Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jakub Błaszczykowski nie poddaje się. W Juracie rozpoczął walkę o wyjazd do Rosji na MŚ

Kaja Krasnodębska
Kaja Krasnodębska
Za Jakubem Błaszczykowskim praktycznie stracony rok. Kontuzje wyeliminowały go z gry na prawie siedem miesięcy. Teraz w otoczeniu kibiców i przyjaciół walczy w Juracie o wyjazd do Rosji na mundial.

Po powrocie z rezydencji prezydenta Andrzeja Dudy, przed wejściem do hotelu reprezentacji zebrało się mnóstwo kibiców. Każdy chciał autograf, zdjęcie czy choć uścisk dłoni od zawodników, którzy za kilka tygodni będą walczyć w Rosji o medal dla Polski. Tym, który poświęcił fanom najwięcej czasu, okazał się Jakub Błaszczykowski.

Reprezentacyjny skrzydłowy przeszedł w życiu bardzo wiele i wie jak ważne jest we wszystkim wsparcie innych. Choćby w tych najbardziej prozaicznych sytuacjach. Podczas środowej przejażdżki rowerem na trening zawodnikowi VfL Wolfsburg przebiła się opona. Jeden z lokalnych mieszkańców praktycznie od razu mu pomógł. Podjechał samochodem i podwiózł na znajdujące się na skraju Jastarni boisko. Dzięki temu niespełna 33-letni piłkarz zdążył na trening na czas i wraz z zawodnikami, którzy w ostatnich miesiącach rzadziej pojawiali się na murawie, odbył półtoragodzinny trening z piłkami.

Podczas jednego ze starć ucierpiał Jacek Góralski. Zawodnik długo nie podnosił się z murawy, a gdy już to zrobił przy akompaniamencie braw całej drużyny, trzymał się za bark. Błaszczykowski był jednym z tych, którzy zaraz po upadki znaleźli się przy koledze z zespołu. W pamięci mógł wciąż mieć swoje kontuzje, jakie na długie miesiące wykluczyły go z gry.

Ostatni sezon okazał się bowiem dla reprezentanta Polski wyjątkowo pechowym. Latem doznał kontuzji mięśnia łydki, przez którą musiał pauzować prawie miesiąc, a w listopadzie zaczęły się poważne problemy z kręgosłupem.

Na początku wydawało się, że uraz nie będzie bardzo groźnym, lecz mijały tygodnie, a stan zdrowia nie ulegał poprawie. Ostatecznie pomocnik leczył się przez prawie pół roku, rehabilitacja również okazała się bardzo ciężką. Wymagała od Błaszczykowskiego ogromnego nakładu pracy, by w ogóle mógł wrócić do gry w piłkę.

Trenował w Niemczech, ale korzystał też z pomocy sztabu szkoleniowego Wisły Płock, gdzie rolę pierwszego szkoleniowca pełni jego wujek Jerzy Brzęczek. Doświadczony trener wraz z Leszkiem Dyją walczyli o jego zdrowie i formę nie tylko ze względu na nadchodzące mistrzostwa świata w Rosji, ale także sytuację Polaka w klubie. Zimą głośno mówiło się o tym, że jego przyszłość w Wolfsburgu jest niepewna.

Zwłaszcza, że nie było go w bardzo trudnym dla Wilków okresie. Drugi rok z rzędu nie udało im się wywalczyć utrzymania podczas sezonu zasadniczego, w związku z czym o pozostanie na poziomie Bundesligi musieli walczyć w barażach już po zakończeniu sezonu. Doświadczenie zaprocentowało i podobnie jak dwanaście miesięcy wcześniej to oni tryumfowali w decydującym dwumeczu. W pierwszym spotkaniu pokonali Holstein Kiel 3:1, by w drugim wystarczyło im już tylko skromne wyjazdowe zwycięstwo 1:0.

Oba te starcia Błaszczykowski rozpoczął na ławce rezerwowych, a na boisku pojawiał się dopiero w samych końcówkach. W swoim ostatnim klubowym meczu tego sezonu rozegrał zaledwie trzy minuty.

Dla tej krótkiej chwili na murawie, na zgrupowaniu w Juracie pojawił się dopiero we wtorek. - Dałem mu jeszcze czas na załatwienie swoich spraw. Nie ma konkretnego terminu, w którym ma pojawić się na zgrupowaniu - zapowiadał selekcjoner Biało-Czerwonych Adam Nawałka. - Powiedziałem mu też, żeby nie podejmował dodatkowego ryzyka i do Juraty jechał zgodnie z przepisami. Bezpieczeństwo najważniejsze.

Nie wiadomo czy Błaszczykowski posłuchał dobrych rad, bo na zgrupowaniu pojawił się bardzo szybko. Mimo ogromnego reprezentacyjnego doświadczenia - pomocnik debiutował przecież w kadrze w 2006 roku (miał nawet szansę pojechać na mundial do Niemiec, ale przeszkodziła mu kontuzja) i od tamtej pory rozegrał 97 spotkań, w których zdobył 19 bramek - wciąż bardzo chce grać dla swojego kraju. W przeciwieństwie do Roberta Lewandowskiego czy Łukasza Piszczka, nie potrzebował dodatkowego tygodnia wakacji, a od razu pojechał do Juraty.

Zarówno na Półwyspie Helskim jak i później w Arłamowie zrobi wszystko, by znaleźć się wśród 23 zawodników jadących na mundial. Bo póki co nie może być pewien swojego miejsca. Oprócz doświadczenia przemawiają za nim świetnie rozegrane mistrzostwa Europy z 2016 roku. W kolejnych meczach zorganizowanego przez Francuzów turnieju zaprezentował się na tyle dobrze, że nikt nie miał do niego pretensji o niewykorzystany w starciu z Portugalią rzut karny.

Na mundial nie jeździ się jednak za zasługi. Wysoką formą do kadry Nawałki zgłaszają się młodsi zawodnicy. Szymon Żurkowski czy Sebastian Szymański to świetni piłkarze, dla których wyjazd do Rosji mógłby okazać się kluczowy do dalszego rozwoju kariery. Czy któryś z nich zajmie miejsce byłego kapitana Biało-Czerwonych?

Łukasz Fabiański w dobrym humorze. "Teraz mamy obiad"

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki