Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Janusz Woźniak: Kto nie ma miedzi, ten w domu siedzi [KOMENTARZ]

Janusz Woźniak
To znane powiedzenie przypomniało mi się w nawiązaniu do sytuacji faworyta do awansu - Miedzi Legnica. Dość przewrotnie, bo akurat w zespole Miedzi nie brak pieniędzy, zawodników z ekstraklasową i reprezentacyjną przeszłością oraz stosownych do teoretycznych kadrowych możliwości ambicji sportowych.

Tymczasem w zderzeniu ze sportową rzeczywistością już po trzech kolejkach zespół z Legnicy stał się obiektem żartów i drwin. W niedzielę Miedź przegrała na własnym stadionie 0:2 z Chrobrym Głogów. Porażka, w derbowym meczu, boli szczególnie. Miedź jest w tabeli na 16 miejscu z 2 punktami. Trener Ryszard Kuźma może być pierwszym, który w I lidze straci pracę.

Przynajmniej na razie o posadę nie musi się martwić trener Arki Grzegorz Niciński. Arka jest współliderem tabeli. Zasłużenie, bo gdynianie prezentują naprawdę dobrą grę. Znacznie lepszą niż w niezbyt udanej końcówce poprzedniego sezonu. Emocji w Gdyni nie zabrakło w sobotę, kiedy kibice na jedynego i zwycięskiego gola z GKS Katowice musieli czekać aż do doliczonego czasu.

Cóż to jednak było za czekanie, skoro zdobywca tej bramki - Tadeusz Socha - czekał aż 8 lat profesjonalnej kariery na pierwszego ligowego gola, a niewiele mniej małżonka piłkarza, której Socha obiecał, że jak już trafi, to będzie to gol z dedykacją właśnie dla niej. No i w Gdyni Socha doczekał się takich chwil szczęścia.

Rozstrzygnięć w końcówkach spotkań lub wręcz w doliczonym czasie gry było w I lidze w weekend więcej. To właśnie w takich okolicznościach pewne już nieomal zwycięstwo straciła w Katowicach z Rozwojem Drutex-Bytovia.

Najbardziej dramatyczna końcówka meczu była jednak w Sosnowcu. Zagłębie grało z Wigrami Suwałki. Gospodarze w 86 minucie doprowadzili do remisu 2:2 po drugim w tym spotkaniu golu Michała Fidziukiewicza. Dwie minuty później Tomasz Jarzębowski wyprowadził Wigry na prowadzenie 3:2. W doliczonym czasie gry sędzia podyktował rzut karny dla Zagłębia. Do piłki podszedł Fidziukiewicz, ale… bohaterem nie został. Na miano takiego zasłużył w ekipie z Suwałk Hieronim Zoch, bo właśnie były bramkarz Arki odbił piłkę po strzale z 11 metrów.

Nie, nie zapomniałem o naszym trzecim I-ligowcu - Chojniczance. Mogę co najwyżej współczuć trenerowi Mariuszowi Pawlakowi i jego zawodnikom. Nie dali rady Sandecji w Nowym Sączu, przegrywając 1:3. Punktowe manko i przedostatnie miejsce w tabeli jest faktem, ale ja liczę, że "Chojna" odbije się od dna.

Janusz Woźniak

Szukasz więcej sportowych emocji?

POLUB NAS NA FACEBOOKU!">POLUB NAS NA FACEBOOKU!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki