Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jedenastoletnia Zosia Pieczyńska z Gdańska zagrała w filmie "W ciemności"

Redakcja
Zosia Pieczyńska na planie filmowym
Zosia Pieczyńska na planie filmowym Archiwum prywatne
Z aktorką Martą Jankowską - której córka Zosia zagrała w nominowanym do Oscara w kategorii "Najlepszy film nieanglojęzyczny" obrazie Agnieszki Holland "W ciemności", rozmawia Ryszarda Wojciechowska.

W tym filmowym sukcesie jest też nasz, trójmiejski akcent. Pani córka, Zosia Pieczyńska, zagrała Stefcię Sochę, filmowe dziecko Roberta Więckiewicza. To jej debiut aktorski?
Do tego filmu Zosię poleciła Magda Łazarkiewicz, siostra Agnieszki Holland. Kiedyś z Magdą przygotowywałyśmy teledysk dla hospicjum. I Zosia, zupełnie przypadkowo, przyszła nam z pomocą. Zabrakło dzieci, a ona zgodziła się wystąpić przed kamerą. Zapadła Magdzie w pamięć. Po prawie dwóch latach od tamtego spotkania zadzwonił telefon z propozycją od Agnieszki Holland. Żartujemy, że poszło to kluczem rodzinnym. I dobrze, bo Zosia nie musiała brać udziału w castingu. Pojechała tylko, żeby się "zgrać na kamerze" - jak my mówimy. Zresztą, co ciekawe, tata Zosi - Andrzej Pieczyński, również przed laty debiutował u Agnieszki Holland w "Zdjęciach próbnych".

Czytaj także: Film "W ciemności" Agnieszki Holland nominowany do Oscarów! (ZDJĘCIA)

Ale pewnie dla Zosi to nie była tak całkiem bezstresowa przygoda na planie. Jeździła z nią Pani na zdjęcia?
Raz ja, innym razem tata albo moja przyjaciółka. Zdjęcia z udziałem Zosi kręcono w kilku miejscach: w Lipsku, Łodzi, Warszawie i Piotrkowie Trybunalskim. Mam dość radykalne poglądy na temat udziału dzieci w serialu telewizyjnym czy w filmie. Jestem aktorką i wiem, że świat filmu to świat dorosłych i niewiele w nim miejsca dla dzieci. Na początku nie chciałam się zgodzić na jej udział. Przeczytałam jednak scenariusz i okazało się, że sceny, w których miała wystąpić, były takie bardzo "konfekcyjne", czyli że może grać bez angażowania wielkich emocji. Powiedziałam sobie, że muszę poluzować. Bo taka okazja, jak zagranie u Agnieszki Holland, mogłaby nigdy się nie zdarzyć. I że trzeba ją potraktować jak prezent i przygodę dla Zosi.

Pierwsza rola, i to od razu w filmie nominowanym do Oscara. Tego jej może pozazdrościć niemal każdy dorosły aktor.
Jeżeli Zosia kiedykolwiek zechce pójść tą drogą, to udział w filmie nominowanym do Oscara będzie fantastycznym punktem w CV. A jeśli nie, zostanie jej jako piękna historia do wspominania i opowiadania.

Czytaj także: Gdańsk: Andrzej Wajda kręcił film "Wałęsa" przy dworcu PKP (ZDJĘCIA)
Pracowała Pani z córką w domu nad scenami?
Zosia musiała się nauczyć tekstu z lwowskim bałakiem. Mieliśmy tekst w tym bałaku nagrany. I to jedyna pomoc z mojej strony. Postanowiłam nie ingerować w rolę, w przygotowanie do scen. Z własnych obserwacji wiem, że dzieci mają problem z elastycznością. Jak się raz czegoś nauczą, to potem trudno im z tego wyjść.

Zosia opowiadała coś o zdjęciach?
Była zaczarowana pracą na planie. Ale nie chciała się chwalić tym w szkole. Trzymała to w tajemnicy. Niewiele osób o tym wiedziało. To skromna dziewczynka. Chodzi teraz do czwartej klasy szkoły muzycznej przy ulicy Gnilnej. Uczy się gry na skrzypcach. Obserwowałam ją i zauważyłam, że jednak jakieś konsekwencje emocjonalne udziału we "W ciemności" poniosła.
Zwłaszcza że film porusza bardzo trudny temat. Jest wiele brutalnych scen.
Dlatego Zosia nie będzie go na razie oglądać. Była na premierze w Warszawie, ale potem wyszła z sali kinowej. Obiecaliśmy jej, że jak tylko film się pojawi na płycie, obejrzy sceny ze swoim udziałem. Na całość przyjdzie czas, kiedy będzie starsza.

Zosię uwodził ten filmowy plan? Ją, dziecko aktorów?
Uwodził, uwodził. Po skończeniu zdjęć powiedziała, że chciałaby zostać aktorką, ale tylko filmową. Przed realizacją przeżyła bardzo fajne spotkanie z Agnieszką Holland. Pojechałyśmy do Warszawy, żeby obie mogły się poznać. Widziałam, jak pani Agnieszka próbowała ją oswoić, troszeczkę ośmielić.

Czytaj także: Film "W ciemności" Agnieszki Holland nominowany do Oscarów! (ZDJĘCIA)

Praca na planie nie męczyła córki?
Był jeden trudny moment. Zosia pojechała na zdjęcia do Łodzi, tym razem z moją przyjaciółką. Czekała bardzo na te zdjęcia. Rano, kiedy już wszyscy aktorzy w kostiumach byli gotowi do grania, okazało się, że zdjęć nie będzie.

Co się stało?
Miała być kręcona ostatnia scena, wyjście z kanału. Wiosna, pełne słońce w scenariuszu, a tymczasem na planie zimno i ponuro. Trzeba było zdjęcia przełożyć. No i dziecko to mocno przeżyło. Przyjaciółka do mnie dzwoni i mówi, że Zosia płacze, a ona nie wie, co zrobić, jak ma ją pocieszyć. Zresztą wszyscy próbowali Zosię pocieszać, Agnieszka Holland i filmowa mama, czyli Kinga Preis. Ktoś nawet próbował jej tłumaczyć jak dorosłemu: - Zosiu, nie martw się, ty za ten dzień zdjęciowy jeszcze raz zarobisz pieniądze. Nic nie pomagało. Bo ona, po prostu, chciała grać. W jednym z wywiadów Kinga Preis wspomina ten moment dziecięcego pragnienia grania, które rozładowuje się tylko łzami. Jedynie dziecko może tak podchodzić do pracy - mówiła. Ale przyznała, że po zakończeniu zdjęć oni też mieli takie dziecinne łzy w oczach, że to koniec.

W filmie jest też scena, kiedy Zosia przystępuje do pierwszej komunii...
To było niezwykłe, że ona tę filmową pierwszą komunię miała tuż przed swoją własną. Można powiedzieć, że to było coś w rodzaju próby generalnej.

Czytaj także: Rok 2012 w kinie: Jakie hity filmowe nas czekają

Podchodzi Pani do przygody filmowej córki z dużą ostrożnością.
Już po zdjęciach ktoś zadzwonił z propozycją dużej roli dla Zosi w serialu. Odmówiłam. Po pierwsze, musiałaby pojechać na casting i przejść przez to trudne sito. A po drugie, byłoby pewnie sporo nieobecności w szkole.

Jak przyjęliście Państwo wiadomość, że film został nominowany do Oscara?
Ja dowiedziałam się od pani. Potem powiedziałam o nominacji Zosi. W tym wszystkim jest dla nas coś bardzo magicznego, nierealistycznego. Teraz będziemy czekać na oscarową galę.

W Gdańsku?

No tak. Wiem, jak wąskie grono mogło pojechać do Los Angeles z filmem "Katyń". Tu pewnie będzie tak samo. Ale emocji spodziewam się nie mniejszych niż gdybyśmy byli tam.

Codziennie rano najważniejsze informacje z "Dziennika Bałtyckiego" prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki