Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jakub Wawrzyniak: Źle by się stało dla polskiej piłki, gdyby Lechii nie było w ósemce [ROZMOWA]

Rafał Rusiecki
Fot. Karolina Misztal
O powołaniu do reprezentacji Polski i wyzwaniach czekających Lechię rozmawiamy z obrońcą Jakubem Wawrzyniakiem, obrońcą gdańskiego teamu.

Od piątku wiadomo, że jako jedyny z Lechii został Pan powołany na towarzyskie mecze reprezentacji Polski...
No tak, ja już to wiedziałem od czwartku. Na pewno bardzo się cieszę, jak za każdym razem przy powołaniach. Myślę, że im bliżej Euro 2016, tym - w jakimś tam stopniu - ta selekcja się zamyka. Cieszę się, że selekcjoner nadal mnie widzi w drużynie narodowej. Jest to kolejny etap przygotowań. Jeżeli chodzi o reprezentację to nie można się zdrzemnąć, bo konkurencja naprawdę jest olbrzymia.

Jak Sławomir Peszko i Sebastian Mila zareagowali? Gratulowali czy widział Pan w ich oczach zazdrość?
Jeśli chcecie, to zadzwońcie do nich albo złapcie na treningu. Ja nie mam zamiaru w ich imieniu się wypowiadać.

Czy to powołanie traktuje Pan jako znak od selekcjonera, że jest pewniakiem na Euro 2016?
Myślę, że są pewniacy w tej reprezentacji. W tych eliminacjach – jak byłem zdrowy – to w każdym meczu byłem powoływany. Pomimo tego za pewniaka się nie uważam. Niedługo będę miał w reprezentacji 50 występów, ale nigdy nie czułem się pewniakiem.

Coś wiadomo, w jakim wymiarze czasowym zagra Pan z Serbią, z Finlandią?
Aż tak daleko idziemy? (śmiech). To może jeszcze o zmianach porozmawiajmy. Kto w której minucie. Nie. Nie mam wiedzy na ten temat.

Wróćmy do Lechii. U trenera Piotr Nowaka gracie mocno do przodu. Boczni obrońcy są aktywni w ataku. Tak to ma być czy sami się rwiecie do przodu?
Sami sobie pokazaliśmy, że w sytuacjach, kiedy gramy wysoko, zaraz po stracie atakujemy przeciwnika i stwarzamy sobie sytuacje. Przede wszystkim jest to widoczne w meczach u siebie. Strzelamy dużo bramek. Wydaje mi się, że drużyny przeciwne doceniają nasz potencjał i starają się zabezpieczyć, wychodząc tylko na kontry. Automatycznie ja gram wyżej i jestem bliżej bramki. Szkoda niewykorzystanej sytuacji w Zabrzu, którą miałem na 2:0. Gdyby piłka wpadła do siatki, to spokojnie byśmy wygrali. Parę minut po tym meczu nie zawracałem sobie już nim głowy, bo to i tak nic by nie zmieniło. Teraz jest Termalica. Jesteśmy świadomi w jakim miejscu jesteśmy, co trzeba zrobić, aby realnie myśleć o miejscu w pierwszej ósemce.

Do końca rundy zasadniczej trzy mecze. Zakładacie sobie jakieś rozkładanie sił?
Nigdy w jakiejkolwiek drużynie nie kalkulowałem, zawsze grałem o pełną pulę. Sami sobie pokazaliśmy w poprzednich meczach, że musimy od siebie wymagać, że jesteśmy silnym zespołem. Mamy dużo jakości z przodu. To my sobie pokazaliśmy, że tą drogą musimy podążać. Teraz tych meczów jest coraz mniej. W pewnym sensie ta presja będzie rosła. Ósemka jest celem minimum. Ja patrzę, jak złapać te drużyny z czuba.

Patrząc na ostatnie mecze można powiedzieć, że u siebie z Termaliką, a później z Ruchem, zagracie swoje, a do Warszawy na Legię pojedziecie i ostrożnie będziecie rachować siłami.
Wy chcecie to analizujcie, róbcie tabelki – duże, małe – strony będą zapełnione, a kibice zadowoleni. My mamy przed sobą Termalikę.

Drużyna z Niecieczy w ostatnich meczach pokazała, że lubi zdobywać i tracić bramki. Ciekawy mecz w Gdańsku się zapowiada.
Powiem szczerze, bez żadnej kurtuazji, ja cenię Termalikę. Dokładnie pamiętam przebieg naszego pierwszego spotkania w Mielcu (Lechia wygrała 1:0 po golu z rzutu karnego w 90. minucie – przyp. aut.). To Termalica w pełni kontrolowała przebieg gry. Zawszę szanuję trenerów, których drużyny pokazują to, co oni chcą. W mojej opinii Termalica jest taką wizytówką filozofii trenera Piotra Mandrysza. Gra w piłkę, buduje akcje od obrony, poprzez wszystkie formacje. Termalica jako beniaminek cały czas realnie myśli o pierwszej ósemce. Mam w głowie to pierwsze spotkanie, w którym mieliśmy wiele szczęścia.

Czyli z tych trzech najbliższych rywali Termalica wcale nie będzie najłatwiejsza?
Nie chcę mówić, kto będzie łatwy, a kto nie. Naprawdę nie przypominam sobie meczu, żeby było łatwo przed nim lub w trakcie. Dopiero po meczu, po wyniku, po analizie sytuacji, jesteśmy w stanie je oceniać. W naszych głowach nie ma czegoś takiego, że będzie łatwo. Dzisiaj piłka naprawdę jest bardzo wyrównana. Trzeba maksymalnej koncentracji.

Są opinie, że w poprzednich dwóch sezonach do czołowej ósemki Lechia awansowała psim swędem. Tymczasem teraz zasługujecie na to, jak nigdy wcześniej. Zgodzi się Pan z tym?
Może to zabrzmi trochę nieskromnie, ale uważam, że źle by się stało dla polskiej piłki, gdyby Lechii zabrakło w pierwszej ósemce. To jest moja opinia. Jest jednak 30 spotkań, aby tam się znaleźć. Naszym zadaniem jest, aby znaleźć się w tej grupie po 30. meczu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki