Jasnowidz z Człuchowa, Krzysztof Jackowski odpowiada na listy [PRZEPOWIEDNIE DLA CZYTELNIKÓW]

Kazimierz S.: - Witam Panie Krzysztofie, mój problem przedstawia się następująco. Otóż w 1994 r. moja żona odeszła od „standardów” życia małżeńskiego. Nastąpiło to po spotkaniu koleżeńskim z okazji 20-lecia ukończenia szkoły. Od tego okresu - czerwiec 1994 r. zaczęła spotykać się z byłym partnerem - kolegą z klasy. Wiem, że nastąpiło skonsumowanie ich odnowionej miłości. Nic z tym faktem nie zrobiłem dla dobra rodziny. Oficjalnie jesteśmy w związku. Ostatnio żona wyraziła skruchę za te wszystkie minione lata. Jestem rozdarty psychicznie. Nie wiem, co mam robić.
Przesyłam dwa zdjęcia z ich spotkania koleżeńskiego, może Pan powie mi, jak długo żona spotykała się z tym partnerem, a może sytuacja trwa nadal? Proszę również powiedzieć, czy mam wybaczyć żonie i jak wyglądać będzie dalej nasze życie?
Krzysztof Jackowski: - Panie Kazimierzu, rozpamiętuje pan rzekomą zdradę sprzed 22 lat. Piszę rzekomą, bo według mnie tej zdrady nie było, ale Pan tak obsesyjnie wmawia to żonie, że ona zgodziła się przyznać do tego czynu, bo zdała sobie sprawę, że nie wyperswaduje tego Panu. Myślę, że Pan sobie i jej zmarnował kawał życia. Sądzę, że ja też Pana nie przekonam. Myślę, że jest Pan jakimś dalekim krewnym świętego Tomasza, po którym odziedziczył Pan nie tyle zapał do świętości, co niedowiarstwo. Jak będzie wyglądało wasze dalsze życie? No, nic się nie zmieni, bo nikt Pana nie przekona, że było inaczej aniżeli Pan sobie to wmówił.