Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Janusz Surdykowski receptą Arki Gdynia na nieskuteczność?

Janusz Woźniak
Tomasz Bołt
Pisaliśmy niedawno, że od kiedy trener Paweł Sikora zdecydował się w podstawowej "11" drużyny Arki wystawiać Michała Szromnika w bramce, Krzysztofa Sobieraja na środku obrony i Janusza Surdykowskiego w ataku, to żółto-niebiescy wygrywają. Tak było w trzech kolejnych ligowych spotkaniach, a w tym czwartym - w minioną środę w Legnicy - też nie było źle, bo Arka zremisowała z walcząca o awans do ekstraklasy Miedzią 1:1.

Dwóch z trzech wymienionych piłkarzy miało w ten wynik znaczący wkład. Negatywny, niestety. Szromnik, który źle interweniował po dośrodkowaniu z rzutu rożnego - zbyt krótko wypiąstkował piłkę - a z tego prezentu, tak naprawdę asysty gdyńskiego bramkarza, skorzystał Mariusz Mowlik i gospodarze prowadzili 1:0.

No, ale na boisku był jeszcze Surdykowski, ostatnio prawdziwy mąż opatrznościowy w Arce. To on właśnie doprowadził do wyrównania. To był czwarty gol, w czwartym meczu z rzędu, tego napastnika, na którego snajperskie talenty mało kto już w Gdyni liczył.

- Nie czuję się gorszy od innych klubowych napastników, ale aby to udowodnić, potrzebuję więcej szans na granie - mówił nam przed sezonem popularny "Surdyk". No i proszę. Teraz gra i strzela.

Aby jednak być w zgodzie z prawdą, trzeba napisać, że Surdykowski w poprzednim sezonie zagrał w 19 ligowych spotkaniach Arki, w 10 wychodził w podstawowym składzie, spędził na boisku 856 minut i zdobył zaledwie 3 bramki. Zatem średnio posyłał piłkę do siatki co 285 minut. W tym sezonie w rundzie jesiennej nie pojawił się na I-ligowych boiskach ani razu. Wiosna zaczynał od czterech wejść z ławki rezerwowych, a teraz cztery mecze rozpoczynał w podstawowym składzie i… zdobył 4 gole. W sumie 431 minut gry, w której co 108 minut Surdykowski mógł się cieszyć ze zdobytej bramki. Temu 27-letniemu zawodnikowi życzymy, aby ta chwila jego snajperskiej sławy trwała jak najdłużej. To zresztą najlepsza droga, aby wywalczyć przedłużenie wygasającego w czerwcu kontraktu z Arką. Kolejna szansa już w sobotę od godziny 17.30, kiedy w Gdyni rozpocznie się mecz Arka - Okocimski Brzesko. O tym spotkaniu więcej napiszemy jutro, a teraz wracamy jeszcze do środowego meczu w Legnicy i opinii trenerów obu drużyn.

- Jeśli chodzi o końcowy wynik, to czuję niedosyt, bo bramkę straciliśmy na własne życzenie po błędzie bramkarza, a w ataku nie wykorzystaliśmy dobrych sytuacji. Na temat pracy sędziów zazwyczaj się nie wypowiadam, ale tym razem uważam, że sędzia wypaczył wynik, bo nie podyktował ewidentnego rzutu karnego dla nas po ręce [Krzysztofa Wołczka - dop. aut.] w polu karnym - powiedział Paweł Sikora, trener Arki.

Dość zaskakujący był natomiast komentarz szkoleniowca gospodarzy z Legnicy:

- Rzadko to mówię po meczu w Legnicy, ale dziś Arka była zespołem lepszym, grającym na fali i szybko kontratakującym, za co gratuluję trenerowi. Grając kadrą 13-14 osób w systemie środa - sobota, dziś było widać zmęczenie moich zawodników, którzy byli wolniejsi od rywali. Pretensje mam do zespołu o to, że po strzelonej bramce zbyt szybko oddaliśmy inicjatywę. Ogólnie cieszę się z tego wywalczonego dziś punktu - ocenił trener legnickiej Miedzi, Bogusław Baniak.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki