Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jasnowidz z Człuchowa Krzysztof Jackowski odpowiada na listy [PRZEPOWIEDNIE DLA CZYTELNIKÓW]

Tadeusz Woźniak
Krzysztof Jackowski, jasnowidz z Człuchowa
Krzysztof Jackowski, jasnowidz z Człuchowa Archiwum
Zapraszamy do korzystania z naszego pośrednictwa - tel. 889 239 323 lub [email protected]. Adres do wysyłki: Tadeusz Woźniak, Urząd Pocztowy Gdynia 24, ul. 2 MPS 11, 81-624 Gdynia, skr. 21

Krzysztof Jackowski, jasnowidz z Człuchowa, co tydzień na naszych łamach odpowiada na listy Czytelników

Czytaj więcej: Krzysztof Jackowski z Człuchowa odpowiada na listy

Kazimierz S.: - Zwracam się do Pana z uprzejmą prośbą o pomoc w rozwiązaniu moich problemów. Moim problemem jest wyjaśnienie, w jakich okolicznościach zginął mój syn Sebastian. Stało się to w dniu 21 czerwca 2016 r. na terenie terminalu lotniska w Monachium. Syn powracał do kraju z pobytu turystycznego. Wracając, był w stałym kontakcie telefonicznym ze swoją żoną. Ostatnia rozmowa miała miejsce w dniu 21 czerwca 2016 r. około godz. 16. Dwie godziny później tego samego dnia synowa oczekiwała na przyjazd męża na terenie lotniska w Gdańsku. Jak się później okazało, wśród pasażerów samolotu brak było Sebastiana . Po naszym zgłoszeniu natychmiast przystąpiono do poszukiwania zaginionego. W wyniku poszukiwań ustalono, że syn znajduje się na terenie lotniska w Monachium, ale martwy. Kompletny szok, syn żył jeszcze o godz. 16., natomiast o godz. 18. nie odpowiadał na telefony! Jego śmierć jest tragedią dla całej rodziny. Pragnę dodać, że syn był okazem zdrowia, nie cierpiał na żadne dolegliwości. Prowadził aktywny tryb życia, piastował różne funkcje gospodarcze, sportowe i społeczne. Jak ustaliłem, zwłoki poddano reanimacji, bez skutku. Nadmieniam, że strona niemiecka nie przeprowadziła sekcji zmarłego. Ze względu na powyższe proszę o informację w przedmiotowej sprawie: co się tam wydarzyło, co było przyczyną śmierci? W dniu śmierci syn miał skończone 41 lat i osierocił dwoje moich wnuków.

Krzysztof Jackowski: - Zanim redaktor zdążył zapytać mnie, patrząc na zdjęcie pańskiego syna: - Co sądzisz o tym człowieku?, powiedziałem: - Ten mężczyzna nie żyje, śmierć nastąpiła daleko stąd, nie w Polsce… Ta śmierć zdaje się być owiana aureolą tajemniczości, zagadkowości. A jednak była to jak najbardziej naturalna śmierć, nagła, ale naturalna. Pana syn zdawał się być okazem zdrowia, a tymczasem cierpiał na silne bóle głowy. Nie wiem, czy się na to uskarżał, czy komuś o tym mówił. Podczas oczekiwania na samolot w Monachium też poczuł silny ból głowy, a wkrótce potem nastąpiła nagła śmierć. Sądzę że powodem tych bólów, a także śmierci, mógł być tętniak zlokalizowany w głowie lub jej bliskiej okolicy. Pęknięcie tętniaka spowodowało nagły zgon.

***

Wanda M.: - Przesyłam Panu dwa zdjęcia tej samej pary młodych ludzi. Tej sympatycznej parze do pełni szczęścia brakuje jednego - dzieci. Ich małżeństwo trwa już ponad trzy lata. Po dwóch poronieniach, jakie miały miejsce w pierwszym roku ich małżeństwa, obecnie synowa nie może zajść w ciążę. Moje pytanie jest oczywiste: czy i kiedy zostaną rodzicami? Poza tym chciałabym zapytać, gdzie tkwi problem, które z tych dwojga powinno dokładnie się przebadać?

Krzysztof Jackowski: - Moim zdaniem to „dokładniejsze przebadanie” nie jest konieczne. Przyczyny uniemożliwiające zajście w ciążę leżą po stronie kobiety - synowej, ale nie są to takie przyczyny, które należałoby leczyć. Są to przyczyny natury emocjonalnej i ustąpią samorzutnie po pewnym czasie. Ta kobieta urodzi dwoje dzieci. Kiedy - tego dokładniej nie potrafię określić, ale w niedługim czasie. Proszę być dobrej myśli i nie podchodzić do sprawy tak nerwowo.

***

Krystyna N.: - Bardzo mi zależy na wyjaśnieniu smutnej i tragicznej sprawy, jaka przydarzyła się w mojej rodzinie. Cztery miesiące temu zmarł mój mąż - z powodu choroby, a miesiąc temu powiesił się mój syn. Mieszkał od 5 lat z partnerką, której na początku nie akceptowaliśmy. Partnerka syna jest spod znaku Skorpiona, jest nieuczciwa, wredna dla innych. Nie tylko my mu ją odradzaliśmy. W domu, w którym mieszkał, są dwie osoby chore psychicznie, a rodzice partnerki są w związku bez szacunku dla siebie. Z tego związku jest dwójka wnuków. Poza synem mam jeszcze trójkę dzieci. Mieliśmy z mężem trochę problemów wychowawczych z synem, ale wydawało mi się jako matce, że po pracy w wojsku bardzo się zmienił, stał się troskliwy, odpowiedzialny - czy to była maska, udawanie? Syn od kilku miesięcy prowadził własną działalność gospodarczą, z której był bardzo dumny i zadowolony, miał bardzo dużo klientów, ale coś nie układało się między młodymi, nie chciał mnie martwić. Co się stało, że podjął taką drastyczną decyzję? Bardzo Pana proszę o pomoc i odpowiedź, bo jej bardzo głęboko i duchowo szukam.

Krzysztof Jackowski: - To może wydawać się trochę niewiarygodne, ale mamy to udokumentowane na taśmach dyktafonu. Wkrótce po trudnej sprawie syna pana Kazimierza S. redaktor położył przede mną zdjęcie Pani syna, a właściwie fragment zdjęcia, bo sylwetka syna jest wycięta ze zdjęcia grupowego. Oczywiście nie czytając listu, bo tak robimy zawsze, zapytał: - A co powiesz o tym młodym mężczyźnie? - Samobójca - powiedziałem bez chwili wahania. Niestety, miałem rację. Chwalę się tymi trafnymi poczuciami u tych młodych osób, bo ich trafność sugeruje duże prawdopodobieństwo trafności dalszych moich stwierdzeń dotyczących okoliczności ich śmierci. Dlaczego Pani syn targnął się na życie? To nie był taki nagły odruch podyktowany nastrojem chwili, pod wpływem jakichś emocji. Syn Pani co najmniej półtora roku wcześniej nosił się z zamiarem popełnienia samobójstwa. Żył z tą myślą, że skończy ze sobą. Mają z tym związek jakieś niepowodzenia. Mam wrażenie, że on coś bardzo przeżywał, z czymś bardzo się męczył i z tego powodu targnął się na życie. To było jakieś głębokie przekonanie o swoim niepowodzeniu, porażce, bardzo osobiste i subiektywne, które dla kogoś innego mogło być zupełnie niezrozumiałe i nieprawdziwe. A on hodował je w sobie, aż doprowadziły go do tragicznego finału. Może miało to związek z jego partnerką, tym, jak syn ułożył sobie życie, ale proszę tego nie roztrząsać, broń Boże nie obwiniać nikogo innego za jego śmierć. Syn był dojrzałym człowiekiem, który po długich przemyśleniach postanowił tak pokierować swoim życiem. Dlatego tak szybko i zdecydowanie poczułem jego psychikę. Proszę też jego nie potępiać za ten krok, tak ułożyło się jego życie, którego nie chciał kontynuować. Proszę pomagać jego partnerce, a szczególnie jego dzieciom, to wasz rodzinny obowiązek, także wobec syna.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki