Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jerzy Młynarczyk - człowiek, który zawsze był wierny zasadom

Paweł Kowalski
Karolina Misztal
Zasada „Ile włożyłeś, tyle wyjmiesz” pomogła zmarłemu 9 września profesorowi Jerzemu Młynarczykowi stać się wybitnym koszykarzem i intelektualistą.

Aż 20 lat poświęcił Jerzy Młynarczyk grze w koszykówkę jako wyczynowy zawodnik. Najpierw w Warcie Poznań, następnie w Lechu Poznań i Wybrzeżu Gdańsk. Zawsze solidnie przygotowany 112 razy wystąpił w reprezentacji Polski. Czterokrotnie grał w drużynie narodowej na mistrzostwach Europy: w Budapeszcie 1955 roku - 5 miejsce, w Sofii 1957 - 7, w Stambule 1959 - 6 i Belgradzie 1961 - 9. Mistrzem Polski został w 1958 r. - z Lechem a wicemistrzem w 1970 - z Wybrzeżem.

Kostium z białym orłem na igrzyskach olimpijskich przywdział w 1960 r. w Rzymie. Tam Polska awansowała po ciężkim turnieju kwalifikacyjnym w Bolonii. W grupie biało-czerwoni pokonali Hiszpanię 75:53 i Filipiny 86:68, a przegrali z Urugwajem 72:76, kwalifikując się do czołowej ósemki turnieju olimpijskiego. W półfinałowej stawce poszło jednak gorzej i pozostała im walka o 7 miejsce. Znowu z Urugwajem, ale już zwycięska 64:62.

Tak w skrócie potoczyła się kariera Młynarczyka jako wyczynowego koszykarza na pozycji rozgrywającego.

- Pierwsza wzmianka o mnie ukazała się w 1948 roku w „Dzienniku Bałtyckim”. Była to notka pod tytułem „Sport szkolny” o tym że jako uczeń gimnazjum imieniem Chrobrego w Sopocie zająłem drugie miejsce w... skoku wzwyż. Już wtedy jednak przewodziłem szkolnej drużynie koszykówki - wspominał Młynarczyk.

I przy ulubionej koszykówce pozostał, grając w nią wyczynowo w Warcie i Lechu po wybraniu się na studia prawnicze do Poznania oraz w Wybrzeżu Gdańsk po powrocie do Sopotu. A gdy skończył z wyczynowym graniem, jeszcze długo nie żegnał się z koszykarskim parkietem. Przez wiele lat, dla przyjemności i podtrzymania sprawności, wraz z rówieśnikami - amatorami występował w A-klasowym zespole Neptuna Gdańsk, któremu patronował śp. Andrzej Kąpiński.

Za osiągnięcia na niwie sportu, splecione z owocną karierą zawodową, naukową i intelektualną otrzymał rzadko nadawane sportowym sławom odznaczenie „Kalos Kagathos” z sentencją: za zalety ciała, ducha i umysłu.

- Miałem przyjemność odbierać to wyróżnienie wraz z Ireną Szewińską i Waldemarem Baszanowskim - wspominał przed laty Jerzy Młynarczyk. A w jakim stopniu cechy ukształtowane przez sport okazały się przydatne w jego pracy zawodowej i naukowej?

- W Stanach Zjednoczonych Ameryki popularne jest określenie „Duch zespołowości”. Ktoś może indywidualnie być super utalentowany, ale w pojedynkę w grach zespołowych niewiele osiągnie, jeśli w teamie nie ma należytej, harmonijnej współpracy z kolegami. W koszykówce drużyna spada wtedy z ligi i odwrotnie - jeżeli duch zespołowości istnieje, nawet przeciętna ekipa zdolna jest kruszyć góry, sięgać po czołowe lokaty, nie wykluczając mistrzostwa - mówił.

Ta zasada współpracy, wsłuchiwania się w opinie innych i szanowania ich zdania powinna istnieć także poza sportem. Należy ją urzeczywistniać w życiu zawodowym i publicznym. To daje innym poczucie realnej współodpowiedzialności za ważne decyzje. Właśnie owej jakże ważnej maksymie profesor Młynarczyk był zawsze wierny.

- Ponadto w sporcie obowiązuje reguła „ile włożyłeś, tyle wyjmiesz”. Żałuję do dziś , że przed wrocławskimi mistrzostwami Europy w 1963 roku i w bliskiej wówczas perspektywie igrzysk olimpijskich 1964 r. w Japonii, dokonałem nie takiego wyboru, jak trzeba było. Postawiłem wtedy na doktorat z zakresu prawa i odrzuciłem żmudny tok przygotowań na obozach do wspomnianych imprez. Tymczasem doktorat mógł poczekać i nie byłoby uszczerbku dla polskiej nauki, podczas gdy igrzyska, niestety, nie czekają. Szansa wystąpienia na mistrzostwach Europy i na igrzyskach w Tokio w ten sposób ulotniła mi się bezpowrotnie. A tak w ogóle, to reguła: ile włożyłeś, tyle wyjmiesz której hołdowałem, zachęca do polubienia wysiłku, który jest zarazem pewną formą terapii - zwierzył się przed laty „Dziennikowi Bałtyckiemu” Jerzy Młynarczyk.

TRZY WRZUTY. Komentarze sportowe po weekendzie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki