Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jerzy Borowczak opowiada o roli Lecha Kaczyńskiego w czasie Sierpnia'80

Artur S. Górski
Jerzy Borowczak
Jerzy Borowczak T. Bołt
Z Jerzym Borowczakiem jednym z inicjatorów strajku w Sierpniu'80 rozmawia Artur S. Górski

Jak Pan ocenia dyskusję o Sierpniu 1980 r.? Spór toczy się wokół roli doradców z Tadeuszem Mazowieckim na czele i rolę braci Kaczyńskich w sierpniowym strajku.
Lech Kaczyński na strajku w stoczni był nie dłużej niż godzinę. Nie negocjował ze stroną rządową. Widziałem go w Sali BHP raz, około 25 sierpnia. Nie odegrał wówczas żadnej roli na strajku. Nie spotykał się też z nami by omówić początek strajku. Pod kasztanem we Wrzeszczu gdzie ustalaliśmy szczegóły go nie było.

Jednak był osobą dobrze znaną organizatorom strajku jak Bogdan Borusewicz. Również Andrzej Gwiazda, jeden z głównych negocjatorów ze stroną rządową mówi o znaczącej roli Lecha Kaczyńskiego.

Znaliśmy go, młodego wówczas prawnika. Lech bardzo nam pomagał, ale przed Sierpniem. Był specjalistą do prawa pracy. Uczył nas prawa pracy, pisał dowołania po zwolnieniach z pracy. Spotykaliśmy się od końca lat 70. w kilkuosobowych grupach. Na jego wykłady wpadała czasem SB. Lech mówił wtedy esbekom spokojnie, że on przecież uczy kodeksu pracy. To nawet przekonywało tamtych. To samokształcenie robotników w ludowej ojczyźnie.

Jak pan wspomina tamte szkolenia?

Byłem wtedy młody nieco narwany. W materiałach SB z podsłuchu, w jednym ze stenogramów nagrań, zachowała się moja wypowiedź, że po co nam nauki z komunistycznego prawa, skoro my chcemy je obalać. Przekonywałem, że my nie chcemy tego prawa. Przylgnęło do mnie nawet określenie "ten krzykacz". Później się przekonałem, że tamte spotkania coś jednak dały. Pokazały czego mamy się domagać i że racja jest po naszej stronie również na gruncie tamtego prawa.

Zatem od kiedy zaczyna się pańskim zdaniem solidarnościowa droga Lecha Kaczyńskiego? Kiedy dał się bardziej poznać?
Został kierownikiem biura analiz prawnych Solidarności. On je organizował i jako jego kierownik stał się osobą bardziej znaną. Pracował też przy rejestracji związku. Zatem niemal od początku był w związku, ale podczas sierpniowego strajku był w dalekim szeregu.

Na plan pierwszy obok MKS wypromowani zostali eksperci warszawscy. Tej grupie przewodzili Tadeusz Mazowiecki i Bronisław Geremek.

Oni pojawili się, gdy strajk trwał od tygodnia. Nie wiemy jak potoczyłby się strajk bez nich. Co by się ze strajkiem stało. Byli i inni ludzie wspierający strajk. Część z nas była przeciwna ich obecności, ale Lech Wałęsa nas przekonał Ja na początku też byłem przeciwny ich udziałowi w naszym strajku. Byłem zdania, że żadni pośrednicy nie są nam potrzebni. Wałęsa powiedział, że mogą zostać i nam pomagać. Z czasem się zreflektowałem, że jednak się przydają. Zobaczyłem jak wielką pracę wykonują. Nastroje bywały bojowe. Ich obecność nas nieco tonowała.

Nie czynił im nikt zarzutu, że wcześniej byli blisko władzy, że publikowali w oficjalnych pismach, a niektórzy jak Geremek mieli za sobą PZPR-owski rodowód. Później się z partia poróżnili?
Cieszyliśmy się, że przejrzeli na oczy. Nikt im zarzutów nie czynił. Też mieliśmy takich. Bogdan Lis był członkiem partii. W stoczni pracował i był na strajku Jan Łabęcki, członek C PZPR. Ania Walentynowicz w latach 50. była w ZMP, uczestniczyła w zlotach młodzieży socjalistycznej. Otrzymywała odznaczenia.
Oni jednak byli po waszej stronie, a warszawscy doradcy byli przeciwni postulatowi rejestracji Wolnych Związków Zawodowych?

To był nasz warunek podstawowy. Eksperci, czy inaczej doradcy, przestrzegali nas, by nie używać nazwy Wolne Związki Zawodowe, że już sama nazwa jest nie do przyjęcia dla ówczesnej władzy. Prof. Bronisław Geremek był zdania, że to nie przejdzie. Wolne związki zawodowe w PRL - dla władzy nie do przyjęcia, a dla wielu - nie do wyobrażenia.

Oddaliście zatem WZZ za NSZZ?
To właściwie doradcy zasugerowali nam nazwę Niezależne Samorządne Związki Zawodowe. Podczas dyskusji się ukształtowała formuła NSZZ.

Jarosław Kaczyński, dzisiejszy lider PiS był dla was osobą znaną?
Nie w 1980 roku. Przecież go tutaj nie było. Pomylił daty kiedy mówił o swojej i brata roli w Sierpniu. Był na strajku ale w maju 1988 roku. I nawet robił nam problemy

Problemy?
W 1988 r. nawet podkręcał atmosferę, buntował ludzi. Przyszli do mnie stoczniowcy i mówili co zrobić, bo Kaczyński chodzi po zakładzie i buntuje ludzi. Nawet chcieli by wyszedł ze stoczni. Chodziłem z tym do Wałęsy i pytałem co z nim zrobić bo ludzi buntuje. Lech powiedział, że Jarosław Kaczyński zostanie w stoczni i on sobie z nim poradzi.

Po strajkach 1988 zaczęły się przygotowania do porozumienia z władzą.

Nie odpowiadała i koncepcja okrągłego stołu i dogadywania się. Uważałem, że nas rozmyją. Byłem przeciwny braniu władzy. Wałęsa przez koalicję z ZSL i SD jednak ich przechytrzył, wykolegował kierownictwo PZPR.

Osiem lat po Sierpniu też pojawiło się grono doradców…
To w 1988 r. Mazowiecki i Geremek przekonywali nas do porozumienia z władzą. Przekonywali, że trzeba rozmawiać z Czesławem Kiszczakiem. Byłem przeciwny i dlatego nie byłem przy okrągłym stole.

Jest pan zwolennikiem organizowania obchodów rocznicy Porozumień sierpniowych przez państwo. Dlaczego? To brak zaufania do obchodów organizowanych przez Solidarność?
Solidarność może organizować obchody. Jednak tegoroczne uroczystości pokazały, że wiele rzeczy nie zostało dopilnowanych i dopracowanych. Stały się też okazją do przepychanek. Trzeba planować wcześniej i zapewnić choćby budżet.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Jerzy Borowczak opowiada o roli Lecha Kaczyńskiego w czasie Sierpnia'80 - Dziennik Bałtycki

Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki