Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jan Łukaszewski: Krzysztof Penderecki się w nas zakochał [ROZMOWA]

rozm. Grażyna Antoniewicz
Jan Łukaszewski kieruje Polskim Chórem Kameralnym od 1983 r. Podniósł w tym czasie zespół do poziomu jednego z najlepszych polskich chórów kameralnych, koncertującego na całym świecie
Jan Łukaszewski kieruje Polskim Chórem Kameralnym od 1983 r. Podniósł w tym czasie zespół do poziomu jednego z najlepszych polskich chórów kameralnych, koncertującego na całym świecie fot. grzegorz mehring
Polski Chór Kameralny świętuje w tym roku 35-lecie. Z Janem Łukaszewskim, szefem Polskiego Chóru Kameralnego, dyrygentem i organizatorem ważnych imprez muzycznych rozmawia Grażyna Antoniewicz.

Zapewne nie byłoby tego chóru, gdyby nie Pana brat Ireneusz Łukaszewski...

Przed założeniem Schola Cantorum Gedanensis mój brat prowadził chór Akademii Medycznej, jeden z dwóch czołowych chórów akademickich w Polsce, który święcił tryumfy niemal na całym świecie, ale nie miał możliwości rozwoju. Brat zapragnął pójść kilka kroków dalej, dlatego powołał chór zawodowy, który mógłby ćwiczyć codziennie, śpiewać jeszcze trudniejszy, bardziej ambitny repertuar i dawać więcej koncertów, wejść na inne wyżyny chóralistyki.

Czy te 35 lat to było bezpieczne, stabilne dorastanie?

Nie było wcale tak spokojnie. Od 1978 r. trwał gwałtowny rozwój chóru. Ale jak wiadomo w 1981 roku wprowadzono stan wojenny i również dla nas zaczęły się poważne kłopoty. W 1982 roku chór wyjechał do Wiednia na konkurs, gdzie zdobył wiele nagród, w tym Grand Prix, a przede wszystkim tytuł "Najlepszego z najlepszych". Kiedy zespół wrócił i zaczęło się zabieranie pieniędzy na jego funkcjonowanie, pojawił się komisarz wojskowy. Zespół działał przy Państwowej Operze i Filharmonii Bałtyckiej. Sytuacja była trudna, brat zawiązał więc Gdańskie Towarzystwo Muzyczne, które przejęło funkcję filharmonii. Ponieważ były problemy z zatrudnieniem brata jako dyrektora, zdecydował się on na wyjazd, na zaproszenie, do pracy w USA. Był początek 1983 roku.

Zespół wtedy rozwiązano...

To znaczy zabrano nam pieniądze. Ale nie można przecież kogoś, kto chce śpiewać, zmusić, by tego zaprzestał. Głosami śpiewaków, członków chóru, zdecydowano wówczas, abym to ja kontynuował dzieło brata.

Dzisiaj dojrzałość chóru objawia się m.in. jego wielką wszechstronnością. Śpiewacie muzykę współczesną i dawną.

Jest nam łatwiej niż instrumentalistom. Żeby grać dawną muzykę, trzeba posiadać instrument z epoki lub jego kopię. Natomiast głos ludzki nie uległ aż tak wielkim przeobrażeniom (choć estetyka i sposób wykonania się zmieniły), więc chóry mogą wykonywać muzykę różnych epok.

Jesteście na przykład niezwykle cenionymi wykonawcami utworów Krzysztofa Pendereckiego a cappella.

Krzysztof Penderecki powiedział kiedyś, że nasza znajomość może nie jest tak długa, bo trwa zaledwie kilka lat, ale była to miłość od pierwszego wejrzenia. Kiedy pierwszy raz usłyszał, jak wykonujemy jego utwory, to "zakochał się" w naszym chórze i właściwie można dzisiaj powiedzieć, że jesteśmy głównymi wykonawcami jego muzyki a cappella. Oczywiście, jesteśmy zespołem kameralnym i rzadziej śpiewamy wielkie oratoria, które też wykonujemy, tyle że już w połączeniu z innymi zespołami profesjonalnymi. Nagraliśmy dwie płyty z kompozycjami Krzysztofa Penderckiego, poczynając od pierwszego utworu, jaki napisał, a skończywszy na ostatnim, jaki skomponował, na obecną chwilę oczywiście. Liczymy, że będzie pisał dalej.

Polski Chór Kameralny, koncertujący na całym świecie, ma za szefa człowieka, który jest lokalnym patriotą. Popularyzuje Pan m.in. muzykę Hakenbergera, XVII-wiecznego gdańskiego kompozytora.

To mój brat Ireneusz odkrył piękno muzyki Andrzeja Hakenbergera, który był kompozytorem działającym w Gdańsku przez niemal 20 lat. Napisał przepiękną muzykę, przede wszystkim religijną. Tę muzykę wykonywaliśmy na przestrzeni całego 35-letniego istnienia chóru, ale w tym roku spełniło się moje największe marzenie, bowiem nagraliśmy wszystkie motety Hakenbergera z Tabulatury Pelplińskiej, a jest ich 55. Nagraliśmy je wraz ze znakomitym zespołem z Bazylei, który gra na dawnych instrumentach. Wspólnie z przyjaciółmi chcemy tę muzykę wylansować w świecie.

Jest Pan także organizatorem wielu wydarzeń muzycznych w Gdańsku, m.in. Festiwalu Mozartiana w Oliwie.

Całe życie mieszkam w Oliwie, to moje ukochane miejsce w Gdańsku. Tutaj, w parku oliwskim, w 2006 roku rozpoczęliśmy Międzynarodowy Festiwal Mozartowski Mozartiana, przyciągający rzesze słuchaczy.

Co usłyszymy na jubileuszowym koncercie?

Chcemy zaprezentować te utwory chóralne a cappella, które szczególnie lubimy. Są one nie tylko piękne, ale i wartościowe - mam nadzieję, że będą się podobały publiczności i pokażą klasę oraz kunszt, którego dopracowaliśmy się przez te 35 lat.

Treści, za które warto zapłacić!
REPORTAŻE, WYWIADY, CIEKAWOSTKI


Zobacz nasze Magazyny: REJSY, HISTORIA, NA WEEKEND

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki