Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Joan Cañellas, rozgrywający reprezentacji Hiszpanii: W półfinałach MŚ trzeba zagrać o wiele lepiej, żeby myśleć o awansie

Rafał Rusiecki
Rafał Rusiecki
Joan Canellas to lewy rozgrywający Hiszpanii z bardzo dużym doświadczeniem reprezentacyjnym
Joan Canellas to lewy rozgrywający Hiszpanii z bardzo dużym doświadczeniem reprezentacyjnym Przemysław Świderski
Hiszpańscy piłkarze ręczni nie zdołali sforsować duńskiego muru w półfinale mistrzostw świata rozgrywanym w hali Ergo Arena. O losach tego spotkania opowiadał dziennikarzom Joan Canellas, rozgrywający Hiszpanii, który w drużynie narodowej zaliczył prawie 220 występów i zdobył ponad 530 bramek.

Trzeba powiedzieć szczerze, że półfinał z Danią wam nie wyszedł. W całym spotkaniu goniliście rywali, ale nie zdołaliście doskoczyć. Jak to wyglądało z Twojej perspektywy
Zgadza się. Byliśmy blisko, ale jednocześnie daleko przez większą część tego meczu. Z pewnością nie był to mecz na naszym najwyższym poziomie. Popełnialiśmy błędy w momentach, kiedy byliśmy już blisko rywali. Z tego zrobiła się trzybramkowa różnica w wyniku po końcowej syrenie. W półfinałach trzeba zagrać o wiele lepiej, żeby myśleć o awansie.

Co działo się w tych przełomowych momentach, kiedy już pachniało remisem?
Być może to nas trochę usztywniało. Może nie mieliśmy wystarczającej wiary. W tych kluczowych momentach słaliśmy piłkę do obwodowych, ale oni nie byli w stanie nic z nią zrobić. Kiedy gonisz wynik, jesteś blisko, ale nie kończysz akcji, wtedy jest naprawdę trudno. Tak mniej więcej to wyglądało. Przykro nam z tego powodu.

Poprawiliście się w drugiej połowie, bo ta pierwsza to była dominacja Duńczyków. Jak to osiągnęliście?
Myślę, że to było też tak, że popełniliśmy zbyt dużo błędów w ataku w pierwszej części i dlatego Duńczycy mogli nam odskoczyć. Potem widzieliśmy już niekorzystny wynik i to, że tracimy swoje szanse, więc zaczęliśmy więcej ruszać się na nogach. Pojawił się nasz duch walki. Może właśnie dlatego byliśmy bliscy doprowadzenia do remisu.

W ćwierćfinale z Norwegią do takiego remisu doprowadziliście, a potem potrzebne były aż dwie dogrywki. Czy ta gra przez 80 minut odbiła się na dyspozycji w półfinale z Danią?
Robiliśmy, co tylko można, aby się zregenerować przed tym spotkaniem. To nie jest łatwe zadanie, szczególnie po tak wyczerpującym ćwierćfinale, jaki mieliśmy. Tylko to było od nas zależne, bo terminarz jest, jaki jest. Teraz znowu musimy się ruszać i lecieć do Szwecji, aby powalczyć o brązowe medale. Taki już dziwaczny jest ten turniej. W mojej opinii nasza ścieżka do półfinału była bardziej wymagająca, niż Duńczyków. Na tym bym się jednak nie skupiał, bo kluczowe były popełnione błędy. A kiedy na takim poziomie popełnia się takie błędy, to nie można liczyć na awans.

To by dopiero była historia, gdybyście drugi raz w Ergo Arenie walczyli w dogrywce!
To niezwykle trudne do powtórzenia. Szczególnie, kiedy tym razem cały czas byliśmy dwa, trzy gole za Danią. Byłoby dziwnie, gdyby taka sytuacja się powtórzyła, chociaż zawsze trzeba wierzyć, żeby sobie w tym pomóc.

Pozostaje wam postawić kropkę nad i, kończąc z medalami, prawda?
To zawsze smakuje dobrze, kiedy turniej kończy się z medalem. Najtrudniejsza jest jednak zmiana mentalna po przegraniu półfinału. Chcieliśmy walczyć o złoty medal, ale ten brązowy też może być czymś dobrym.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Michał Pietrzak - Niedźwiedź włamał się po smalec w Dol. Strążyskiej

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki