Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jaki był sejm wybrany w pierwszych demokratycznych wyborach?

Barbara Szczepuła
4 czerwca 1992 roku rząd Jana Olszewskiego zostaje odwołany
4 czerwca 1992 roku rząd Jana Olszewskiego zostaje odwołany K.Wójcik
- Niech naród zna, jakich posłów ma - wołał podczas gorącej dyskusji o aborcji poseł Jan Świtka. Sejm wybrany w pierwszych demokratycznych wyborach w 1991 roku przypomina Barbara Szczepuła

Polacy czekali na wolne wybory do parlamentu od kilku pokoleń, a gdy się ich wreszcie doczekali, do urn poszło zaledwie 43 procent uprawnionych. Do Sejmu wybraliśmy m.in. kandydatów Polskiej Partii Przyjaciół Piwa założonej "dla jaj" przez kabareciarza Janusza Rewińskiego oraz Partii "X" Stana Tymińskiego, szarlatana z Peru.

Czytaj także:Wybory do Sejmu w 1989 roku - drużyna Lecha Wałęsy

- Ten dzień nie był świętem naszej demokracji, ale jej porażką u progu narodzin - wspomina Waldemar Kuczyński w dziennikach "Solidarność u władzy". - W Sejmie znalazło się 29 partii i stało się jasne, że trzeba będzie zawiązywać wieloczłonowe koalicje, a stworzenie większości stanie się czymś w rodzaju kwadratury koła.

Piknik na wulkanie

Sytuacja w obozie solidarnościowym przypominała gniazdo os, bohaterowie byli skłóceni i mimo prób mediacji nie mogli się porozumieć. Rywalizacja Mazowieckiego i Wałęsy w wyborach prezydenckich, kiedy nie szczędzono sobie złych słów, zrobiła swoje. W kampanii wyborczej do Sejmu głównymi przeciwnikami kandydatów obozu solidarnościowego stają się nie postkomuniści, ale koledzy z opozycji. Karierę robią słowa: "agent" i "kolaboracja". Porozumienie Centrum Kaczyńskich głównego przeciwnika widzi w Unii Demokratycznej, którą nazywa "udecją", unici z kolei dystansują się od Kaczyńskich.

- Dorobiono nam gębę - skarży się Jarosław Kaczyński Karnowskiemu i Zarębie w książce "O dwu takich". - PC uznano za partię "antykomunistycznego pogromu. (…) A niekiedy także za formację nowych interesów. Partię "teraz k…a, my".

Unia śpiewa, PC straszy

Unia Demokratyczna, uchodząca w przedwyborczych sondażach za głównego faworyta, ma w swoim gronie wielu zasłużonych dla obalenia komunizmu ludzi. W kampanii wyborczej przekonuje nas jednak niemrawo, że "Z Unią się uda", Kandydaci UD nie potrafią mówić językiem zrozumiałym dla zwykłych Polaków, pouczają i przekonują głównie przekonanych. Piosenka "Jestem za pogodą mądrych ludzi" budzi wesołość. PC jest bardziej wyraziste: jego kandydaci opowiadają o aferach i rozkradaniu państwa, zapowiadają walkę z korupcją i dekomunizację, budzą emocje. Taką kampanię w Gdańsku prowadzi z sukcesem Czesław Nowak, którego w poprzedniej kadencji nazywano "sejmowym żandarmem", bo razem z posłem Edmundem Krasowskim z Elbląga zajmował się aferą rublową i alkoholową.

Liberałowie zdejmują skarpetki

Niezłą kampanię robią liberałowie, których zwolennicy PC nazywają "aferałami". Do KLD - jak do każdej partii władzy - przyklejają się różni, nie zawsze uczciwi przedsiębiorcy, psując opinię starej gwardii sprawdzonej w konspiracji. Liberałów ciągnie jednak w górę popularny premier Jan Krzysztof Bielecki. Podobają się młodym (dołącza do nich NZS), są europejscy ("Ani w prawo, ani w lewo, tylko prosto do Europy") i dobrze ubrani (wkładają modne garnitury zamiast wyciągniętych, opozycyjnych swetrów). Są ludźmi sukcesu i przekonują: "Nie bój się jutra". KLD urządza swoim kandydatom na posłów szkolenia wizerunkowe. Na spotkaniu w Cetniewie specjalista od PR (ach, co to była za nowość!) instruuje, żeby mówić krótko i dowcipnie oraz nie wkładać białych skarpetek do garnituru. W Gdańsku liberałowie mają mocną listę z Tuskiem i Lewandowskim na czele.

Na samodzielny start w wyborach decyduje się NSZZ Solidarność. Dobre hasło "Partii jest wiele, Solidarność jedna" przyciąga część fanów związku, tym bardziej, że kandydaci "S" przekonują o potrzebie równego rozłożenia ciężaru reform. W Gdańsku na czele listy staje legenda "S" Bogdan Borusewicz.

Codziennie rano najważniejsze informacje z "Dziennika Bałtyckiego" prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Biskup wskazuje kierunek

ZChN na potrzeby wyborcze łączy się z małymi ugrupowaniami chadeckimi, tworząc Wyborczą Akcję Katolicką, która podkreśla ścisłą łączność z Kościołem oraz krytykuje rządy Mazowieckiego i Bieleckiego, co zbliża WAK do PC. Użycie w nazwie koalicji przymiotnika "katolicki" wywołuje jednak sprzeciw innych partii prawicowych. Konsternację wywołuje głos biskupa Józefa Michalika: "Katolik ma obowiązek głosować na katolika, Żyd na Żyda, muzułmanin na muzułmanina, mason na masona, komunista na komunistę".

Tak dalej być nie może

SLD, widząc, co się dzieje po prawej stronie i w centrum sceny politycznej, forsuje hasło "Tak dalej być nie może". Odwołuje się do tych, którzy tęsknią za PRL, eksponuje wyprzedaż i upadek państwowych przedsiębiorstw i rosnące bezrobocia. Inne hasło: "Nie obronisz się sam" kreuje postkomunistów, nazywających się teraz lewicą, na obrońców zwykłych ludzi.

Czytaj także:Wybory do Sejmu w 1989 roku - drużyna Lecha Wałęsy

Partie chłopskie też chwytają wiatr w żagle, liczą się przede wszystkim dwa komitety wyborcze: PSL-SP Pawlaka, który pod hasłem "Chłopi na Wiejską" przypuszcza atak na solidarnościowe rządy, oraz wyrosłe z solidarnościowego pnia Porozumienie Ludowe Józefa Ślisza i Gabriela Janowskiego.
Z populistycznym programem gospodarczym idzie do Sejmu KPN Moczulskiego.
Kandydaci Polskiej Partii Przyjaciół Piwa mają chyba sporo pieniędzy, bo na Stogach w Gdańsku urządzają festyn, podczas którego częstują darmowym piwem. To działa, bo do Sejmu wchodzi z Pomorza podwarszawski "zrzutek", Tomasz Holc.

- Sympatyczny żeglarz - ocenia go Feliks Pieczka, poseł ZChN - ale mało zainteresowany polityką. Z tej samej listy dostał się do Sejmu Leszek Bubel oraz Jerzy Dziewulski, który szybko przeniósł się do Klubu SLD.

Uszkodzona kostka Rubika

Po ogłoszeniu wyniku wyborów wszyscy przeżyli szok. - Sejm wyglądał jak uszkodzona kostka Rubika - zauważa Kulczyński. W największym stresie byli unici, bo choć UD formalnie zwyciężyła, uzyskując największą liczbę mandatów, ale co to było za zwycięstwo - zaledwie 62 posłów! Na drugim miejscu uplasował się SLD - 60 mandatów, dalej KPN - 51, PSL i WAK po 50, PC - 44, KLD - 37, PL - 28, NSZZ Solidarność - 27 i Polska Partia Przyjaciół Piwa -16 mandatów. Kilkanaście innych ugrupowań miało po kilku posłów. "Szczególnie duża odpowiedzialność za doprowadzenie do tak silnego rozproszkowania pierwszego parlamentu III RP spada na prezydenta Wałęsę, który nie zrobił nic dla utrzymania jedności obozu "S", a przeciwnie z jego rozbicia uczynił dowód własnej cnoty i szczerego demokratyzmu" - ocenia historyk Antoni Dudek.

Kaczyński kłóci się z Wałęsą

Prezydent Wałęsa powierza funkcję tworzenia rządu Bronisławowi Geremkowi, myśląc o koalicji, której trzon stanowiłyby partie: UD z KLD i PC. Pomysł kategorycznie odrzuca Kaczyński. Proponuje Jana Olszewskiego, co irytuje Wałęsę. Dochodzi między nimi do kłótni. W tej sytuacji Geremek rezygnuje, zaś Kaczyński zaczyna montować inną koalicję. Bez UD, której nie lubi. Dogadują się liderzy PC, KLD, ZChN i KPN, czyli tzw. czwórka, do której wkrótce przyłączyło PL, dając początek "piątce". "Piątka" wysuwa kandydata na premiera - Jana Olszewskiego. Wałęsa usiłuje "piątkę" rozbić, a na stanowisku premiera utrzymać Bieleckiego.

Olszewski kłóci się z Kaczyńskim

Bielecki jednak rezygnuje. Sejm przyjmuje rezygnację w grudniu '91 i zatwierdza kandydaturę Olszewskiego na premiera. Szybko okazuje się, że premier nie potrafi znaleźć wspólnego języka ani z liberałami (opuścili koalicję po kilku dniach), ani z konfederatami (Moczulski staje okoniem, bo nie otrzymał obiecanych stanowisk), a w dodatku popada w konflikt z Jarosławem Kaczyńskim, który ma mu za złe, że nie uczynił Lecha Kaczyńskiego szefem URM.

Skłócili się też i podzielili "chłopi". Grupa dziesięciu posłów z PSL PL utworzyła odrębny klub. Gdy Olszewski zjawił się u prezydenta, ten przywitał go nie bez satysfakcji: To co, z piątki zrobiła się dwójka? Premier zrezygnował ze swojej misji następnego dnia, ale Sejm tej rezygnacji nie przyjął. W exposé Olszewski podkreślił, że chce, by powołanie jego rządu oznaczało początek końca komunizmu w Polsce. Miał to być rząd przełomu.

Żeby utrzymać kruchą równowagę stale debatowano nad poszerzeniem koalicji, zastanawiano się, czy UD z KLD można wpuścić do koalicji rządzącej, czy nie? Zrywano rozmowy i zaczynano od nowa, a Kaczyński już montował nową koalicję bez Olszewskiego. Jednym słowem, czeski film.
Lewica przygląda się temu z uciechą, bo czas pracował dla niej. Nie zaszkodził jej wcale Moczulski, który z trybuny sejmowej rozszyfrował skrót PZPR - "Płatni Zdrajcy Pachołki Rosji".

Codziennie rano najważniejsze informacje z "Dziennika Bałtyckiego" prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Krew na rękach

Emocje wywołuje ustawa zwana antyaborcyjną. Walczył o nią ZChN, a szczególnie trzej posłowie: Niesiołowski, Jurek i Łopuszański. Sprawozdawcą jest posłanka Nowina-Konopczyna. Poseł Feliks Pieczka wspomina, że w przeddzień wystąpienia spotkał ją i zapytał, czy przemówienie już gotowe. Odparła beztrosko, że nie, ale liczy na pomoc Ducha Świętego. Pieczka pogonił ją do pisania, ale nazajutrz na sali sejmowej zdenerwował się jeszcze bardziej, gdy usłyszał, co mówi z trybuny. "Kończ, bo kładziesz ustawę" - podesłał jej kartkę i tym razem posłuchała. To, że udało się tę kompromisową ustawę przez Sejm przepchnąć, Pieczka uznaje za coś w rodzaju cudu. Pomogło kilku posłów SLD, którzy przed głosowaniem wyszli z sali! Zaś posłanka Boba z ZChN, która ustawy nie poparła ze względu na wyjątki dopuszczające aborcję, rzuciła w kierunku Pieczki: - Felek, ty masz krew na rękach!

Lista Macierewicza

Pod koniec maja poseł Korwin-Mikke wystąpił nieoczekiwanie z projektem uchwały zobowiązującej ministra spraw wewnętrznych do ujawnienia informacji o osobach pełniących funkcje publiczne, które współpracowały z UB i SB. Posłowie szybko ją przegłosowali. Na liście Macierewicza znaleźli się prominentni politycy, w tym marszałek Sejmu i prezydent.

Czytaj także:Wybory do Sejmu w 1989 roku - drużyna Lecha Wałęsy

No i zaczęło się… Wałęsa wnosi o natychmiastowe odwołanie premiera. Posłowie nerwowo debatują do późna w nocy, nie wiedząc, czy będą mogli opuścić budynek, bo krążą pogłoski, że w stan gotowości postawiono Jednostki Nadwiślańskie MSW. - Żadne normalne państwo nie może tolerować agentów w swych strukturach! - woła Kaczyński, wspierający znów Olszewskiego.
4 czerwca 1992 roku rząd Jana Olszewskiego zostaje odwołany.

- To nie był żaden zamach na demokrację - ocenia Jacek Merkel. - Rząd upadł, bo stracił większość w Sejmie. Innego zdania jest Czesław Nowak: - Obalono go, bo część posłów bała się lustracji i rozpętała histerię.

I choć na liście Macierewicza najwięcej posłów pochodziło z SLD, konflikt lustracyjny został odebrany jako kolejna awantura w obozie postsolidarnościowym.

Nasza Hania kochana

Prezydent Wałęsa wyciągnął wtedy z kapelusza Waldemara Pawlaka. Złośliwi mówili, że premier, którym był przez 33 dni, zdążył tylko kupić sobie kilka garniturów, ale rządu nie utworzył. Ugrupowania postsolidarnościowe na chwilę ochłonęły. Po rytualnym tańcu "piątek" i "dwójek", wycofaniu się PC, na czele gabinetu popieranego przez Solidarność staje Hanna Suchocka (UD).
Obiecuje, że będzie to rząd zgody narodowej, ale siedmiopartyjna koalicja targana jest nieustannymi konfliktami. Najwięcej z nich wybucha między UD-KLD a ZChN. Przez Polskę przetacza się fala strajków, problemy się mnożą, a Janusz Korwin-Mikke woła z trybuny sejmowej, że "rząd rżnie głupa". Tymczasem Jarosław Kaczyński, mający coraz mniejsze wpływy w Sejmie, organizuje demonstracje uliczne. Idzie na Belweder na czele pochodu skandującego: "Bolek do Moskwy" i "Precz z UB i UD". Płonie kukła prezydenta Wałęsy.

Erotyczne immunitety

Po parlamencie, a właściwie po hotelu sejmowym, krąży dama występująca jako Anastazja Potocka. Podaje się za arystokratkę, ale w istocie współpracuje z tajnymi służbami. Swoje bliskie kontakty z posłami opisuje w dziele "Erotyczne immunitety". Jednym z bohaterów skandalu jest wicemarszałek Sejmu Andrzej Kern.

W kraju rośnie niezadowolenie z rządów Suchockiej, znów mnożą się strajki. W maju spór Solidarności z rządem wchodzi w fazę krytyczną, Alojzy Pietrzyk składa wniosek o wotum nieufności dla rządu "ignorantów i pseudofachowców". 28 maja 1993 roku na głosowanie nad wotum nieufności dla rządu spóźnia się o kilkadziesiąt sekund minister z ZChN, Zbigniew Dyka. Miał podobno rozstrój żołądka. Tego właśnie głosu zabrakło i wniosek Pietrzyka zostaje przyjęty. Przewodniczący NSZZ Solidarność, Marian Krzakle- wski jest zadowolony: - Udowodniliśmy, że z Solidarnością trzeba się liczyć! Jeszcze tego samego dnia prezydent Wałęsa rozwiązuje Sejm. Następne wybory wygrają postkomuniści i ludowcy Pawlaka.

Jacek Merkel uważa, że wszystko to było dziecięcą chorobą demokracji. Powołuje się na Biblię: - Izraelici po wyjściu z niewoli egipskiej szli do Ziemi Obiecanej przez czterdzieści lat. Trudno się dziwić, że dwa lata po obaleniu komunizmu Polacy się pogubili…



Codziennie rano najważniejsze informacje z "Dziennika Bałtyckiego" prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki