18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jak tu żyć po Hiszpanach? Co zostało po Euro 2012? Reportaż z Gniewina [ZDJĘCIA]

Ryszarda Wojciechowska
Skarpety po Casillasie, przepis na krewetki po del Bosque, perspektywy kontaktów i kontraktów z saudyjskimi szejkami, wiecznie odkładane plany rozbudowy Urzędu Gminy oraz kontrola Centralnego Biura Antykorupcyjnego. Co zostało po Euro 2012 w Gniewinie, najsłynniejszej piłkarskiej wsi w Polsce, kwaterze głównej Hiszpanów, aktualnych mistrzów świata oraz byłych i obecnych mistrzów Europy - sprawdzała Ryszarda Wojciechowska

Publikujemy tylko 5 proc. treści. Resztę, 95 proc. przeczytasz po zalogowaniu się.

Kiedy wiejska gmina Gniewino postanowiła konkurować z dużymi ośrodkami miejskimi o Hiszpanów, niektórzy drwili, że oto Kopciuszek pcha się na salony. Ale mimo tych kpin "wiejscy" swój bój o Euro 2012 wygrali. W trakcie mistrzostw już nikt się nie śmiał. I nawet chińscy dziennikarze, których podobno mało co dziwi, przecierali oczy ze zdumienia po wjeździe do Gniewina, pytając: To tak wygląda polska wieś?

Ale od wyjazdu Hiszpanów minęło sto dni. Skończyła się fiesta. Opadł medialny kurz. A wieści o hotelowym SPA, w którym wypoczywali mistrzowie Europy, zastąpiły informacje o śledztwie CBA. Bo, jak to u nas, każdy sukces jest jak kometa. Musi mieć swój ogon. Teraz powoli liczy się bilans zysków i strat.

Izba pamięci

Gniewino o tej porze wygląda na uśpione. Jest zimno. Zacina deszcz i wiatr. Ale w hotelu Mistral Sport, w którym hiszpańska drużyna miała swoją bazę, wspomnienia o mistrzach są nadal gorące. A obiekt liczy na odcinanie kuponów od ich pobytu. Prawdziwa nawałnica gości przeszła w sierpniu i wrześniu. Teraz jest spokojniej.

- Ale znowu przyjadą - zapewnia dyrektor Adam Krupa. Jeszcze niedawno chwilami zastanawiał się, czy jest dyrektorem hotelu, czy już muzeum? Bo w ostatnim czasie często oprowadzał różne wycieczki. Nie kryje, że Hiszpanie to ich "brand" na kilka najbliższych lat. Na ścianach hotelu wiszą okazałej wielkości zdjęcia mistrzów.

- Każda rozmowa telefoniczna z klubu sportowego czy firmy w sprawie rezerwacji miejsc zaczyna się od pytania: Czy pokoje, w których nocowali Casillas albo Iniesta, są wolne? - tłumaczy Krupa i prowadzi nas do tych pokoi. Gdyby wykładzina hotelowa była gorszego gatunku, to pewnie najbardziej wytarte miejsce mielibyśmy pod drzwiami apartamentu Casillasa. - Chcemy na stałe nazwać ten apartament jego nazwiskiem - mówi Krupa. I oprowadza dalej. Na tym samym piętrze jest sala konferencyjna, która powinna być opatrzona nazwiskiem Vicente del Bosque. Za drzwiami tej sali rodziła się bowiem zwycięska strategia walki na boisku.

- Na drugim piętrze były pokoje zabaw. Tu się relaksowali piłkarze. Czy pani wie, że oni przywieźli ze sobą składany tor wyścigowy, po którym poruszało się osiem samochodów, napędzanych elektrycznie? Piłkarze urządzali sobie wyścigi w tych autkach. Widziałem, jak Fernando Torres przegrał. Chyba nie lubi przegrywać, bo kiedy innym razem nie wygrał z kolei w karty, to potem zbieraliśmy je po całym hotelowym tarasie - śmieje się dyrektor.

Wszyscy, którzy tu przyjeżdżają, chcą słuchać takich opowieści. Kiedy 21 sierpnia gościli w hotelu samorządowcy z różnych krajów Europy, to podczas pierwszej kolacji ich rozmowy sprowadzały się tylko do jednego tematu - kto w czyim pokoju śpi. Kto u Casillasa, kto u Torresa, a kto u Iniesty?

Goście nie tylko chcą spać w apartamentach i pokojach piłkarzy, ale także obejrzeć pamiątki po nich. Kiedy spytałam o słynne skarpety hiszpańskiego bramkarza, które miał w hotelu zostawić, zrobiło się małe zamieszanie. Chwilę trwało bowiem poszukiwanie i wreszcie się znalazły. Tylko dyrektor Krupa wiedział, u kogo szukać. Na razie skarpety nie są eksponowane, ale wkrótce powstanie coś w rodzaju izby pamięci po Hiszpanach. I one też tam się znajdą. Skąd wiadomo, że należały do Casillasa?

- Bo były w jego pokoju - słyszę. Przy okazji dyrektor opowiada, że bramkarz ma zwyczaj zakładać skarpety do gry tylko raz. Potem je wyrzuca.

Innych pamiątek też się nazbierało. Koszulki mistrzów z autografami zostały oddane do oprawy. Znajdą się wkrótce za szkłem i zawisną na ścianie. Są także szorty jednego z piłkarzy no i cenny zestaw gier planszowych, które zostawił im del Bosque. Ale hotel ma przede wszystkim sporo zdjęć i filmów, kręconych podczas treningów Hiszpanów. Dostali na to specjalne pozwolenie. I goście hotelowi będą je mogli wkrótce oglądać.

Zarejestruj się i czytaj wybrane artykuły Dziennika Bałtyckiego www.dziennikbaltycki.pl/piano

Krewetki á la del Bosque

Grzegorz Kaczmarek, szef kuchni w hotelu Mistral, dobrze pamięta dzień po wyjeździe Hiszpanów. Wszedł do swojego kuchennego królestwa, stanął na środku i westchnął - jak żyć? Co dalej robić? Dziś to wspomina ze śmiechem. Ale przyznaje, że tamten smutek był prawdziwy.

- Dla takich ludzi można było oddać kawałek siebie - tłumaczy. Wspomina, że przez pierwszy tydzień wszyscy mieli "spinkę". Trzeba było błyskawicznie ściągać poliki wołowe albo cielęce czy karczochy. Akcja-reakcja. Żeby nie było zawodu. Gość w dom, Bóg w dom.

- My się zazwyczaj uważamy za maluczkich. Zwłaszcza jak przyjeżdżają takie gwiazdy. Ale chcieliśmy pokazać, że nie jesteśmy zaściankowi. Że damy radę. I daliśmy - opowiada.

Z dużą przyjemnością przypomina, jak przygotowywał dla piłkarzy, na przykład, krokiety z beszamelu z szynką iberico, panierowane i smażone na głębokim oleju. Z drużyną piłkarską przyjechał co prawda osobisty kucharz, ale wszystkie potrawy przygotowywali pracownicy hotelu. Dietetyk hiszpański ustalał menu i doglądał tylko, co idzie do pieca.

- Ale zdarzyło się tak, że przez trzy dni sam gotowałem, bez nadzoru ich osobistego kucharza, który wyjechał sprawdzić warunki na Ukrainę. Zaufał mi. Zresztą, kiedy my gotowaliśmy, jedzenie szybciej "schodziło". Nasze potrawy były lepiej przyprawione. Pan Grzegorz zapamiętał kolacje po zwycięstwach. Za każdym razem było to samo zamówienie, ten sam rytuał. Na stół wjeżdżały wielkie patery pełne... frytek, a na nich sadzone jajka. Ciast piłkarzom nie pozwolono jeść. Ale czasami robiono wyjątek.

- Spróbowali naszej strucli z jabłkami. Bardzo im smakowała - cieszy się szef kuchni.
Po Hiszpanach i ich apetycie zostały nie tylko gadżety, ale też przepisy. Niektóre potrawy trafiły na stałe do hotelowego menu jak na przykład krewetki á la del Bosque. Po Casillasie został jego ulubiony deser - ryż na gęsto z czekoladą, laską wanilii i odrobiną rumu. Do tego gałka lodów z truskawkami - kończy opowieść Grzegorz Kaczmarek.

Liczą na Saudyjczyków

Dyrektor Krupa nie kryje, że starali się dogadzać Hiszpanom. Kupiono m.in. specjalną drewnianą balię do kąpieli lodowych. Bo te kąpiele to był ich sposób na regenerację. Lodu zużywali ogromne ilości. Produkowany był w specjalnej grocie lodowej. O Hiszpanach nikt nie powie złego słowa. Pokazali klasę i wyrozumiałość, czego o goszczących piłkarzach naszej ekstraklasy nie da się zawsze powiedzieć.

Dyrektor przyznaje, że informacja o hotelu i ośrodku treningowym poszła w świat. Wylicza, że już w ciągu tych pierwszych tygodni gościły tu na obozach czołowe polskie drużyny piłkarskie, a także zespół rosyjskiej ekstraklasy Amkar Perm. Wiele firm niezwiązanych ze sportem też zainteresowanych jest przyjazdem. Chcą tu robić swoje konferencje i szkolenia. Ale dyrektor liczy także na gości z Cypru czy Arabii Saudyjskiej. Prowadzone są od pewnego czasu negocjacje na temat przyjazdu ekip sportowych z tych krajów. A to są bogaci klienci - zacierają ręce w hotelu.

Ta impreza na tyle popchnęła hotel do przodu, że podjęto decyzję o budowie trzech dodatkowych boisk piłkarskich. I to już w 2013 roku.

- Wtedy będziemy na pewno jednym z największych i najlepszych ośrodków treningowych, nie tylko w Polsce - mówią w hotelu.

"Kosmonauta" i pięta achillesowa

Zbigniew Walczak, wójt gminy Gniewino, przyznaje, że Hiszpanom zawdzięczają niewyobrażalną reklamę przez kilka tygodni, której nie da się tak do końca przeliczyć na pieniądze. Byli jednak w gminie tacy, którzy policzyli, że te wszystkie emitowane w mediach materiały kosztowałyby 8 milionów złotych, gdyby Gniewino chciało sobie taki czas reklamowy wykupić.

Niektórzy mówią o wójcie "kosmonauta", bo ma pomysły trochę jak z kosmosu. Ale jak już jego pomysł wystartuje, to doleci do celu - słychać. Parę lat trwała inwestycja w infrastrukturę turystyczno-sportową, dzięki której mogli wygrać dla Gniewina Hiszpanów. Wójt twierdzi, że zyskiem w tym bilansie jest już to, co zostało zbudowane - nowe drogi, obiekty, ścieżki rowerowe, wcześniej kompleks rekreacyjno-turystyczny Kaszubskie Oko z wieżą widokową, hala widowiskowo-sportowa, dom kultury z nowoczesną salą kinową i kręgielnia, kryty basen, stadion lekkoatletyczny, no i baza hotelowo-sportowa, gdzie mieszkali Hiszpanie.

Podczas rozmowy z wójtem żartuję, że jak na tak światową gminę, to urząd wygląda mało reprezentacyjnie. Stary, niewielki budynek ze skrzypiącą miejscami podłogą. Gabinet wójta jest tak mały, że poza biurkiem niewiele się w nim mieści. Zbigniew Walczak mówi, że czasami czuje wstyd. Ten budynek to trochę taka ich pięta achillesowa. Ale urząd jest przede wszystkim dla mieszkańców. I gdyby był ścisk, niewygoda, to na pewno by coś zmienili. Ale na razie mieszkańcom wystarcza. Urzędnicy też się mieszczą. Przyznaje, że jest już gotowy projekt adaptacji starego budynku gospodarczego, znajdującego się obok urzędu. Ale jak przychodzi do pytań w stylu - gdzie ciąć, to tnie się właśnie tu.

Zarejestruj się i czytaj wybrane artykuły Dziennika Bałtyckiego www.dziennikbaltycki.pl/piano

CBA w SPA

Na pytanie o inne zyski wójt najpierw wymienia ogromne doświadczenie, jakie gmina zdobyła przy pracy z hiszpańską federacją piłki nożnej. Nauczyli się od nich profesjonalnego podejścia do wielu spraw. Ale przede wszystkim Walczak liczy na dalszą współpracę z hiszpańską federacją piłki nożnej, hiszpańskimi gminami. Kiedy niedawno w Austrii odbierał Europejską Nagrodę Odnowy Wsi, jaką Gniewino otrzymało, zrobił potem wypad do Madrytu. Podczas spotkania namówił Hiszpanów na przyjazd w grudniu, żeby dopiąć dalszą współpracę.

Przede wszystkim liczy na wymianę sportowej młodzieży. Dla młodzików z Gniewina Hiszpania jest zawsze atrakcyjna. A z kolei młodzi Hiszpanie na pewno chętnie przyjadą, żeby się szkolić w dawnej bazie ich największych idoli.

- To, co było, jest ważne, ale trzeba iść dalej, kawałek wyżej, do ekstraklasy, potem Ligi Mistrzów - mówi wójt Walczak. I dodaje, że teraz czekają ich dalsze projekty infrastrukturalne. - Porównując to do stawiania budynku, postawiliśmy dopiero pierwsze piętro. Przed nami jest do zbudowania całe drugie piętro, m.in. kolejka widokowa, trasa narciarska, czyli igielitowy stok, która ma być czynna przez cały rok, amfiteatr i parę innych rzeczy - wylicza.

Wójt szacuje , że to drugie piętro będzie kosztować co najmniej 25 milionów złotych. Rzecz w tym, żeby to mądrze w całej gminie najpierw złożyć, a potem rozłożyć na lata. Tak, żeby przeżyć i zarobić.

Ale w tle tego sukcesu i tych dalekosiężnych planów wisi śledztwo prokuratury w sprawie możliwych nieprawidłowości przy budowie hotelu, w którym podczas Euro 2012 mieszkali Hiszpanie. Hotel znalazł się pod lupą śledczych CBA, którzy podczas kontroli ustalili m.in., że decyzję na jego budowę wydano bez wymaganej dokumentacji geotechnicznej, że obiekt miał być przeznaczony dla 150 osób, a w rzeczywistości postawiono obiekt dla 250 osób i w dodatku postawiono go na gruncie, którego stabilność powinna być wcześniej zbadana. Nikt nie chce oficjalnie tej sprawy komentować. Tu i ówdzie słychać, że o ile samo Euro dało takiego kopa hotelowi i gminie, to już informacje o śledztwie były zimnym prysznicem. Wójt Walczak zapowiada, że w tej sprawie komentarza nie będzie. Bo nie może komentować czegoś, czego w znacznej mierze nie rozumie - jak mówi. Jego zdaniem, dobrze się stało, że prokuratura się tym zajmuje. Jeśli będą potrzebne wyjaśnienia w tej sprawie, to będzie je składać. Ale, na razie, to wszystko w tej sprawie - kwituje.

Ryszarda Wojciechowska
[email protected]

Zarejestruj się i czytaj wybrane artykuły Dziennika Bałtyckiego www.dziennikbaltycki.pl/piano

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki