Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jarosława Marka Rymkiewicza marzenie o Wiecznej Polsce

Witold Chrzanowski
Witold Chrzanowski
Jarosław Marek Rymkiewicz
Jarosław Marek Rymkiewicz fot. Mariusz Kubik/Wikipedia
Czwarty wieszcz? Nie, przecież był nim Norwid. To może piąty? Być może, ale rzecz wszak nie w numeracji. W XXI-wiecznej Polsce był poetą największym, co przyznają - teraz przyznają - nawet wrogowie (tak, wrogowie, a nie przeciwnicy - nie stosujmy tak znienawidzonych przez Niego eufemizmów), którzy po latach zniesławiania go za jego eseistykę, a zwłaszcza za jej publicystyczną część, pochylają się teraz z uwagą nad klasycystyczną poezją. Może wkrótce dowiemy się, że tak faktycznie był „ich”. Martwy nie będzie mógł się bronić. Ale czy na pewno?

3 lutego 2022 roku zmarł Jarosław Marek Rymkiewicz. Pisarz, poeta, eseista, który przez dziesięciolecia wadził się z polskością, bardzo przy tym tę polskość kochając. Dla naszej kultury był Rymkiewicz tym, czym dla polityki Roman Dmowski. Obaj piętnowali przywary narodowe Polaków, a zwłaszcza naiwność i fałszywie rozumianą tolerancję, którym przeciwstawiali „narodowy egoizm”. Nie widzieli też powodu do dumy z faktu, iż „żaden polski król nie stał na szafocie”. „A szkoda” - komentowali to przekornie.

Czym jest polskość?

Jeśli uznać nacjonalizm za stawianie interesów narodu na pierwszym miejscu, obaj - i Dmowski i Rymkiewicz - byli nacjonalistami. Przynajmniej jednak w stosunku do tego drugiego nacjonalizm ten nie miał żadnej konotacji etnicznej, nie mówiąc już (apage satanas) o krwi czy rasie.

„Polskość to jest straszna siła duchowa i to nie my ją wybieramy, bo nie możemy tu niczego wybierać. To ona nas wybiera, ona chce nas mieć i wtedy nas wybiera” - mówił Rymkiewicz pięć lat temu podczas uroczystości zorganizowanej ku jego czci przez tygodnik „Do Rzeczy”.

Opinię tę powtarzał często, podkreślając przy tym (z pewną przesadą), że w jego żyłach nie płynie „ani jedna kropla polskiej krwi”. „Kim jestem?” - pytał (m.in. w „Kinderszenen”) i odpowiadał: „Trochę jestem Niemcem, trochę też Litwinem, trochę jestem Tatarem, trochę też Francuzem, może i Rosjaninem, ale tego nie jestem pewien, trochę jestem luterański, trochę kalwiński, trochę prawosławny, ale i owszem także rzymskokatolicki, i trochę - co wynika z mojej tatarskości - mahometański”.

O konieczności rozliczenia zdrajców

I rzeczywiście, urodzony 13 lipca 1935 roku, przyszły polski (podkreślmy to) poeta, eseista, dramaturg, krytyk literacki i profesor nauk humanistycznych, przez lata pracujący w Instytucie Badań Literackich, przyszedł na ten świat jako Jarosław Marek Szulc, syn Władysława Szulca, prozaika pochodzenia niemieckiego, i lekarki Hanny z Baranowskich, wywodzącej się z tatarskiej szlachty. Nazwisko „Rymkiewicz” było przez lata pseudonimem literackim ojca poety. Rodzina przyjęła je w drugiej połowie lat 40. pod wpływem dramatycznych przeżyć wojennych, związanych zwłaszcza z Powstaniem Warszawskim (opisanym po latach w cytowanym już „Kinderszenen”).

Czy to nie spora domieszka „obcej” krwi spowodowała, że Rymkiewicz, odmiennie od „etnicznych” Polaków potrafił nie tylko krytycznie patrzeć na przywary narodowe, ale także skutecznie się od nich wyzwolić? Na to pytanie nie ma dobrej odpowiedzi. Faktem jest natomiast, że zmarły właśnie twórca, będący najlepszym chyba w tym stuleciu recenzentem duszy polskiej, chciał nas nauczyć rozumnej odwagi, twardości i konieczności rozliczania zdrajców. Zwłaszcza temu ostatniemu zadaniu poświęcił, jako publicysta, ale także poeta i prozaik, wiele lat życia.

Prawie wszyscy pamiętają jego frazę o Polsce, jako śpiącym na polanie żubrze, którego zmusił do działania, „gryząc go w dupę”, premier Jarosław Kaczyński, ale kto pamięta, że dwanaście lat wcześniej, w roku 1995, gdy prezydentem Najjaśniejszej Rzeczypospolitej został dawny pezetpeerowski aparatczyk Aleksander Kwaśniewski, Rymkiewicz napisał o jego wyborcach „j...ał was pies” (nawiązując, chyba nie mimowolnie, do pierwotnego tekstu pieśni legionowej „My, Pierwsza Brygada”).

Do pieśni legunów nawiązał poeta jeszcze raz - w roku 2010. Zwracając się do wyborców Bronisława Komorowskiego napisał: „I tylko to mogę powiedzieć teraz tym Polakom, którzy nie chcą być Polakami. Nie interesujecie mnie, róbcie sobie, co chcecie, idźcie sobie do Europy albo gdzie indziej, gdzie się wam podoba. Tu jest nasz kraj. (…) I jak wolny człowiek mogę powiedzieć tym, którzy nie chcą być wolnymi Polakami - a j.bał was pies”. Przypomnijmy, że te ostre słowa padły po znanych powszechnie wypadkach na Krakowskim Przedmieściu, w trakcie których pijana tłuszcza obrażała i biła osoby modlące się za ofiary tragedii smoleńskiej.

Dla takich ludzi nie miał żadnego zrozumienia, uważał też, że jakakolwiek, skazana zresztą z góry na niepowodzenie, próba budowy wspólnoty narodowej z nimi byłaby szkodliwa, a może nawet zabójcza dla Polski.

Krytykując III Rzeczpospolitą, przede wszystkim za brak jakichkolwiek rozliczeń minionego ustroju, co, jego zdaniem, musiało skończyć się jego akceptacją, odwoływał się do nauk historii. W „Wieszaniu” traktującym o Insurekcji Kościuszkowskiej (za książkę tę dostał nagrodę im. Józefa Mackiewicza), pokazywał, że skoro wówczas mogło być inaczej, to i teraz nie jesteśmy skazani na fatalizm historii.

Ćwierć-PRL

Cytując (w „Wieszaniu”) pamiętniki XVIII-wiecznych warszawiaków z satysfakcją podawał takie jak ten opisy: „Dnia wczorajszego pierwszy raz lud cyrkułami wyszedł z bronią ręczną, kosami i pikami ku okopom na musztrę, powróciwszy z okopów oświadczył swe prośby i życzenia przed Prezydentem przyśpieszenia kary dla zdrajców, którzy ich pracy i trudów w strzeżeniu ustawnym tak wiele kosztują; chcąc zaś ostatnią posługę dla zdrajców uczynić, w jak największej spokojności przez noc dziesięć wystawił szubienic, z tych trzy w Starym Mieście”. Przy zdeterminowanym narodzie zdrajcy zamieniają się szybko w bezimienne gnijące na szubienicy szczątki.

Rymkiewicz zdaje się ostrzegać: bez takiego zdecydowanego postępowania, bez odcięcia od polskiego pnia zrakowiałej gałęzi (a może nawet znacznej części korzenia), byt Polski zawsze będzie stał pod znakiem zapytania. „To co nas podzieliło - to się już nie sklei. Nie można oddać Polski w ręce jej złodziei, którzy chcą ją nam ukraść i odsprzedać światu Jarosławie! Pan jeszcze coś jest winien Bratu!” - napisał po 10 kwietnia 2010 roku, wzywając Jarosława Kaczyńskiego do startu w wyborach.

Gdy Kaczyński te wybory przegrał, Rymkiewicz zauważył: „Jedna czwarta to jest bardzo dużo. (…) To znaczy, że ten naród istnieje i będzie istniał. 8 czy 9 mln Polaków - nie trzeba więcej”.

