy traktują ten sport rekreacyjnie, a ja stawiam sobie wyzwania i mocno trenuję. Jestem jedną z najmłodszych zawodniczek w cyklu mistrzostw świata. Zanim jednak skończę 30 lat, zamierzam sięgnąć po tytuł. To moje wielkie marzenie.
Przygoda Joanny Miller z motocrossem rozpoczęła się siedem lat temu, kiedy obserwowała ona zawodników jeżdżących na torze w Dobrzewinie. 11-letniej gdyniance ten dynamiczny sport z miejsca się spodobał. W końcu uprosiła tatę o kupno pierwszego motoru i - jak mówi - wtedy nie było już odwrotu. Od 2008 roku Miller zaczęła startować w kraju, od 2011 uczestniczy w zawodach rangi mistrzostw świata. Na motocrossowe imprezy wybiera się właściwie w każdy weekend. Razem z tatą, który został jej najwierniejszym kibicem i konsekwentnie ją wspiera, jeździ po Polsce i Europie camperem. Niemal każdą wolną chwilę poświęca też na trening.
- Motocross to sport wymagający nie tylko odwagi, ale także siły i kondycji fizycznej - mówi Joanna Miller. - Podczas wyścigu, który trwa 20 minut plus dwa dodatkowe okrążenia na torze, tętno skacze do 180-200 uderzeń na minutę. Aby się przygotować do takich obciążeń, trenowałam w ostatnich latach najczęściej dwa razy dziennie. Przed zajęciami w szkole biegałam, po południu jeździłam na rowerze. Standardowo 3-4 razy w tygodniu odbywam też treningi na motocyklu.
Zawodniczka już na początku swojej międzynarodowej kariery pokazała, że bardziej utytułowane rywalki nie będą z nią miały lekko. W zeszłym roku, na zawodach rangi mistrzowskiej w Arco di Trento, zajęła znakomite, trzecie miejsce. W holenderskim Zijtaart było jeszcze lepiej. 18-latka zajęła w wyścigach trzecie i pierwsze miejsce, co dało jej w klasyfikacji generalnej miejsce na drugim stopniu podium. W kontynuowaniu pasma sukcesów przeszkodziła jej potem, niestety, kontuzja. Zawodniczka powróciła jednak w tym roku. Joanna Miller dodaje, iż mimo młodego wieku na europejskich imprezach motocrossowych czuje się jak ryba w wodzie.
- Na międzynarodowych zawodach panuje bardzo sympatyczna atmosfera - mówi gdynianka. - Nawet najlepsze zawodniczki na świecie, jak Włoszka Chiara Fontanesi, nie noszą głowy wysoko. Można z nimi normalnie porozmawiać. Bardzo mi się to podoba, a motocross stał się już dla mnie sposobem na życie. Nie wyobrażam sobie, abym mogła przestać się ścigać.
Joanna Miller prezentuje wysokie umiejętności, choć w Trójmieście trudno jest jej znaleźć profesjonalne miejsce do trenowania. Ale być może i to wkrótce się zmieni.
Środowisko trójmiejskich miłośników motocrossu prowadzi bowiem zaawansowane rozmowy z władzami Gdyni na temat odbudowy toru w Kolibkach.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?