Jakie tragedie zatajono w PRL-u? Katastrofy kolejowe, o których się nie mówiło

Redakcja
FOT. WOJTEK WILCZYNSKI
Komunistyczne władze zataiły wiele katastrof kolejowych. Wypadki, w wyniku których ginęły dziesiątki osób, szkodziły wizerunkowi "idealnej" Polski Ludowej. Mimo upadku komunizmu o niektórych katastrofach nie mówi się do dziś, a pamięć o ofiarach zanika. Jakie katastrofy zataiła przed obywatelami władza ludowa?

Tragedie kolejowe w powojennej Polsce nie były rzadkim przypadkiem. Pierwszą wielką katastrofą było najechanie na siebie dwóch pociągów na stacji Łódź Kaliska. Wypadek miał miejsce 28 września 1946 roku. Zginęło 21 osób, 42 zostały ranne. Nie są to jednak pewne liczby. Mówi się, że zmarło o wiele więcej osób, a władza ludowa zataiła prawdziwe informacje przed obywatelami. W tym samym roku do wypadku doszło na stacji Szczecin-Turzyn, gdzie zginęło 7 osób.

Czytaj również: Tajemnica śmierci Natalie Wood. Zabił ją mąż zazdrosny o Christophera Walkena?

Nie o wszystkich katastrofach jednak można zdobyć informacje w internecie. O wypadku pod Nowym Dworem Mazowieckim w 1949 roku nie wspomina nawet Wikipedia. Komunistyczne media nie umieściły chociażby wzmianki o wypadku, który miał spowodować śmierć nawet 200 osób. Taką liczbę podały amerykańskie gazety "Reno Evening Gazette" z 24 X 1949 r. i "Gettysburg Times" z 25 X 1949. Przyczyną wypadku miało być wykolejenie się pociągu pasażerskiego jadącego z Gdańska do Warszawy. Jeśli informacje o katastrofie okazałyby się prawdziwe, byłaby to największa tragedia polskiego kolejnictwa i piąta co do wielkości katastrofa kolejowa w Europie.

Czytaj również: Minister Nowak: Powstrzymajmy się od szukania winnych katastrofy

Również o tragedii w Sątopach-Samulewie z 1954 roku próżno szukać informacji w encyklopediach internetowych. 17 stycznia 1954 roku pociąg pośpieszny jadący w kierunku Korsz miał się zderzyć z pociągiem towarowym. Według żyjącego do dziś świadka tragedii Tadeusza Rząpy zginęło wtedy kilkadziesiąt osób. Rannym pomagali mieszkańcy Sątop, którzy przewozili ofiary do swoich domów. Nie wszystkich udało im się jednak uratować i wiele osób zmarło z wyziębienia.

Czytaj również: Tajemnice Ossendowskiego. Skarb Krwawego Barona wciąż czeka na odkrycie

W późniejszych latach jeszcze nieraz władze PRL-u ukrywały informację o katastrofach kolejowych i nie podawały szczegółowych informacji o liczbie ofiar. Tak było chociażby w roku 1962, gdy siedem kilometrów od Piotrkowa Trybunalskiego zderzyły się dwa pociągi osobowe. Oficjalnie zginęły 34 osoby, a 67 zostały ranne, jednak według jednej z lokalnych gazet do samego szpitala w Piotrkowie Trybunalskim trafiło 60 osób, a ranni mieli zostać ulokowani m.in. w Łodzi, Radomsku czy Rawie Mazowieckiej. Władze komunistyczne chciały zatuszować tym samym złą organizację akcji ratunkowej. Pierwsze karetki miały dojechać na miejsce wypadku po godzinie.

Czytaj również: Sensacyjne odkrycie "Le Point": Adolf Hitler miał syna z francuska nastolatką

Do dziś nie wiadomo też jak doszło do katastrofy oficjalnie uznawanej za największą w powojennej Polsce. 19 sierpnia 1980 roku w wyniku katastrofy pod Otłoczynem zginęło 67 osób. Powstało wiele hipotez dotyczących prawdziwej przyczyny katastrofy. Komunistyczne media podawały m.in. informacje o tym, że katastrofa była skutkiem zamachu na dygnitarzy partyjnych.

Źródła: Kalendarium.polska.pl / Bisztynek.wm.pl / Wikipedia.pl / Newsweek.pl

WIECEJ O KATASTROFIE W SZCZEKOCINACH

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na i.pl Portal i.pl