To właśnie z liderem Prawa i Sprawiedliwości wiązał Rymkiewicz nadzieje na rozliczenie ze zdrajcami z okresu komunizmu, jak i tymi, którzy dopuścili się, według niego, zdrady w latach późniejszych. Oba okresy wiązał zresztą ściśle ze sobą.

„To się nie skończyło, przeszło w coś innego, równie obrzydliwego” - podkreślał, nazywając III Rzeczpospolitą „ćwierć-PRL-em”, „rodzajem mątu, który wziął się tu nie wiadomo skąd”, „strukturą fundamentalnie nieprzyjazną Polakom, niezdolną do reform, skupioną na budowaniu wartości materialnych nie zaś duchowych”. Okrągły Stół uznał po latach za zdradę narodową, obarczając jego apologetów - z paryskiej „Kultury” i „Gazety Wyborczej” - winą za przedłużenie istnienia „złowrogiej, zagrażającej nam przestrzeni duchowej, którą można określić jako komunistyczną”.

Polska jako Wieczna Idea

Środowisko „Agory” zrewanżowało mu się po latach, uznając go za poetę dobrej zmiany realizowanej przez PiS i ideologa tego obozu. Wcześniej, w lipcu 2011 roku, Rymkiewicz stanął przed sądem z powództwa „GW”, która poczuła się obrażona stwierdzeniem poety, że „redaktorzy „Gazety” są duchowymi spadkobiercami Komunistycznej Partii Polski”. Pytany przez sędziego o powód takiej opinii Jarosław Marek Rymkiewicz odpowiedział: „KPP była zarażona duchem luksemburgizmu, fundamentalne poglądy „Gazety” są zbudowane na poglądach Róży Luksemburg”. Przypomnijmy, że słynna i dzisiaj Róża, negowała prawo Polski do niepodległości, choć przyznawała Polakom prawo do zachowania dziedzictwa kulturowego. Była w tym, zdaniem Rymkiewicza, i tak bardziej spolegliwa od redaktorów GW, którzy, jak uważał: „pragną, żeby Polacy wreszcie przestali być Polakami”.

Taki program mieli zresztą, jak uważał Rymkiewicz, nie tylko twórcy hasła „nam nie jest wszystko jedno”, ale cała III RP. „Ci, którzy potrafią coś zobaczyć przez szczeliny Wielkiej Ściemy, dobrze wiedzą, od czego się zaczął: od likwidowania polskości, od wyśmiewania i lżenia naszej przeszłości i naszych bohaterów. Likwidacja polskości to jest pierwszy krok, drugim będzie likwidacja Polski” - pisał na początku tego wieku poeta.

Wcześniej, bo w 1995 roku, napisał jeszcze mocniej: „to nie Polacy są potrzebni Polsce, to Polska jest potrzebna Polakom. Polacy, ci współcześni, nie są Polsce potrzebni, Polska się może bez nich obejść, bo jest i zawsze była Wieczną Ideą, która będzie trwała bez względu na to, jacy będą Polacy, jak się będą zachowywać, na jaki sposób będą tutaj żyć”.

Literackim obrazem tej Idei jest twórczość naszych największych pisarzy, do grona których w jednym z wywiadów zaliczył Rymkiewicz Żeromskiego, Mickiewicza i Kochanowskiego. W gronie tym znalazł się także Władysław Bełza, twórca słynnego niegdyś wiersza „Kto Ty jesteś? Polak mały”.

W wywiadzie udzielonym Joannie Lichockiej na początku 2016 roku poeta powiedział: „Tego wierszyka nauczyłem się, kiedy miałem pięć czy sześć lat, w roku 1940 czy 1941, w okupowanej przez Niemców Warszawie. Pamiętam, że wiele razy deklamowałem go w dużym jadalnym pokoju w mieszkaniu moich dziadków przy ulicy Koszykowej. (...) Minęło siedemdziesiąt kilka lat, odeszły dwa pokolenia, odchodzi trzecie, to moje, świat zmienił się nie do poznania, a mój wnuk Ignacy, który ma sześć lat, na pytanie - a w co wierzysz? - odpowiada: w Polskę wierzę. Słucham tego i mam łzy w oczach. To dlatego, że jestem stary, a stary łatwo się wzrusza? Może raczej dlatego, że spełnia się moje marzenie o wiecznej Polsce”.

Niech trwa.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki