Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jest w Gdańsku takie osiedle... jak z PRL

Ryszarda Wojciechowska
Małgorzata Kubicka mówi, że na swoim osiedlu czuje się jak zahibernowana
Małgorzata Kubicka mówi, że na swoim osiedlu czuje się jak zahibernowana Grzegorz Mehring
Małgorzata Kubicka przecierała oczy ze zdumienia, oglądając niedawno aktualną automapę. Zobaczyła na niej, że jej osiedle nadal tu figuruje jako... 40-lecia PRL. Mimo że już się tak od lat prawie 20 nie nazywa.

Zemsta PRL - pomyślała. Najpierw ją to rozśmieszyło. Ot, taki chwaścik w kolebce. Ale potem rozzłościło. Bo to nie pierwszy i pewnie nie ostatni raz.

Jej zdaniem, nie byłoby tego zamieszania, gdyby przed laty, po upadku komuny, nadano ich osiedlu nową nazwę. Ale drugi raz ich nie ochrzczono. Nie mają też jednego administratora. Wspólnoty robią sobie pod górkę. I tak jakoś nijako - tłumaczy.

Kiedyś to gdańskie osiedle traktowano jako wzorcowe. Nagradzano za urodę i niekonwencjonalny projekt architektoniczny. Stanowiło obiekt westchnień wielu okolicznych mieszkańców.

Dzisiaj nie tylko Małgorzata Kubicka mówi, że czuje się tu jak zahibernowana. Że czas się na osiedlu zatrzymał. Nadal nie ma szkoły, przychodni czy apteki.

- Nawet Biedronka, która chce być wszędzie, tu nie chciała. Ze wszystkim trzeba jeździć do centrum - mówią mieszkańcy.

Tłumaczą, jak dojechać do nich. Że osiedle jest w Matarni, za obwodnicą, przy ulicy Słowackiego. I rzeczywiście jest. Małe, kameralne, wciśnięte w las. Ma trzy ulice: Kadetów, Elewów i Podchorążych. Kilkadziesiąt domów. Obok droga szybkiego ruchu. I tylko jeden wyjazd z osiedla. Zimą podjechać pod tę oblodzoną drogę wyjazdową musi być trudno.

- Trudno? To prawdziwy horror - twierdzą mieszkańcy.

Osiedle powstało w 1986 roku. - Miało być prominenckie. Dla partyjnych kacyków. Ale władza różnych rozruchów się bała. Zrobił się szum, no i część mieszkań dostała się prominentom, a część rozdzielono między wojskowych, milicjantów i tak zwanych normalnych mieszkańców - wspomina Mirosław Kusz.

- To był prawdziwy wypas przed laty. I dziś czuję się jak prominent. Ale tylko wtedy, gdy mam płacić za czynsz. Co miesiąc, za 70 metrów z małym hakiem, prawie 1300 złotych. U nas jest chyba najdrożej. A gdzie opłaty za prąd i telefon? Zgroza - powiada wściekły.
Mówi też, że jego osiedle teraz nazywają Matarnią. - Ale Matarnia to wiocha po drugiej stronie - tłumaczy.

Inna z mieszkanek dodaje, że starą historyczną nazwę Matarni zawłaszczyło centrum handlowe na dawnej Złotej Karczmie. Osiedle dawniej znane jako Złota Karczma też dzisiaj używa tej nazwy. Więc już nie wiadomo - gdzie tak naprawdę jest Matarnia.

Rodzina Naruszewiczów z balkonu patrzy na coś, co miało być placem zabaw. Barbara Naruszewicz, matka trójki dzieci, najbardziej ubolewa nad tym, że do zabawy jest tylko jakaś stara piaskownica, z piaskiem pamiętającym PRL. Lokatorzy słali pisma z prośbą o wymianę piasku, ale dostali odpowiedź, że już był wymieniany. I tak zostało. Więcej nie ponaglali. Ławki też pamiętają dawne czasy. Może przez te wszystkie lata raz były malowane.

- Trochę z tej dawnej nazwy coś przeszło na nas. Sami czujemy taki peerelowski marazm w sobie - żartuje.

Dzieci już inaczej. Same próbują coś zrobić. Stworzyły własnymi siłami małe boisko do gry w piłkę. Kiedy się napracowały, okazało się, że w tym miejscu ma być parking. I o boisku będą już tylko mogły sobie pomarzyć.

Jakiś czas temu miasto obiecywało zrobić tu skatepark. Zostały tylko puste obietnice.
Nie mają rady osiedla. Bo do tego trzeba ochotników, społeczników. A do takiej roboty nikt się nie kwapi.

- Tu jest straszna mieszanka i ogólny syf - powiada Kusz. Każdy sobie rzepkę skrobie - kończy bez jakiejś nadziei.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki