Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jarosław Bieniuk z Lechii Gdańsk: Potrzebujemy wygranej, jak las wody po suszy [ROZMOWA]

Paweł Stankiewicz
Tomasz Bolt/Polskapresse
Z Jarosławem Bieniukiem, obrońcą Lechii Gdańsk, rozmawia Paweł Stankiewicz.

Spodziewaliście, że Metalist będzie tak wymagający?

- Oczywiście, bo wiedzieliśmy z kim gramy. To drużyna, która jest budowana, żeby wygrywać w Lidze Mistrzów. I to było widać na boisku. Metalist ma w składzie indywidualności i dominował przez cały mecz. Wynik 3:0 dla gości odzwierciedla to, co działo się na murawie.

Mogłeś zacząć to spotkanie, tak jak z Barceloną, czyli od zdobycia gola?

- Tak się składa, że w meczach towarzyskich piłka mnie szuka. Szkoda, że nie udało mi się celnie uderzyć, bo w tej sytuacji powinien paść gol. Piłka jednak była szybka i strzelałem instynktownie.

Po tym meczu ciężko w grze Lechii znaleźć symptomy poprawy.

- Na tle takiego rywala jak Metalist trudno coś pokazać. Przed bardzo ważnym meczem z Lechem Poznań toi była dla nas dobra lekcja. A z Lechem musimy wygrać. Tak potrzebujemy tego zwycięstwa, jak las wody po dużej suszy. Dobrze, że zdrowy jest Matsui, bo dużo wnosi do naszej gry ofensywnej i bardzo na niego liczymy. Tym bardziej że nie mamy szerokiej kadry. Cały czas jednak wierzę, że stać nas na więcej, niż gra o ósme miejsce. Potrzebujemy zwycięstwa, żeby wrócić na te właściwe tory.

Początkowo wygrywaliście dobrą defensywą, a ty i Sebastian Madera byliście okrzyknięci najlepszym duetem stoperów w T-Mobile Ekstraklasie. Ale w ostatnich trzech meczach straciliście aż dziewięć goli.

- Bardzo dużo. Wszystko nam się posypało. Trener uczulał nas na to i pracowaliśmy, żeby wrócić do tej gry obronnej z początku sezonu. Oczywiście mówię o tym w kontekście całego zespołu, a nie tylko formacji defensywnej.

Co się posypało?

- Nie będę wdawał się w szczegóły, ale wiele rzeczy. Choćby zabezpieczenie przed kontrami, nad czym dużo pracowaliśmy. To wszystko musi wrócić. Każdy w drużynie wie co powinien poprawić i bardzo solidnie ćwiczyliśmy to przez ostatni tydzień. I mam nadzieję, że to zadziała już w meczu z Lechem.

Przetrawiłeś już mecz w Łodzi z Widzewem, bo to nie był twój dobry występ?

- Zgadzam się z tym, ale to nie było tak, że tylko ja zawiniłem przy tych wszystkich bramkach. Na pewno zawiodło krycie indywidualne. Takie mecze się zdarzają, że rywal zrobi pięć akcji i strzeli cztery gole. Mam nadzieję, że to był taki ostatni w wykonaniu Lechii.

Rozbudziliście apetyty kibiców świetnym początkiem, ale mówi się, że to zespół młody i ma prawo mieć wahania formy. To jakie są realne możliwości Lechii?

- Nasza największa słabość to dosyć wąska kadra. Jak wypadnie trzech zawodników z powodu kontuzji, kartek czy obniżki formy, to trudno znaleźć zastępcę. Jestem jednak przekonany, że możemy walczyć o czołowe lokaty. W lidze wystarczy dobre przygotowanie, organizacja gry oraz trochę szczęścia i można myśleć o wysokich celach.

Przydałyby się zimą wzmocnienia?

- Zdecydowanie tak. Fajnie, że mamy zdolną młodzież. Jest naprawdę utalentowana i to widać, bo chłopcy trenujący z nami mają potencjał. To jednak jeszcze nie są gotowi gracze. Powinni przychodzić ukształtowani taktycznie, a tak niestety nie jest. Trener może zrobić z nich wielkich piłkarzy.

Lechia jest w kryzysie?

- Nie tak to sobie wyobrażaliśmy. Zwłaszcza, że od sześciu kolejek nie będziemy mogli wygrać meczu. U siebie gramy dobrze, w lidze nie przegraliśmy w tym sezonie i wierzę, że z Lechem zdobędziemy trzy punkty. Potem będziemy walczyć o awans w Pucharze Polski, bo ci co znają trenera Probierza, wiedzą, że on niczego nie odpuści. W każdym meczu gramy o zwycięstwo, a że nie zawsze wychodzi, to tak już jest w sporcie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki