Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jasnowidz z Człuchowa, Krzysztof Jackowski o sprawie Madzi z Sosnowca: Matka nie działała sama

Dorota Abramowicz
Krzysztof Jackowski
Krzysztof Jackowski Archiwum/DB
Z Krzysztofem Jackowskim, jasnowidzem z Człuchowa, rozmawia Dorota Abramowicz

W piątek mówił Pan w redakcji "Dziennika Bałtyckiego", że ciało półrocznej Madzi z Sosnowca znajduje się w pobliżu starego budynku przemysłowego, z którym kojarzy się słowo "zsyp". Dziecko w nocy znaleziono w ruinach dawnego budynku kolejowego, niedaleko basenu "niebieskiej konstrukcji", jak go Pan nazwał w swojej wizji. Sprawdziło się?
Sprawdziło. Trzeba też dodać, że trzy dni po zaginięciu dziecka dla gazety "Fakt" podałem tamten rejon jako lokalizację miejsca, gdzie znajduje się Madzia.

Jasnowidz z Człuchowa, Krzysztof Jackowski wie, gdzie jest Iwona Wieczorek?

A skąd ten "zsyp"?
Zadzwonili ludzie ze Śląska, którzy powiedzieli, że wiele lat temu w tamtym miejscu znajdował się magazyn lokomotywowni, w którym był skład węgla. To pewnie stąd wziął się ów "zsyp". Wszystko ma swój sens.

Mówił Pan także, że dziecko zostało uduszone poduszką. Tymczasem ze wstępnych wyników sekcji zwłok wynika, że przyczyną zgonu dziecka był tępy uraz tyłogłowia. A to nie wyklucza wersji podanej przez matkę...
Nie wyklucza także tego, co powiedziałem.

Jasnowidz: Magdę uduszono. Matce pomagał mężczyzna

W jaki sposób?
Ciało było obsypane kamieniami, a dziecko ma bardzo delikatną czaszkę. Ślady mogły powstać dopiero po śmierci. Zasinienie mogło być też skutkiem plam opadowych. Należy poczekać na pełne wyniki sekcji, łącznie z badaniami biochemicznymi. Mnie kojarzyło się, że dziewczynka została uduszona siwą poduszką. Z czasem prawda powinna wyjść na jaw. Albo i nie...

Nadal jest Pan przekonany, że matka nie działała sama i pomagał jej mężczyzna "z najbliższego otoczenia"?
Cały czas tak uważam. Dla mnie sprawa ta jest w sensie kryminalnym bez precedensu. Jednak ujawniając swoje odczucia, muszę być odważny i ostrożny zarazem. Cały czas ważę słowa, wiedząc, że chodzę po linie.

Sekcja zwłok Magdy z Sosnowca: Przyczyną śmierci - tępy uraz tyłogłowia

Czy w czasie prowadzenia śledztwa w sprawie zaginięcia Magdy kontaktowali się z Panem policjanci ze Śląska?
Był jeden telefon w sprawie wypowiedzi rodziców dziecka, którzy nieprawdziwie twierdzili, że próbowali się ze mną kontaktować, a ja im odmówiłem pomocy. Dzwonił policjant, którego poznałem podczas innej, głośnej sprawy. Chodziło o zabójstwo w 2008 roku w Częstochowie młodej fryzjerki w ciąży. Policja przez rok nie mogła znaleźć sprawcy. Kiedy do mnie w trójkę przyjechali, powiedziałem, że zabójcą jest mężczyzna o imieniu Norbert, chłopak jej koleżanki. Stwierdzili, że nic im to nie daje, i wyszli. Niedługo później zatrzymano sprawcę - Norberta B., który był związany z koleżanką fryzjerki. Odtrąbiono to jako sukces policji, mojego nazwiska nie wymieniono. Wypomniałem to policjantowi podczas rozmowy...

Rozmawialiście o sprawie Madzi?
Tak, przekazałem, że moim zdaniem, za zniknięciem dziecka stoi matka i druga osoba z jej otoczenia. "My też tak uważamy" - stwierdził policjant i dodał, że sprawa jest rozdęta medialnie, więc boją się mocniej przycisnąć matkę. Tak więc mogę potwierdzić dziś wersję policji, że wbrew temu co twierdzi Rutkowski - nie byli zaskoczeni przyznaniem się matki. Kiedy jednak Rutkowski działał, oni, jak mówił rzecznik KGP Mariusz Sokołowski, "wykonywali czynności". Nie wiadomo, jak długo by to jeszcze trwało...

Czy w dwóch najbardziej bulwersujących sprawach kryminalnych ostatnich dwóch lat w Trójmieście - zaginięcia Iwony Wieczorek i zabójstwa 13-letniej Izy z Gdyni - współpracował Pan z pomorską policją?
Nie. W sprawę Iwony zaangażowałem się sam, w przypadku zabójstwa dziewczynki z Gdyni nikt się ze mną nie kontaktował. Po zaginięciu Iwony rzecznik Komendy Głównej Policji stwierdził w mediach, że współpraca z jasnowidzem naraża jedynie policję na koszty. Dziwna sprawa, od 20 lat współpracuję z policjantami przy wielu śledztwach, pomogłem im wiele razy i nigdy nie wziąłem od policji żadnych za to pieniędzy. Badając sprawę Iwony, niejeden raz przyjeżdżałem na własny koszt do Gdańska. Uważam , że to żaden wstyd dla policji, by przy szukaniu przestępców mogła się posługiwać różnymi możliwościami, także tym co może przekazać jasnowidz. Nie powinno się tego odrzucać.

Co się stało z Iwoną Wieczorek? Przeczytaj rozmowę w serwisie sopot.naszemiasto.pl

Codziennie rano najważniejsze informacje z "Dziennika Bałtyckiego" prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki