Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jasnowidz: Magdę uduszono. Matce pomagał mężczyzna

Dorota Abramowicz
Przez ponad tydzień szukano Magdy z Sosnowca. Plakaty wisiały m.in. w autobusach
Przez ponad tydzień szukano Magdy z Sosnowca. Plakaty wisiały m.in. w autobusach arc.
Krzysztof Jackowski już następnego dnia po zaginięciu półrocznej Magdy z Sosnowca przekazał dziennikarzom z redakcji kilku gazet oraz jednego z portali internetowych, że - według jego wizji - dziecko nie żyje, a za śmierć dziewczynki odpowiedzialna jest matka, której pomagał pewien mężczyzna "z najbliższego otoczenia".

- Usłyszałem, że nie mogą tego opublikować - mówi najsłynniejszy polski jasnowidz podczas piątkowej wizyty w redakcji "Dziennika Bałtyckiego".

Jasnowidz z Człuchowa, Krzysztof Jackowski wie, gdzie jest Iwona Wieczorek?

W trakcie naszej rozmowy kilkadziesiąt razy dzwoni telefon, a dziennikarze, którzy wcześniej - ze względu na śledztwo i dobro ogarniętej rozpaczą rodziny - nie ujawnili tej szokującej informacji, prosili o komentarze oraz o pomoc we wskazaniu miejsca ukrycia zwłok dziecka.

Czytaj także: Porwane dziecko w Sosnowcu nie żyje? Matka przyznała się. Ciała brak [WIDEO]

- Dopiero w poniedziałek Wirtualna Polska zdecydowała się opublikować moje słowa, że dziecko nie zostało wywiezione z kraju i przebywa w Sosnowcu - przypomina Jackowski. - Przewidziałem, że wyjaśnienie tej sprawy bardzo zaskoczy opinię publiczną i nastąpi, ze względu na błędy popełnione przez sprawców, w niedługim czasie. Nie napisali już, że według mojej wiedzy dziecko nie żyje, a ciało dziewczynki zostało ukryte w pobliżu jakiegoś starego budynku przemysłowego. Dopiero teraz chcą przytoczyć w całości wywiad ze mną.

Kiedy we wtorek, 24 stycznia, całą Polskę obiegła wstrząsająca wiadomość o zaatakowaniu 22-letniej matki i porwaniu z wózka półrocznego dziecka, Jackowski sam zaoferował rodzinie bezinteresowną pomoc w poszukiwaniach Madzi.

- Dwa dni po zaginięciu dziecka skontaktował się ze mną dziadek dziewczynki - opowiada jasnowidz z Człuchowa. - Dzwonił dwa razy, powiedział, że przyjedzie do mnie na wizję i przywiezie rzecz należącą do Magdy. Czekałem na niego następnego dnia, dokładnie w samo południe.

O spotkaniu dowiedział się dziennikarz jednego z tabloidów, który towarzyszył tego dnia Jackowskiemu. Niestety, dziadek Magdy nie przyjechał. Przez telefon przekazał dziennikarzowi, że z pewnych przyczyn nie może się zjawić w Człuchowie.

- Uznałem sprawę za zamkniętą nie ze swojej woli - twierdzi Jackowski. - Dlatego też wyjątkowo zdenerwował mnie wywiad udzielony "Dziennikowi Zachodniemu" przez Katarzynę i Bartłomieja, rodziców dziecka, w którym stwierdzili , że... próbowali się ze mną skontaktować, ale ponoć odmówiłem im pomocy! Twierdzili, że robili to za pośrednictwem Skype'a, którego nawet nie zainstalowałem w swoim komputerze.

"Dziennik Zachodni" zamieścił sprostowanie Jackowskiego, który - już bez rzeczy należących do dziecka, a jedynie na podstawie zdjęć zamieszczanych w prasie i telewizji - postanowił zająć się tą bulwersującą tysiące Polaków sprawą. Wizja, o której dziś opowiada Jackowski, jest wstrząsająca i nie do końca pokrywa się z tym, co w czwartek w nocy opowiedziała detektywowi Krzysztofowi Rutkowskiemu Katarzyna W., matka Madzi.

- Jak pani myśli, dlaczego kobieta nie wskazała detektywowi prawdziwego miejsca ukrycia zwłok córeczki ? - pyta Jackowski. - Czy to tylko szok? A może świadomość, że po odnalezieniu ciała i przeprowadzeniu sekcji upadnie wersja o przypadkowym upuszczeniu niemowlęcia? Mam silne przeczucie, że matka nie akceptowała dziecka. Zostało ono uduszone jeszcze w noc albo rankiem poprzedzającym rzekome porwanie. Widzę Magdę przykrytą poduszką, jeszcze długo po śmierci leżącą w łóżeczku.

Według Jackowskiego Katarzyna nie mogła działać w pojedynkę. Jasnowidz utrzymuje, że pomagał jej mężczyzna, prawdopodobnie z najbliższego otoczenia młodej kobiety.

- Z rodziny? - pytam.

- Nie mogę odpowiedzieć na to pytanie - mówi Krzysztof Jackowski. - Przeczuwam jednak, że policja postawi zarzuty dwóm osobom.

Rozmowę przerywa kolejny telefon z pytaniem, czy Jackowski może pomóc wskazać, gdzie znajduje się ciało Magdy.

- Na pewno nie ma jej w wodzie i nie została zakopana w parku - tłumaczy Jackowski. - Trzeba sprawdzić znajdujący się w okolicy opustoszały zakład przemysłowy.

Po chwili na telefon komórkowy jasnowidza nadchodzą zdjęcia z Sosnowca. A na nich - budynki Huty Buczek, jakieś hale, podwórka, wreszcie wysoki komin.

- To będzie miejsce, w pobliżu którego ukryto zwłoki dziecka! - Jackowski wskazuje palcem na komin. - Widzę konstrukcję metalową, jakieś prostokątne pomieszczenie, może z blachy, przypominające zsyp. Słowo "zsyp" może być kluczem do rozwiązania zagadki. Mam przed oczami taki obraz - stoi tam kobieta trzymająca dziecko z mężczyzną u boku.

Z dużą czcią składają tam ciało dziewczynki...

Więcej na temat rzekomego uprowadzenia dziewczynki:
Jasnowidz Jackowski uważa, że Magda została zamordowana
Matka Magdy sprawdzała jak oszukać wariograf. Policjanci nie znaleźli dziecka
Rutkowski blefuje: W sprawie Magdy z Sosnowca nie mieliśmy świadków [WIDEO]

Codziennie rano najważniejsze informacje z "Dziennika Bałtyckiego" prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki