Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jarosław Sellin: to nie wina dzieci, że TVP nadaje bajki dla emerytów

Piotr Brzózka
Jarosław Sellin, poseł PiS, były członek Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji.
Jarosław Sellin, poseł PiS, były członek Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji. Tomasz Bolt/Polskapresse
Istotnym elementem misji telewizji publicznej powinno być wychowywanie dzieci poprzez polską produkcję, nawiązującą do naszej estetyki, kultury. Kiedyś się szczyciliśmy produkcją programów dziecięcych, dziś to upadło. Telewizja nie może iść na łatwiznę, korzystając jedynie z bogatych zasobów archiwalnych, na które ma quasi-monopol. Telewizja powinna być inwestorem. Z Jarosławem Sellinem, posłem PiS, byłym członkiem Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji, rozmawia Piotr Brzózka.

Prezes TVP Juliusz Braun zapowiada zdjęcie Wieczorynki z ramówki. I wyjaśnia, że nie ma widowni - więcej ją ogląda emerytów niż dzieci. Ale czy to dziwi, skoro atrakcją wieczoru są "Bolek i Lolek" albo "Miś Uszatek"?

Telewizja publiczna powinna z niezwykłym respektem podchodzić do stałych, kilkudziesięcioletnich przyzwyczajeń widzów. Tak jak kanonem jest Dziennik Telewizyjny o 19.30, tak zawsze kanonem była Wieczorynka o godzinie 19. To jest pewien dorobek tej telewizji. Jeśli kierownictwo TVP wyłapało problem, że Wieczorynkę w większym stopniu oglądają ludzie starsi niż dzieci, to nie powinno być asumptem do likwidacji programu, lecz zmiany jego formuły oraz jego promocji. Bo nie zauważyłem, żeby Telewizja promowała mocno swoje audycje dziecięce.

Póki co, nie bardzo jest co promować. Archaiczne bajki z czasów rodziców, a nawet dziadków są raczej ciężkostrawne dla maluchów wychowanych w dzisiejszych czasów.

To jest oczywiście problem. Telewizja publiczna powinna być jednym z mecenasów nowej polskiej produkcji programów dziecięcych, w tym animowanych. Rozumiem, że są kłopoty finansowe, za które nie do końca odpowiada Telewizja, tylko na przykład Donald Tusk, który doprowadził do świadomościowej likwidacji abonamentu. To są okoliczności łagodzące. Ale istotnym elementem misji telewizji publicznej powinno być wychowywanie dzieci poprzez polską produkcję, nawiązującą do naszej estetyki, kultury. Kiedyś się szczyciliśmy produkcją programów dziecięcych, dziś to upadło. Telewizja nie może iść na łatwiznę, korzystając jedynie z bogatych zasobów archiwalnych, na które ma quasi-monopol. Telewizja powinna być inwestorem.

Ale zgodzi się Pan z prezesem TVP, że Wieczorynka przestała wyznaczać rytm dnia, nie jest już ostatnią atrakcją ustalającą porę snu dla dzieci?

Na pewno sposób życia polskich rodzin się trochę zmienił, choć nie wiem, co pokazałyby badania, o której godzinie faktycznie dzieci idą spać. Kiedyś rzeczywiście tak to bywało, że po dobranocce. Może jest po prostu potrzeba korekty czasu nadawania bajki, jeśli tylko badania by wykazały, że godzina 19 to anachronizm. Ale jakieś pasmo, do którego i rodzice, i dzieci byłyby przyzwyczajone - powinno być.

Czy zadowala Pana argument, że w zamian w przyszłym roku TVP zaproponuje najmłodszym cały kanał tematyczny z bajkami?

To powinno być uzupełnienie. Kanały tematyczne są ważne, natomiast one mają ograniczony zasięg techniczny.

No właśnie. Jeżeli taka telewizja nie znajdzie się w multipleksie, dostęp do niej dla dzieci z najbiedniejszych rodzin będzie ograniczony.

Jak najbardziej. W sensie technicznym mamy w kraju tylko trzy ogólnopolskie kanały: TVP 1, TVP 2 oraz Polsat. Nawet TVN nie jest telewizją ogólnopolską, jeśli chodzi o zasięg techniczny. Oczywiście, wejście na multipleks rozwiązuje problem, pytanie, czy się to telewizji publicznej uda, czy będzie miała wystarczająco dużo determinacji.

Tylko wciąż pozostaje pytanie, czy TVP będzie miała co zaoferować? Powtórki "Bolka i Lolka" przez kilkanaście godzin dziennie - to byłaby bardzo kosztowna klapa.

Taki kanał można oczywiście rozwijać. Generalnie pomysł mi się podoba, chciałbym, żeby dzieci nie były skazane w Polsce tylko na kanały zachodnie. One są bardzo atrakcyjne, lecz kompletnie wypłukane z polskiego kontekstu kulturowego. Dlatego polskie dziecko bardzo często jest w stanie rozpoznać żyrafę i słonia, ale nie wie, jak wygląda krowa, koza i świnka. Moja córka ma 15 lat. Kilka lat temu oglądałem z nią wiele produkcji dziecięcych, ale właśnie w kanałach nadawanych przez telewizję cyfrową, kanałach zagranicznych. Jeżeli chodzi o polską produkcję - od lat jest dramat.

Tym bardziej ponowię pytanie: czy TVP będzie miała treść, by wypełnić ramówkę kanału tematycznego, czy będzie skazana na powtórki. A może stanie się kolejną stacją nadającą zachodnie kreskówki?

Nie uniknie się mecenatu państwowego. Telewizja musi być mecenasem. Ale można też wyostrzyć zobowiązania do produkcji dziecięcej w Polskim Instytucie Sztuki Filmowej, który dysponuje niezłymi pieniędzmi i ma obowiązek finansowania rodzimej produkcji. Może warto więcej pieniędzy przeznaczyć na bajki dla dzieci.

W dyskusji o znikającej wieczorynce pojawiły się argumenty, że równie dobrze można z programu zdjąć wiadomości, seriale i filmy dokumentalne, bo są przecież kanały tematyczne: info, seriale i historia.

To jest dobry argument - oczywiście to absurd, tak nie powinno być. Tak zwane kanały uniwersalne powinny uniwersalne pozostać. Być może doczekamy czasów, że Polacy będą mieli nie 3, a 40 kanałów ogólnodostępnych i wtedy każdy będzie musiał się "stematyzować", ale póki co, tak nie jest. Popularność Jedynki, Dwójki i Polsatu wynika z ich uniwersalności.

Rozmawiał Piotr Brzózka

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Jarosław Sellin: to nie wina dzieci, że TVP nadaje bajki dla emerytów - Dziennik Łódzki

Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki