Jerzy Janiszewski, który jest autorem słynnego znaku „Solidarność”, opublikował kilka dni temu w mediach społecznościowych zmodyfikowane logo, które odnosi się do społecznej kwarantanny i zmagań z pandemią koronawirusa. Logo składa się z charakterystycznego napisu „Solidaność”. Między literami są odstępy, a poniżej znajduje się hasło „zachowaj odległość”. Autor otrzymał od NSZZ Solidarność pismo z żądaniem "natychmiastowego zaprzestania ignorowania praw związku".
Według Solidarności, Jerzy Janiszewski naruszył umowę w sprawie znaku.
Logo Solidarności. Kto ma prawa do znaku
„Po raz kolejny zmuszeni jesteśmy przypomnieć Panu, iż w umowie z dnia 20 grudnia 2007 r. również Pan zapisał, że majątkowe prawa autorskie do Znaku przysługują Związkowi w zakresie korzystania ze Znaku i rozporządzania nim na wszystkich polach eksploatacji znanych pod względem technicznym i ekonomicznym w dniu podpisania niniejszej umowy. Jak i w poprzednich wypadkach nie wystąpił Pan o zgodę na wykorzystanie tego logo, a nawet tak trudna sytuacja na świecie jak obecnie, nie zwalnia z honorowania przyjętych na siebie zobowiązań” - napisał Tadeusz Majchrowicz, zastępca przewodniczącego KK NSZZ Solidarność w piśmie, które Janiszewski opublikował w internecie.
Solidarność domaga się, aby autor opublikował oświadczenie w mediach społecznościowych, w którym stwierdzi, że po raz kolejny bez wiedzy Solidarności wykorzystał logo związku. Janiszewski ma też przeprosić i zobowiązać się do zaprzestania podobnych działań w przyszłości i przestrzegania umowy.
Janiszewski twierdzi, że argumenty prawne Solidarności są bezpodstawne i że związek ogranicza jego prawo do korzystania z solidarycy. Powołuje się na komentarz adwokata Bartłomieja Wituckiego, który jest jego pełnomocnikiem i współautorem umowy między nim a Solidarnością. Adwokat pisze, że Janiszewski ma prawo do wykonywania tzw. praw zależnych. A więc może korzystać i rozporządzać prawami do opracowania utworu zależnego. Wskazuje też, że to prawa Solidarności są ograniczone. Stwierdził, że zezwolenie na wykonywanie praw zależnych przez NSZZ Solidarność i jej struktury regionalne obejmuje swym zakresem wyłącznie działalność statutową i wewnętrzną (poza przypadkiem protestów politycznych). Solidarność - według prawnika Janiszewskiego - w tym zakresie może korzystać z tzw. solidarycy, ale prawa autorskie do niej przysługują Janiszewskiemu.
Logo Solidarności. Wykorzystanie znaku zdaniem prawnika
„W świetle umowy zawartej przez NSZZ i autora znaku Solidarność w grudniu 2007 roku, po pierwsze, przysługujące panu J. Janiszewskiemu prawo wykonywania praw zależnych, czyli prawo korzystania i rozporządzania prawami do opracowania (utworu zależnego) nie jest w żaden sposób ograniczone. Pan J. Janiszewski nie tylko może wykonywać te prawa sam, ale i może zezwalać osobom trzecim na wykonywanie tych praw. Po drugie, udzielone NSZZ przez autora umową zezwolenie na wykonywanie praw zależnych przez NSZZ i struktury regionalne jest zasadniczo ograniczone, gdyż obejmuje swym zakresem jedynie, tylko i wyłącznie, działalność statutową i wewnętrzną poza przypadkiem protestów politycznych, które ze swej natury mają zwykle zewnętrzny, publiczny charakter. W ramach tego uprawnienia we wskazanym wyżej zakresie NSZZ może korzystać z charakterystycznego liternictwa, tzw. solidarycy. I nic więcej, prawa autorskie do solidarycy przysługują tylko i wyłącznie panu J. Janiszewskiemu. NSZZ zatem zdaje się sobie uzurpować prawa, których nie posiada – czytamy w komentarzu adwokata Bartłomieja Wituckiego, który dodaje:
„(…) stanowią brutalne zaprzeczenie idei solidarności społecznej w obliczu społecznych wyzwań, która była źródłem i siłą ruchu społecznego pod szyldem Solidarność w latach 80-tych ubiegłego wieku”.
Jerzy Janiszewski podkreśla, że legendarny znak, którego jest autorem, nie jest znakiem towarowym. „Jestem przekonany, ze Polacy nie tak czują i odbierają jego przesłanie - takie stanowisko nie ma nic wspólnego z prawdziwą Solidarnością, jaką ludzie mają w sercu, jaką ten znak symbolizuje” - napisał Janiszewski w mediach społecznościowych.
Logo Solidarności. Roczinca Porozumień Sierpniowych
Przepychanki w sprawie znaku między artystą a związkiem trwają od dawna. Solidarność w ub. roku przedstawiła znak, który ma promować obchody 40. rocznicy podpisania Porozumień Sierpniowych. Zaprojektował go plastyk Wojciech Korkuć. Logo Korkucia składa się z liczby „40” i napisanego tzw. solidarycą słowa „Solidarność”. Na początku tego roku Janiszewski mówił nam, że ma zastrzeżenia do znaku, który Korkuć zaprojektował dla Solidarności.
Autor wszedł w strefę ochronną znaku i brutalnie go potraktował. Jest to bardzo brzydka interwencja w mój znak, oznaczająca po prostu brak szacunku do tego logo.
- Autor wszedł w strefę ochronną znaku i brutalnie go potraktował. Jest to bardzo brzydka interwencja w mój znak, oznaczająca po prostu brak szacunku do tego logo. Korkuć nie wykorzystał solidarycy, ale wykorzystał znak w całości Podpisałem z Solidarnością umowę, zgodnie z którą w określonym zakresie zostały przeniesione prawa do znaku na związek zawodowy. Związek może wykorzystywać znak w działalności statutowej, ale nie można powiedzieć, że jest jego wyłącznym właścicielem. Znak stał się ważnym współczesnym symbolem historycznym i jest dziedzictwem narodowym, do którego prawa mają wszyscy Polacy, może być więc wykorzystywany niekomercyjnie do celów naukowych czy edukacyjnych. Natomiast mam zastrzeżone prawa autorskie do tzw. solidarycy – wyjaśniał nam w rozmowie Jerzy Janiszewski.
Sprawę zupełnie inaczej widzą przedstawiciele NSZZ Solidarność:
- Umowa, którą Jarzy Janiszewski zawarł za wynagrodzeniem z NSZZ Solidarność jednoznacznie przesądza, iż autorskie prawa majątkowe do znaku Solidarność posiada związek. Nie można bowiem rozporządzać prawami do logo w sytuacji, gdy już raz się je zbyło – tłumaczył z kolei Marek Lewandowski, rzecznik prasowy przewodniczącego Komisji Krajowej NSZZ Solidarność.
Logo Solidarności. Europejskie Centrum Solidarności
Na tym nie koniec. W ub. roku przedstawiciele NSZZ Solidarność stwierdzili, że Europejskie Centrum Solidarności nie powinno korzystać ze znaku, bo - ich zdaniem - ECS podejmuje działania sprzeczne z dziedzictwem Solidarności. Chodziło o to, że ECS zorganizowało w swojej siedzibie spotkanie środowisk LGBT. Solidarność argumentowała wówczas, że może wycofać zgodę na wykorzystanie znaku, bo ma do niego prawa, a Janiszewski otrzymał za przeniesienie praw wynagrodzenie. To nie podobało się Janiszewskiemu.
- Nie zgadzam się na to, żeby zakazywać ECS wykorzystywania znaku. Nie można też powiedzieć, że otrzymałem wynagrodzenie od Solidarności tylko za przeniesienie praw, to była zapłata głównie za zaspokojenie moich roszczeń z tytułu ciągłych naruszeń majątkowych praw zależnych, praw osobistych oraz ustalenia zasad dalszego korzystania ze znaku w ramach działalności statutowej związku – mówił nam Jerzy Janiszewski.
Najnowsze informacje z województwa
Czy technologie niszczą psychikę dzieci?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na Twitterze!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?