Jasnowidz z Człuchowa, Krzysztof Jackowski odpowiada na listy [PRZEPOWIEDNIE DLA CZYTELNIKÓW]

Edmund K.: - Bardzo dziękuję za wizję, trafną w 100 procentach, tyle tylko że dotyczyła mojego pierwszego małżeństwa, w którym przeżyłem 23 lata. A mnie chodziło o przyszłość małżeństwa z drugą żoną, z którą przeżyłem 15 szczęśliwych lat. Kilka miesięcy temu ten związek nagle się skończył. Spadło to na mnie niczym grom z jasnego nieba, bez słowa uzasadnienia. Po powrocie do domu nie zastałem żony, tylko kartkę informującą, gdzie znajdują się klucze. Zachodzę w głowę, dlaczego to zrobiła, czy wróci, a jeśli tak, to kiedy? Czy nasze małżeństwo ma jeszcze przyszłość? Co dalej z naszym zdrowiem? Jaka będzie moja starość, czy czeka mnie samotność?
Krzysztof Jackowski: - O tej dziwnej, na pozór gwałtownej reakcji żony zdecydował Pana charakter. Jest Pan człowiekiem bardzo konkretnym, poukładanym, pryncypialnym. Silną osobowością, niepozostawiającą partnerowi zbyt wiele miejsca na realizowanie siebie. Było dobrze, jeśli wszystko było tak, jak Pan zaplanował, jak sobie wyobrażał. Żona to wytrzymywała, ale nie bardzo jej to odpowiadało. Narastał w niej sprzeciw. Brak zgody na takie życie. Ona odeszła od Pana, bo nie odpowiadał jej całokształt, taki styl życia. To odejście nie było reakcją na jakiś Pana czyn, jakieś zdarzenie. Ona uznała, że ma dość takiego życia, jakie Pan jej proponuje, a miała świadomość, że w wieku siedemdziesięciu paru lat nagle na jej życzenie nie zmieni Pan swojego charakteru, nawet gdyby Pan chciał. Ona nie jest do Pana wrogo nastawiona, na swój sposób darzy Pana sympatią, ale nie zamierza do Pana wrócić. Długo przemyśliwała decyzję o odejściu od Pana, nie odeszła pochopnie. Radzę Panu nie nalegać na jej powrót, bo i tak Pan jej do tego nie przekona, natomiast starać się zachować z nią przyjaźń. Dalsze Pana życie widzę w samotności. Trochę też dlatego, że będzie Pan mocno tęsknił za żoną. Na nowy związek nie będzie Pan miał specjalnie ochoty.