Jasnowidz z Człuchowa, Krzysztof Jackowski odpowiada na listy [PRZEPOWIEDNIE DLA CZYTELNIKÓW]
Janina M.: - Bardzo zależy mi na Pana wizji dotyczącej córki i wnuka. Wkrótce po porodzie moja córka porzuciła wnuka. Wychowywał się u mnie, uczyłam go pierwszych kroków, matkowałam mu, byłam dla niego rodziną zastępczą. Tak było do ukończenia szóstej klasy. Wtedy to córka zaczęła starać się, by go odzyskać. Po różnych przykrych sprawach zgodziłam się, uznając, że lepiej będzie, jeśli dziecko będzie miało kontakt z biologiczną matką. A jednak pomyliłam się. Wkrótce dla niego zaczęła się gehenna, ciągle tylko kary i kary. Córka razem ze swoim konkubentem znęcają się nad wnukiem psychicznie. Tak już dzieje się przez trzy lata. Wnuk ma szesnaście lat, uczęszcza do średniej szkoły i jest spokojnym dzieckiem. Córka zabrała go do siebie ze względu na koleżanki, żeby one nie wiedziały, czym wcześniej się trudniła. W chwili obecnej wnuk jest pozbawiony dostępu do telewizji, nie może korzystać z komputera ani internetu, wszystko ma odcięte. W swoim pokoju ma tylko światło. Córka dla niego nie ma serca, swoje uczucia przelała na zwierzęta. Wnuk jest zastraszany, gnębiony i wyrzucany z domu. Boję się, że dojdzie do tragedii. Proszę mi napisać, jak Pan to wszystko widzi.
Krzysztof Jackowski: - Bardzo nieładnie Pani pisze o swojej córce. A według mnie to wszystko wygląda nieco inaczej. Córka wzięła syna nie ze względu na koleżanki, ale dlatego, że wreszcie dojrzała do macierzyństwa. Nie wzięła go dlatego, żeby się nad nim znęcać, ale chciałaby go dobrze wychować. Nieraz trzeba młodym ludziom ograniczyć dostęp do komputera czy telewizora, bo przesiadywaliby przed nimi godzinami. A przecież powinni zajmować się jeszcze wieloma innymi sprawami. Córka się nad nim nie znęca. Ona z natury jest taka zimna i oschła, ale to nie to samo, co znęcanie się i wrogość. Oczywiście, że wnuczkowi przyjemniej by się żyło u Pani, ale czy to miałoby lepszy wpływ na jego wychowanie i edukację? Niekoniecznie.