Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jerzy Brzęczek: Piłka potrafi nauczyć pokory [ROZMOWA]

Paweł Stankiewicz
Jerzy Brzęczek
Jerzy Brzęczek Fot. Karolina Misztal/Polskapresse
Jerzy Brzęczek, trener piłkarzy Lechii Gdańsk, opowiada m.in. o sytuacji kadrowej zespołu, celach i oczekiwaniach przed rundą wiosenną.

Kadra zespołu jest liczna. Będzie Pan miał ból głowy z doborem składu?

Patrząc nie tylko na ilość, ale i na jakość, to na każdej pozycji mam dwóch zawodników o wyrównanym poziomie. Decyzje nie będą łatwe. To jednak jest komfortowa sytuacja dla trenera.

Jak chce Pan ułożyć relacje z piłkarzami, którzy nie będą grali?

Przez cały okres przygotowawczy dużo rozmawialiśmy z piłkarzami na ten temat. Zawodnicy, podpisując kontrakt z Lechią, wiedzieli, że tu nie ma 12 zawodników, tylko ponad 20 na bardzo dobrym poziomie. W kadrze meczowej jest 18 miejsc i trzeba to zaakceptować. Nie będzie to łatwa sytuacja, ale wymagamy od zawodników profesjonalizmu. Niektórzy będą niezadowoleni, ale to rzecz normalna. Każdy chce grać. Pozostanie mocniej trenować, żeby udowodnić trenerowi, że się pomylił.

Siedzący na trybunach będą źli na trenera...

To wkurzenie musi być skierowane w moją stronę, bo to ja podejmuję decyzję, kto gra. To jednak nie może mieć negatywnego wpływu na atmosferę w szatni i kontakty między zawodnikami. Rywalizacja o miejsce w składzie nie jest dla piłkarzy czymś nowym, w wielu klubach to przeżywali. Jedni radzą sobie z tym lepiej, inni trochę gorzej. Mam świadomość, że jest ponad 20 facetów, są różne charaktery i nie wszyscy będą się kochać, ale muszą się szanować. Na boisku mają zostawić zdrowie i walczyć razem o sukcesy.

Do Lechii dołączyli m.in. Wawrzyniak, Wojtkowiak i Mila. Takiego doświadczenia brakowało jesienią tej drużynie?

Na pewno tak. Szukaliśmy też zawodników na pozycje Kuby i Grześka, bo przecież zdarzało się, że grali tam środkowi pomocnicy. Mamy teraz zawodników z doświadczeniem, marką, reprezentantów Polski. To potrzebne, żeby młodzi się szybciej rozwijali.

Mila będzie liderem z prawdziwego zdarzenia na boisku i w szatni?

Ja na to bardzo liczę. Sebastian miał bardzo dobry miniony rok w klubie i reprezentacji. Jest po przejściach, które - wydaje mi się - dały mu bagaż doświadczeń. Przychodzi do Lechii jako zawodnik, który marzył, żeby zakończyć tutaj karierę. Życzę mu, żeby utrzymał formę z jesieni. Obowiązki, presja, powierzenie opaski kapitana sprawią, że będzie czuł się jeszcze bardziej odpowiedzialny za to, co dzieje się na boisku i poza nim.

Kevin Friesenbichler, Mateusz Możdżeń i Piotr Grzelczak to najwięksi wygrani zimowych przygotowań?

Patrząc na okres przygotowawczy, to zawodnicy, którzy utrzymywali dobrą dyspozycję w sparingach. Kevin był bardzo skuteczny. Zaangażowanie Piotra, jego podejście, spowodowało, że wywalczył miejsce na tej pozycji. Nie bardzo się rzuca w oczy, ale mocno walczy i jest potrzebny drużynie. Możdżeń zaczął grać na środku pomocy. To zawodnik wszechstronny, może grać na różnych pozycjach, a do tego zaczął dobrze uderzać rzuty wolne. Ma bardzo dobre predyspozycje fizyczne, jest szybki i wydolny. Nie odpuszcza. Walka o miejsce w środkowej strefie będzie interesująca. Będziemy na tym korzystać, wchodząc na wyższy poziom gry.

Nie przywiązuje Pan uwagi do wyników sparingów, ale jednak dobre rezultaty oraz wzmocnienia składu rozbudziły nadzieje kibiców na udaną wiosnę. Poprzeczka poszła w górę?

Z doświadczenia jako piłkarz, a także drugiego jako trener, wiem, że różnie bywa z tymi sparingami. Czasami kończą się dobrymi wynikami, a na ligę to się nie przekłada. Przeżyłem też odwrotne sytuacje, że po słabych sparingach było całkiem dobrze w lidze. Nie do końca takie mecze można przełożyć na walkę o punkty, kiedy dochodzi presja. Patrząc, jak się zachowywaliśmy pod względem taktycznym, zaangażowania czy agresywności, to otrzymaliśmy dużo pozytywnych sygnałów. Liczymy na to, że ta gra w lidze będzie jeszcze lepsza. Pod względem potencjału, patrząc na nazwiska, to siłą rzeczy oczekiwania względem drużyny rosną. Musimy jednak patrzeć na fakty, co mamy, gdzie jesteśmy w tabeli, ile mamy punktów, ile meczów zostało do końca rundy. Te liczby są takie, że mamy cztery punkty przewagi nad miejscem spadkowym i 6-7 punktów straty do miejsca 8. To pokazuje, że bliżej nam do tyłu niż do góry. Naszym pierwszym zadaniem jest zdobywanie punktów i odbicie się od strefy spadkowej.

Podkreśla Pan, że Lechia musi myśleć o utrzymaniu w ekstraklasie. Nie wierzy Pan w awans do grupy mistrzowskiej?

Bardzo wierzę. Zdaję sobie sprawę z tego, jak działa piłka nożna. Jestem pewien, że jeśli wszyscy zagramy na swoim dobrym poziomie, to możemy zagrać w grupie mistrzowskiej. Piłka po prostu nauczyła mnie pokory. Rywale też patrzą na to, co się dzieje u nas w klubie i będą chcieli udowodnić, że nie będziemy łatwo zdobywać punktów mimo znanych nazwisk na boisku. Więc my nadal potrzebujemy pełnego zaangażowania, koncentracji i determinacji, żeby odnosić zwycięstwa. Na 19 spotkań odnieśliśmy tylko 5 zwycięstw. Te statystyki są dla nas bardzo negatywne.

Statystyki są negatywne, także jeśli chodzi o grę Lechii na PGE Arenie.

Przed moim pierwszym meczem z Jagiellonią na ten temat dużo mówiono. Mam nadzieję, że moją osobistą statystykę z PGE Areny będę kontynuował i wtedy wszyscy będziemy zadowoleni.

Szukasz więcej sportowych emocji?

POLUB NAS NA FACEBOOKU!">POLUB NAS NA FACEBOOKU!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki