Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Janosikowe potrzebne samorządom, ale po dyskusji i z poprawkami

Grzegorz Strzelczyk
G.Mehring/Archiwum DB
Decyzja Trybunału Konstytucyjnego to dobry powód, żeby pod względem formalnoprawnym jeszcze raz przejrzeć system działania janosikowego i ocenić jego słabe punkty. Do merytorycznej dyskusji należy zaprosić zwłaszcza jednostki terytorialne, które janosikowym są obciążane. Z Grzegorzem Strzelczykiem, radnym Gdańska, rozmawia Szymon Zięba

Czy władze dużych polskich miast słusznie zakwestionowały konstytucyjność tzw. janosikowego, czyli swoistej daniny z bogatych gmin dla biednych?
Nie zgadzam się z zarzucaniem temu podatkowi niekonstytucyjności. Moje zdanie podzielił - jak się okazało - Trybunał Konstytucyjny. Mimo wszystko uważam jednak, że to bardzo dobrze, że wniosek został złożony.

Z jakiego powodu?
Dzięki niemu pojawiła się szansa na wywołanie dyskursu na pułapie ustawowym. Myślę, że choć bezdyskusyjna jest potrzeba wyrównywania szans związanych z poziomem zamożności między bogatszymi i biedniejszymi obszarami w Polsce, to nie można zapominać o przeprowadzeniu wielu rozmów, prowadzących do dokładnego ustalenia formy tego procederu. Do merytorycznej dyskusji należy przede wszystkim zaprosić "bogatsze" gminy, które są janosikowym obciążane. Powinno się również mieć na uwadze potencjalne patologie, które mogą pojawić się po stronie beneficjentów tych środków. Decyzja Trybunału Konstytucyjnego to dobry powód, żeby pod względem formalnoprawnym jeszcze raz przejrzeć system działania janosikowego i ocenić jego słabe punkty.

Czyli mówi Pan "tak" janosikowemu, ale jednocześnie odsyła je do poprawki.
Tak, do przeglądu, do dyskusji nad nim, jak już wspomniałem, z tymi, którzy janosikowym są obciążeni. Mimo wszystko bowiem wydaje mi się trochę deprawująca sytuacja, że bogatsze gminy czy miasta w sposób mechaniczny są obciążane i płacą - często kosztem swoich inwestycji - a z drugiej strony nie mają żadnego wpływu na to, w jaki sposób przekazane przez nich środki są później wydawane. A tymi beneficjenci czasem dysponują nieracjonalnie.

Na czym polega ta nieracjonalność?
Wiem, że zdarzają się przypadki patologicznych sytuacji, w których 50 proc. czy 60 proc. budżetu gminy to janosikowe. I włodarze na dodatek z tych środków fundują samochody służbowe i powiększają liczbę urzędników. Zaznaczam jednak, że to są zjawiska marginalne, a patologie znajdą się w każdym systemie.

Może te patologiczne zjawiska to po prostu efekt demobilizacji beneficjentów janosikowego, sygnał, że nie trzeba się starać, bo pieniądze same wpłyną do budżetu?
To słuszna wątpliwość. Ale uważam, że - jeżeli już mówimy o demobilizacji - to raczej w niewielkim stopniu. Mieszkańcy rozliczają swoich radnych, przedstawicieli, z tego, co na terenie gminy robią, a nie z tego ile wyszarpią z budżetu w postaci janosikowego. Myślę, że nie doczekamy się sytuacji, w której biedniejsze gminy spoczną na laurach i będą czekać na dofinansowanie od obszarów bogatszych.

Jakie zmiany w janosikowym Pan proponuje?
Na myśl nasuwa mi się pytanie: czy o politykę zrównoważonego rozwoju mają dbać wyłącznie obszary bogatsze, a budżet centralny w tym momencie umywa ręce, czy w jakiś sposób się angażuje? Obecnie bowiem wygląda to w ten sposób, że budżet centralny przerzucił swoje obowiązki na zamożniejsze samorządy.

To źle?
Nie można janosikowego wykorzystywać do karania bogatszych obszarów Polski za to, że mają gospodarniejszych czy bardziej zaradnych przedstawicieli. Myślę,że budżet centralny powinien mieć lepsze i bardziej sprawiedliwe narzędzia, żeby przepływ środków dla gmin biedniejszych lepiej kontrolować i rozliczać.

Jakie to narzędzia?
Kontrola wydawania środków i ocena potrzeb - np. minister rozwoju regionalnego ma większą świadomość i wie lepiej, jakie potrzeby są w poszczególnych rejonach kraju. Na razie sytuacja wygląda w ten sposób, że np. gminy zrzucają się do wspólnego worka, a potem rozdziela się te fundusze w sposób mechaniczny, nie zawsze racjonalny. W zasadzie nie ma kontroli wydatkowania funduszy. Dotychczasowa funkcja Ministerstwa Rozwoju Regionalnego, czyli zajmowanie się m.in. środkami unijnymi, będzie z biegiem czasu traciła na znaczeniu. W związku z tym ministerstwo mogłoby się pochylić nad sprawami wewnątrzkrajowymi, zapewnić odpowiednie dysponowanie funduszami gwarantującymi zrównoważony rozwój.

Planuje się, że Gdańsk zapłaci w tym roku około 30 milionów złotych janosikowego. Mieszkańcy odczują tę dotację?
Może zdarzyć się, że w takiej sytuacji w gminie środków będzie brakować. Jednak wydaje mi się, że przy lepszym gospodarowaniu funduszami można te dolegliwości w znaczący sposób zminimalizować.

Rozmawiał Szymon Zięba
[email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki