Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Janusz Palikot może potknąć się na swoich ludziach

Redakcja
Janusz Palikot
Janusz Palikot Bartek Syta
Kościół katolicki nie jest odpowiedzialny za większość problemów elektoratu Palikota. Kościół nie jest głównym hamulcowym w gospodarce, nie jest odpowiedzialny za rozrost biurokracji - mówi w rozmowie z Tomaszem Rozwadowskim socjolog dr Mikołaj Cześnik.

Czy wejście Ruchu Poparcia Palikota do polskiego parlamentu jest czymś niezwykłym? Niektórzy politycy czy obserwatorzy malują to wydarzenie jako katastrofę polityczną na wielką skalę.
Z pewnością nie jest to wydarzenie bez precedensu ani na skalę światową, ani nawet na polską. Nie ma nic wyjątkowego w pojawianiu się nowych partii. Nowym ugrupowaniom dość rzadko udaje się dostawać do parlamentu, ale czasem tak się dzieje. Czasem też takie partie wpisują się na dłużej w krajobraz polityczny. Jeśli chodzi o przykłady, to nie tylko Partia Piratów w Niemczech. Włoska scena polityczna początku lat 90. przeszła olbrzymi kryzys, na którego fali poważnym graczem stała się Forza Italia, partia w tamtym czasie o wiele bardziej egzotyczna od Ruchu Palikota. Dzisiaj jest jedną z wiodących sił politycznych we Włoszech.

Chcieliście Palikota, no to go macie

Co więc jest ciekawego w przypadku Polski?
Pojawiło się 40 nowych posłów, o których większości nic czy prawie nic nie wiadomo. Pozostałe cztery partie zostały w Sejmie, ich stan posiadania nieznacznie się zmienił, z wyjątkiem Sojuszu Lewicy Demokratycznej. Do grona starych graczy dołączył nowy gracz, nie jest to więc nawet radykalna przebudowa, już nie mówiąc o rewolucji.

Robert Biedroń o figurkach Matki Boskiej i nie tylko

A przecież tyle się mówiło przed wyborami o zabetonowaniu polskiej polityki!
Nigdy nie podzielałem tego poglądu. Analitycy, mówiąc o zabetonowaniu, mylili się albo wyrażali swoje pobożne życzenia. Zamiast o tym, można było mówić o pewnej kartelizacji polskiego systemu politycznego, ze stałą liczbą znaczących partii, zasilanych finansowo z budżetu państwa. Kartel z samej swojej natury nie jest zainteresowany zmianą dotychczasowego porządku i zawsze będzie próbował przeciwdziałać wchodzeniu nowych uczestników, w tym przypadku partii. A w dodatku, wbrew temu co się utarło mówić, polski wyborca ma raczej stabilne preferencje. Mniej więcej stała jest liczba wyborców o orientacji lewicowej, więc wobec kryzysu SLD ci wyborcy musieli się w czyimś kierunku zwrócić. I Palikot zaproponował ofertę dla nich interesującą.

WYBORY 2011: Ruch Palikota w Sejmie (ZDJĘCIA Z POMORSKIEGO SZTABU)

Mamy więc przykład sukcesu politycznego.

Raczej przykład inteligentnego i skutecznego załapania się na jakiś proces, na przemianę dokonującą się na polskiej scenie politycznej. Sam sukces jest względny. Palikotowi zaufało półtora miliona wyborców, którzy odeszli od SLD i Platformy Obywatelskiej. Takie mamy w Polsce prawo, że tyle głosów dało 40 miejsc w parlamencie i pozycję trzeciej siły, po PO i Prawie i Sprawiedliwości. To już jest nowa jakość.
Jak Pan sobie wyobraża skład elektoratu Ruchu Palikota?
Łatwiej sobie wyobrazić na przykład elektorat Partii Piratów w Niemczech. O wyborcach Palikota niewiele jeszcze można powiedzieć na podstawie rzetelnych badań, bo takich badań jeszcze nie było. Domyślamy się, że skład grupy, która głosowała na RP, był bardzo różnorodny, co widać po składzie samej drużyny. Zmieścili się w niej bojownicy o prawa mniejszości, zwolennicy legalizacji marihuany, liberałowie, socjaldemokraci i sam Palikot, potrafiący raczej radykalnie zmieniać własny program polityczny. Ta wielonurtowa mieszanina jednak przemówiła do wyobraźni pewnych grup elektoratu, które wcześniej nie były przez polityków brane poważnie.

Jarosław Och: Janusz Palikot jest cichym zwycięzcą


Politycy mają to do siebie, że obchodzi ich własny elektorat.

Nie możemy odmawiać prawa bytu nikomu, kto spełnia formalne warunki, by głosować. A do takiego odmawiania prawa do uczestnictwa w demokracji dochodzi w Polsce często, z powodów od estetycznych po fundamentalne. Te pomijane grupy po kolei dorabiają się jednak, przynajmniej na pewien czas, politycznej reprezentacji. Tak się stało ze słuchaczami Radia Maryja w 1997 roku, z Lepperem w 2002 roku, teraz przyszła kolej na antyklerykałów i mniejszości obyczajowe. I sprzeciw wobec nich jest zwyczajowy. Każdy jednak ma prawo do wskazania swojego przedstawiciela w parlamencie i wyborcy Palikota skorzystali z prawa gwarantowanego im w Konstytucji RP.

I są krytykowani z wielu stron.
Te krytyki są, w świetle obowiązującej konstytucji, całkowicie bezprzedmiotowe. Jeżeli będziemy odmawiać jakimś grupom społecznym prawa do reprezentacji, wyjdą na ulice dopominać się o swoje. W ruch pójdą pałki i śruby, zapłoną opony. Jeżeli stoimy na gruncie legalizmu, powinniśmy się pogodzić z takim stanem rzeczy. Komuś może brakować subiektywnie i arbitralnie ocenianych kwalifikacji do uprawiania polityki, ale ma bierne prawo wyborcze, czyli prawo do bycia wybranym.

Piotr Bauć: Już dawno trawki nie paliłem

A czy Pana nie bulwersowali parlamentarzyści, którzy mówili ewidentne brednie, kłamali w żywe oczy, popełniali pospolite przestępstwa?
Nie ma lepszej drogi skanalizowania społecznych nastrojów niż dopuszczenie do głosu. Samoobrona weszła na polityczne salony, później do rządu, i w bardzo krótkim czasie została wchłonięta przez PiS, które wcześniej połknęło dużą część środowisk związanych z Radiem Maryja. Co zresztą doprowadziło do głębokiej i nieodwracalnej przemiany samego PiS z partii inteligenckiej i żoliborskiej w populistyczną i ludową.

Jakie losy wróży Pan Ruchowi Palikota?
Dziś możemy tylko spekulować. Wielką niewiadomą są jego posłowie, trudno określić w tym momencie poglądy i kwalifikacje większości z nich. A przede wszystkim nie wiadomo, czy są lojalni. Wśród nowych posłów są postaci, delikatnie mówiąc, kontrowersyjne, jak wydawca "Faktów i Mitów" Roman Kotliński. Porządna robota parlamentarna jest mało efektowna i niektórzy z nowych posłów mogą się szybko zrazić do kariery politycznej. Wiele dowiemy się już w najbliższych miesiącach. Ruch Palikota będzie na pewno próbował wyjść poza antyklerykalizm, przestać być partią jednego zagadnienia, jednej sprawy. A Kościół katolicki nie jest odpowiedzialny za większość problemów elektoratu Palikota.
Co Pan ma na myśli konkretnie?
Kościół nie jest głównym hamulcowym w gospodarce, nie jest odpowiedzialny za rozrost biurokracji w sferze publicznej. A to będą kwestie kluczowe w najbliższych latach. Jeśli chodzi o Kościół, to wydaje mi się, że część postulatów postawionych przez Palikota uznał za ważkie i wchodzi z nimi w dialog, choć w nie bezpośredni sposób. Mam nadzieję, że powoli normalnieje nam dyskurs polityczny i zadziałał rodzaj zbiorowej mądrości biskupów, pewna synergia. Ruch Palikota nie uderza przecież w doktrynę kościelną, a Kościół ma od czasów Vaticanum Secundum wpisane w swoją misję włączanie się w dialog z wiernymi i z resztą społeczeństwa.

Palikot chce zmienić nazwę partii. ''Nowoczesne Państwo"?

Co z tego wynika dla przyszłości tej partii?
Obecnie wszystko jest do wygrania lub do przegrania, jednak istnienie RP dłużej niż przez jedną kadencję i powiększanie wpływów jest możliwe. W Polsce jest duża rzesza ludzi o orientacji niezmiennie lewicowej czy to ekonomicznej, czy to światopoglądowej, są ludzie od lat czekający na powstanie socjaldemokracji pozbawionej postkomunistycznego rodowodu. W tym kraju dwukrotnie wybory prezydenckie wygrywał Aleksander Kwaśniewski, Leszek Miller był szefem rządu. Jest więc rdzeń stabilnego elektoratu i Palikot, będący człowiekiem rozsądnym, może zbudować partię lewicową z prawdziwego zdarzenia. W dodatku z przyczyn naturalnych, demograficznych i społecznych kurczą się elektoraty PSL i PiS i jest to proces nieodwracalny. Palikot nie stoi na straconej pozycji.

To szanse i mocne strony. Jakie są te słabe?
Janusz Palikot może się potknąć na kadrach, już wcześniej mówiłem o jego ludziach jako o niewiadomej. Palikot ma teraz wszelkie szanse na zbudowanie mocnej formacji lewicowej, ale dosłownie przed chwilą ktoś inny, mianowicie Grzegorz Napieralski, mając równie dobre perspektywy, wszystko zmarnował. Zagrożeń jest sporo. Palikota może wypchnąć ktoś lepszy, jeszcze sprytniejszy. Może to nawet będzie Leszek Miller, który nie chce z Palikotem współpracować, a ma w polityce o wiele większe doświadczenie. Wreszcie kwestie finansowe i personalne. Czy ten ruch ma pieniądze i kadry? Palikot jest człowiekiem majętnym, ale już skarży się, że na politykę wydał za dużo. Sam, z własnych pieniędzy, dużej, dynamicznej partii nie utrzyma. Będą subwencje, ale one nie załatwią sprawy do końca. W partii trzeba mieć czym wynagradzać ludzi, choćby emocjonalnie, ale i stanowiskami w strukturach partii, miejscami na listach wyborczych, perspektywami rządzenia. Z tym będzie musiał sobie poradzić. Gdyby więc ktoś namawiał do postawienia własnych pieniędzy na Palikota, mocno bym się wahał. Ale szans mu nie odmawiam.

Codziennie rano najważniejsze informacje z "Dziennika Bałtyckiego" prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki