Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jarosław Wałęsa: PiS nie ma szacunku dla tych, którzy nie myślą jak oni [ROZMOWA]

rozm. Ryszarda Wojciechowska
Jarosław Wałęsa jest posłem do Parlamentu Europejskiego
Jarosław Wałęsa jest posłem do Parlamentu Europejskiego Karolina Misztal
O sytuacji w Platformie Obywatelskiej, swoich obawach w związku z PiS i możliwej rewizji budżetu UE - mówi Jarosław Wałęsa.

Złośliwi mówią, że tłuste koty z Platformy nie potrafią odnaleźć się w opozycji. W Brukseli też to zresztą widać.
Ostatnio przechodziliśmy trudny okres, najpierw utrata władzy i niemal od razu bezkrólewie w partii. Potrzebny był więc najpierw silny lider. Wybraliśmy go i ruszyliśmy do przodu. Takie przestawienie się wymaga czasu. W końcu Platforma była najdłużej rządzącą partią w Polsce po 1989 roku. Pewne nawyki z czasów rządzenia weszły w krew. Sposób działania i funkcjonowania w opozycji wygląda inaczej. I tego trzeba się nauczyć.

Jak powinna się teraz zmienić Platforma?

Platforma Obywatelska cały czas się zmienia. W kampanii wyborczej miałem obawy, że jeśli przegramy wybory, to weźmiemy się mocno za łby i w partii rozpocznie się kłótnia. Tak się na szczęście nie stało. Oczywiście, czuje się pewne zniechęcenie w partyjnych szeregach. Nikt nie lubi przegrywać. Mam jednak wrażenie, że teraz moja partia staje się jeszcze bardziej dojrzała. Do tej pory byliśmy ugrupowaniem zwycięskim, wodzowskim, z liberalnymi pomysłami. To było złe podejście.

Trzeba było wyborczej porażki, żeby Platforma zaczęła tak myśleć?

Może. Neoliberalizm się nie sprawdził. Teraz potrzebny jest liberalizm poszerzony o wrażliwość społeczną. Nie twierdzę, że powinniśmy się licytować z PiS na socjalne programy. Przede wszystkim trzeba być odpowiedzialną partią, a nie rzucać obietnicami bez pokrycia. Dla nich takim leitmotivem jest negacja, odrzucenie absolutnie wszystkiego, co było. Nieważne, czy dobre, czy złe. Oni chcą wszystko to, co było do tej pory, wyrwać z korzeniami: Trybunał Konstytucyjny, służbę cywilną, prokuraturę, media, zaraz pewnie zobaczymy zmiany w podziale administracyjnym kraju, w ordynacji wyborczej.

PiS mówi, że ma mandat do rządzenia.
Nikt im prawa do rządzenia nie odmawia. Wygrali wybory. Tak, mają mandat, ale nie do tego, żeby robić rewolucję w kraju, siać chaos. Marginalizować pozycję Polski w Europie i na świecie. To, co robią, wymazywanie tak zwanej pamięci organicznej, wymiana ludzi na każdym szczeblu, jest bardzo niepokojące. Zwłaszcza w spółkach Skarbu Państwa, w agencjach rolnych, w ministerstwach. Nawet jeśli się tam wstawi kompetentnych ludzi, to zanim oni wdrożą się w pracę i w te wszystkie programy, będą potrzebowali wielu miesięcy. A ja już teraz odbieram w Brukseli sygnały, że nie są wypłacane środki unijne dla rolników, że przekraczane są terminy pozyskania dodatkowych pieniędzy z Unii itd. Bo przez te zmiany urzędników wszystko się piętrzy. PiS nie zdaje sobie sprawy, że tak robić nie można. To grozi katastrofą dla Polski.

Wracam jeszcze do Platformy, bo słyszę, że bardzo niewielu działaczy Pana partii wybierało nowego lidera. Tak jakby się nawet samym działaczom nie chciało zagłosować.
W Platformie obowiązują wybory powszechne i każdy może zagłosować. Inne partie zupełnie inaczej wybierają swoich liderów. Niech zaczną tak jak my, wtedy możemy oceniać.

Grzegorz Schetyna to właściwy człowiek na czas opozycji?

To wieloletni działacz Platformy, doświadczony polityk, minister w kilku rządach.

Nie chodzi mi o przekaz dnia.
Ale to są fakty. I tego się nie przeskoczy. Grzegorz Schetyna swoją działalnością udowodnił, że potrafi funkcjonować w różnych warunkach. Powiem więcej, tandem Tusk-Schetyna był kiedyś niezwykle skuteczny w organizowaniu struktur w regionach, w motywowaniu działaczy. To motywowanie regionów jest teraz bardzo potrzebne. Wierzę, że Grzegorz Schetyna wniesie w regionach nowego ducha i poprowadzi Platformę do zwycięstw wyborczych.

Z Pana perspektywy w Parlamencie Europejskim nic się nie zmieniło.
Na razie. W przypadku moich projektów, które zgłaszam, stanowisko polskiego rządu jest pozytywne. Mam nadzieję, że w pewnym momencie nie pojawi się z ich strony szlaban. Że ktoś w naszym rządzie nie stwierdzi: - No nie, on jest z Platformy, czyli z opozycji i proszę mu nie pomagać. Bo taka polityka byłaby krótkowzroczna. Bo w Polsce jestem z Platformy, ale w Brukseli jestem Polakiem i reprezentuję polskie stanowisko. Zwłaszcza w komisji rybołówstwa, w której zasiadam jako jedyny Polak. Ale z perspektywy brukselskiej inne prognozy są dla mnie niepokojące. Będzie wkrótce rewizja budżetu. Są zakusy, żeby Polsce odebrać te pieniądze, które wywalczyła Platforma, te miliardy z Unii Europejskiej. I przesunąć te środki na działania do innych krajów członkowskich.

