Jasnowidz z Człuchowa, Krzysztof Jackowski odpowiada na listy [PRZEPOWIEDNIE DLA CZYTELNIKÓW]
Urszula B.: - Dziękuję bardzo za wcześniejsze wizje sprzed lat. Obie się sprawdziły. Córka wyszła za mąż, mamy zięcia i dwoje wspaniałych wnucząt, dokładnie tak jak Pan przewidział. Wszystko by było bardzo dobrze, gdyby zięć był bardziej otwarty, ale on jest zamknięty. Nie umiemy z nim rozmawiać. Przyjęliśmy go z mężem jak syna. Może na początku zbyt mu nadskakiwałam, ale sądziłam, że powinien się zaaklimatyzować. Nic z tego nie wyszło, on ciągle uważa, że jest tu gościem. Co 5 tygodni jest w domu, więc córka musi mu powtarzać, co do jego obowiązków należy. Czy to jest normalne? Ja chciałabym, żeby czasem pomógł mężowi w ogrodzie. Robi to z niechęcią, a ostatnio odmówił mężowi pomocy. Mąż się zraził do niego, bo jeśli chodzi o jego sprawy, to my wszyscy spieszymy natychmiast z pomocą. Niby nic wielkiego, a jednak przykro. Jak się to wszystko potoczy? Chcę zapytać, jak się młodym poukłada, no i między nami?
Krzysztof Jackowski: - Nie do końca zgodzę się z Państwa ocenami zięcia. Owszem, to człowiek bardzo zamknięty w sobie, ale zarazem bardzo rodzinny i serdeczny. Kogoś takiego nie można przytłaczać nadmiarem słów, uczuć, gestów. To go deprymuje i przestrasza, wzbudza jego nieufność. Trzeba mu dać szanse, żeby się odsłonił, jak ślimak wysunął ze swojej skorupy. Taki to już typ. No i ma prawo być takim, jaki jest. Nie próbujcie go przerobić, spróbujcie go zrozumieć, uszanujcie tę jego inność. Co najważniejsze, to jest dobry, pracowity i odpowiedzialny młody człowiek. Mam przeświadczenie, że poukłada się między młodymi i wami.