PiS mówi, że Platforma tylko straszy.
Platforma tłumaczy. Bo to, o czym mówię, nie jest związane z naszą porażką wyborczą. O tej rewizji budżetu słyszeliśmy jeszcze w poprzedniej kadencji Parlamentu Europejskiego, prawie dwa lata temu. Już wtedy były takie zakusy, ale pilnowaliśmy tego. A rządzący w Polsce PiS, niestety, nie ma sojuszników w Brukseli. Dla nich wsparciem są jedynie małe, nacjonalistyczne partie, często prorosyjskie i antyeuropejskie. Z takim zestawem nie da się niczego załatwić i wywalczyć. Jeżeli PiS będzie nadal uważał, że podnoszenie się z kolan i prowadzenie suwerennej polityki polega na zniechęcaniu do siebie wszystkich, którzy mogą pomóc w realizacji naszego programu, to wpadnie w pułapkę ze szkodą dla Polski. Od dwóch miesięcy słyszę w Brukseli pytanie: - Co się tam u was w Polsce dzieje? I staram się oględnie odpowiadać, że mamy nową władzę. I zaraz pojawia się drugie pytanie: - Ale jak to się mogło stać? Przecież Polska się świetnie rozwija, spada bezrobocie, macie fantastyczny rozwój infrastruktury... Taki wspaniały sukces, a ludzie wam powiedzieli: - Nie, my wam już dziękujemy.

Może to jest właśnie pytanie, na które Platforma jeszcze sobie sama nie odpowiedziała?
Na to pytanie można w prosty sposób odpowiedzieć. My pokazywaliśmy realne rezultaty naszych rządów, ale nie udało nam się nawet tymi sukcesami przelicytować tych nierealnych obietnic PiS.

Którego ruchu PiS Pan się najbardziej boi?
Przede wszystkim nieprzestrzegania prawa. Ale z ich strony najbardziej boję się tej buty i arogancji oraz tego, że nie mają szacunku dla tych wszystkich, którzy myślą inaczej niż oni. Patrzę na działaczy PiS i widzę, ile w nich jest takiej zawiści, goryczy, kompleksów. Wszystko, co mówią, podpierają jednym: - No, ale myśmy wygrali wybory. Tak jakby sami chcieli się w tym bez przerwy upewniać, że są zwycięzcami. Rewanżyzmu, tego się obawiam. Tych podziałów tak mocno wykopanych, złych, destrukcyjnych. Czemu ta nienawiść ma służyć? Ja nie chcę nienawidzić drugiego Polaka. A czasami jestem w takie dyskusje wciągany.

Za trzy lata są wybory samorządowe. To najważniejszy cel przed Platformą?
Albo za pół roku. Różne dochodzą sygnały. Sam pomysł zmian administracyjnych wymusza niejako nowe wybory. Poza tym już słyszymy w przypadku programu „500 plus”, że to samorządy mają zakasać rękawy i brać się do roboty. Samorządowcy z kolei tłumaczą, że tak się nie da, że nie ma na to pieniędzy. Nawet minister finansów twierdzi, że nie ma. I co widzimy? Że już przenosi się odpowiedzialność na opozycję i na samorządy - bo oni nam przeszkadzają, bo oni twierdzą, że będzie trudno. Takie klasyczne szukanie winnego. Platforma chce wygrywać kolejne wybory.

Ryszard Petru to dla Platformy sojusznik czy wróg? Odbiera wam głosy w sondażach i być może zacznie odbierać posłów.
Ryszard Petru jest liderem Nowoczesnej. Jednak jeśli będzie chciał przystąpić do Platformy Obywatelskiej, to pomogę mu wypełnić wniosek.

Pan jest bliżej Donalda Tuska. Czy przewodniczący Rady Europejskiej wróci do polskiej polityki?
Na razie jest przewodniczącym Rady Europejskiej. I to, czy będzie dalej chciał funkcjonować na arenie politycznej w Brukseli, czy zechce wrócić do polskiej polityki, to pytanie do niego. Ja widzę dla niego miejsce zarówno w Brukseli, jak i w Warszawie.

Potrafiłby potrząsnąć Platformą?

W Platformie mamy nowe rozdanie. Nie chcę wyrokować, co by było gdyby. W Platformie mamy nowego lidera. To nie jest ta sama Polska ani ta sama partia, którą Donald Tusk kierował.

Czy Pan uważa, że pomysł Lecha Wałęsy na debatę w gdańskim IPN dotyczącą kontrowersji wokół jego przeszłości jest dobry?
Mój ojciec od lat powtarza, że nic mu już nie zaszkodzi ani nie pomoże. Dlatego nie rozumiem, po co chce się spierać z wrogimi mu historykami. Nieważne, jakie by pokazał w tej chwili dowody i ile autorytetów stałoby za nim, to i tak nie jest w stanie przekonać pewnej grupy Polaków. Uważam, że błędem jest to, że się na nią zdecydował.

Może jemu taka walka jest potrzebna?

To prawda, on tym żyje. Wiem, że chciałby raz na zawsze zamknąć usta ludziom, którzy mówią o nim rzeczy bardzo niesprawiedliwe i nieprawdziwe.

Tymczasem historyk Sławomir Cenckiewicz poinformował na Twitterze, że tej debaty może nie być, bo Lech Wałęsa 16 marca, w dniu, w którym ją zaplanowano, ma być w Chile. Pan coś wie na ten temat?
Nic mi o tym nie wiadomo.

[email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki